Rick i Morty - Tom 1 - Rick to geniusz a Morty to Morty - Nato - 13 listopada 2018

Rick i Morty - Tom 1 - Rick to geniusz, a Morty to Morty

Lwiej części czytelników nie trzeba przedstawiać uroczej parki, która przebojem wdarła się na arenę popkultury i skradła serca jej najbardziej błyskotliwych odbiorców oraz tych, którzy tylko chcieliby nimi być. "Rick i Morty" to wydarzenie bez precedensu i idę o zakład, że zaglądacie tu tylko w jednym celu – by sprawdzić czy komiks trzyma poziom serialu. Trzyma? Ła ba daba dub dub!

Komiks otwiera scena, w której Rick doprowadza do płaczu Jerry’ego. Całość dobrze nastraja, bo gadka Ricka zachowuje klimat serialu, a nam pozwala spodziewać się kolejnych ciętych tekstów. Zaraz po tym Rick i Morty wyruszają na jedną ze swoich absurdalnych wypraw. Tomik, pomijając krótkie epizody, zbiera 5 zeszytów serii, które zachowują umiarkowaną autonomię. To znaczy w większości przypadków wątek zostanie domknięty, acz jego konsekwencje będą w kolejnych epizodach odczuwalne. Dokładnie tak jak w serialu.

Niestety, poziom pierwszej sceny nieco zwyżkuje nad całością, a później klimat nieco siada. Skłamałbym twierdząc, że komiks e pełnej rozciągłości dorównuje serialowi. Nie ma co się dziwić. „Rick i Morty” dzięki nieprzeciętnej błyskotliwości i olbrzymiemu zagęszczeniu dowcipu na metr sześcienny kreskówki powoli zyskuje miano niedoścignionego króla animacji dla dzieci w każdym wieku. Trudno oczekiwać, że osoby odpowiedzialne za komiksowe przygody swobodnie utrzymają tak wysoki poziom. Chcę przez to powiedzieć, że komiks nie jest w moim odczuciu tak dobry jak serial, ale nie oznacza to, że jest słaby. Serial jest genialny, a komiks „tylko” bardzo dobry. Co istotne, twórcy garściami czerpią z potencjału uniwersum. Rick jest Rickiem, a Morty - Mortym. To się czuje i jest to dla mnie naprawdę ważne, bo prawdziwą klęską byłby tu brak spójności. Obydwaj co chwilę znajdują się w tarapatach, które poziomem odrealnienia nie ustępują tym z serialu, a Rick wciąż częstuje nas niesamowitymi wynalazkami. Dzięki temu, zupełnie jak w trakcie seansów, nie mogłem oderwać się od lektury. Zmieliłem ten komiks z prędkością światła!

W warstwie wizualnej jest podobnie, acz tutaj może nie z szóstki na piątkę, a raczej z piątki na czwórkę. Serialowa oprawa to w końcu nic oryginalnego. Komiks wydaje się nieco bardziej plastikowy. Widać, że twórcy bardzo starali się maksymalnie odwzorować styl animacji, a co za tym idzie nie dodali niczego od siebie. Z tej przyczyny mamy puste naśladownictwo, które od oryginału różni się głównie tym, że nim nie jest. W porządku, ale mogło być lepiej. Fajnie by było zobaczyć Ricka i Mortiego w stylu, dajmy na to, Dave’a Coopera, a z drugiej strony zapewne napotkałoby się to ze świętym oburzeniem serialowej bojówki.

Podsumowując, „Rick i Morty” w komiksowym wydaniu… ha, pewnie przescrollowaliście tu z góry i chcecie od razu poznać odpowiedź? Nie ma ta łatwo! Czytajcie to całe, suki!

Komiks dostępny na www.egmont.pl

Więcej komiksów na Instagramie: @komiksowy_pamietnik

Nato
13 listopada 2018 - 20:41