Balsamista #1 - Mitsukazu Mihara - Froszti - 30 grudnia 2019

Balsamista #1 - Mitsukazu Mihara

Balsamista to kolejna pozycja od wydawnictwa Hanami, która dobitnie pokazuje, że pośród wydanych u nas manga znajdziemy masę świetnych tytułów, które warto polecić również dorosłemu odbiorcy. Tytuł na rodzimym rynku jest już dostępny od dłuższego czasu i z pewnością spore grono miłośników japońskiego komiksu miało z nim do czynienia, co jakiś czas warto jednak o nim przypominać, aby zachęcić do lektury nowych odbiorców.

Japonia to dość specyficzny kraj, w którym mieszanka religijna jest dla mieszkańców czymś zupełnie normalnym. O ile chrześcijańskie śluby są tam dość popularne ze względu na swoją oprawę, to w przypadku pogrzebów zdecydowana większość wybiera obrzędy buddyjskie, co wiąże się z kremacją zwłok. Tradycyjny pochówek jest tam rzadkością dlatego praca, którą wykonuje Mamiya Shinjirō jest dla większości ludzi czymś dziwnym. Mało który młodo człowiek decyduje się na zawód balsamisty. Zajęcie, które wymaga niebywałego skupienia oraz ogromnej wiedzy zarówno zakresu medycyny, anatomii, jak i makijażu. Na dodatek zajęcie to nie cieszy się zbyt wielką estymą społeczną a wręcz można odczuć pewną dozę ostracyzmu społecznego.

Wbrew mocno sugestywnemu tytułowi i okładce manga nie epatuje mrokiem. Śmierć odgrywa tutaj dość znaczącą rolę, ale pokazana jest jako nieubłagane następstwo życia. W kolejnych częściach mangi możemy poznać kolejne procedury postępowania ze zmarłymi, w głównej jednak mierze scenariusz poszczególnych historii skupia się na codzienności poszczególnych bohaterów. Autorka stara się pokazać, kim oni byli i jak funkcjonowali, zanim w wyniku pewnych wydarzeń zakończyli oni swój żywot. To właśnie ich życie jest dla Shinjirō wyznacznikiem jego pracy. To dzięki niemu rodzina zmarłego ma okazję się z nim należycie pożegnać, a dobrze wykonana praca daje iluzję snu. Żałobnicy w trumnie nie widzą zimnego i martwego ciała kogoś bliskiego, ale członka rodziny/przyjaciela, który zapadł w długi sen i obudzi się w lepszym miejscu. To czy ktoś będzie się w tym doszukiwał symbolicznego znacznie religijnego to już kwestia czysto indywidualna każdego czytelnika.

Codzienne obcowanie ze śmiercią ma ogromny wpływ na postać młodego balsamisty. Widząc nieuchronny koniec każdego człowieka, domaga się on bliskości drugiego człowieka. Wiąże się to z dość częstymi zmianami partnerek, które lgną do niego jak przysłowiowe ćmy do światła. Niemożność utrzymania jednego trwałego związku jest spowodowane zarówno sposobem bycia chłopaka, jak i niezbyt przychylnym postrzeganiem jego zawodu przez rodzinę potencjalnej partnerki. Jedną z niewielu osób, które są dla niego dość znaczące jest Azuka, wnuczka właściciela budynku, w którym wynajmuje mieszkanie. Dziewczyna dostrzega zarówno jego urodę zewnętrzną, jak i pewną dożę niepokoju i chęci bliskości, która kryje się w jego wnętrzu.

Manga nie ma jednego głównego wątku fabularnego. Tę funkcję pełni w pewnym sensie właśnie relacja wspomnianej dwójki, jest ona jednak dość mocno zepchnięta na drugi plan, ustępując miejsca ważniejszej treści. Głownie mamy tutaj do czynienia z krótszymi historiami przedstawiającymi krótkie wycinki z życia kolejnych bohaterów, którzy prędzej czy później staną się klientami Shinjirō.

Pod względem artystycznym Balsamista nie jest tytułem, który można zaliczyć do grona tych, które zachwycają. Prosta, momentami wręcz toporna kreska nie jest nazbyt atrakcyjna, lepiej prezentuje się ona w momencie, kiedy rodzina i bliscy żegnają się ostatni raz ze zmarłym. Całościowo artystycznie komiks pozostawia wiele do życzenia, jednak zastosowana przez artystkę forma graficzna ma w sobie to coś, co sprawia, że nawet dobrze współgra ona z oferowaną treścią fabularną.

Manga to tytuł dość oryginalny i nawet po tylu latach od momentu wydania go na naszym runku nadal potrafi na swój sposób zachwycić. Na pewno nie jest to dzieło przeznaczona dla czytelnika, który szuka rozrywki, ale bardziej dojrzały odbiorca szukający czegoś niesztampowego z pewnością powinien być zadowolony.

Radosław Frosztęga

Moja Ocena: 5/6


+ nietuzinkowy pomysł na mangę

+ świetnie pokazany kontrast życia i śmierci

+ ciekawe postacie

- zdecydowanie nie dla każdego

- dość prosta warstwa artystyczna

 
Froszti
30 grudnia 2019 - 11:13