W co gracie w weekend? #332 - CTR: Nitro Fueled - squaresofter - 9 lutego 2020

W co gracie w weekend? #332 - CTR: Nitro Fueled

Witajcie gracze. Mam nadzieję, że macie czas na ogrywanie ulubionych gier albo na solidny weekendowy odpoczynek. Jeśli o mnie chodzi, to w moje ręce trafiła gra pt. Crash Team Racing – Nitro Fueled i to nią chciałbym się dzisiaj zająć.

Pożyczyłem ją jakieś dwa-trzy tygodnie temu od kolegi, który prosił, abym się do niej jakoś odniósł, co też chciałem uczynić już dawno temu, ale z braku czasu nie miałem kiedy się tym zająć. Chciałem przede wszystkim pożegnać się tak jak trzeba z Nieznajomym z Oddword: Stranger’s Wrath i trochę mi to zajęło. Jeszcze później koleżanka zaprosiła mnie na ślub w Final Fantasy XIV, więc dopiero po tej ceremonii w późną sobotnią noc mogłem się przyjrzeć nowej wersji jednemu z moich ulubionych tytułów wyprodukowanych dwie dekady temu przez ludzi z Naughty Dog.

Długo musieliśmy czekać na powrót przesympatycznego jamraja, który pomógł kiedyś Sony w rozsławieniu ich pierwszej konsoli do gier. Rzadko się zdarza, żeby jakaś postać stająca w szranki z Mario potrafiła wyjść z takiej konfrontacji z obronną ręką. Mu się to kiedyś udało.

Japończycy mieli mnóstwo okazji, żeby poznać go z młodszym pokoleniem graczy, ale nic z tego nie wychodziło i zacząłem już powątpiewać w to, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczymy? Gdyby nie Activision, to pewnie dalej bym o tym jedynie marzył. Na całe szczęście już nie muszę.

Czuję się tak, jakbym użył jakiejś maszyny czasu, bo te wszystkie kłótnie o to, która wyścigówka z kartami jest lepsza znowu wróciły i jedni gracze próbują przekonać drugich do wyższości Mario Kart 8 nad CTR lub na odwrót. Wolę zdecydowanie bardziej takie dyskusje niż te na temat tego czy Call  of Duty jest lepsze od Battlefielda itp.

Mario Kart jest od zawsze serią kierowaną do rywalizacji z innymi graczami. Nawet na WiiU ta produkcja robiła na mnie wrażenie swoim kodem sieciowym, który bezproblemowo radził sobie z obsłużeniem dwunastu graczy jednocześnie i w tym aspekcie jest to dla mnie jedna z najlepiej wykonanych produkcji mutiplayerowych obecnej dekady.

CTR był inny. Chociaż wielu graczy uważało go za zwykłego klona Mario Kart 64, poza podobnym kreskówkowym settingiem, różniło je praktycznie wszystko, gdyż był to tytuł kierowany przede wszystkim do pojedynczego gracza, z singlem, który miał o wiele więcej wspólnego z platformówkami z Cashem w roli głównej niż z tytułem konkurencji, która zawsze pomijała kampanię dla pojedynczego gracza w swoich sztandarowych wyścigach.

W CTR: NF mamy więc wątek główny, w którym ścigamy się w różnych planszach. Jeśli uda nam się zwyciężyć na poszczególnych trasach, to otwieramy drzwi skrywające za sobą bossa aktualnego obszaru i po jego pokonaniu możemy zwiedzać kolejne lokacje lub wrócić do wcześniej odwiedzonych plansz i wziąć udział w czasówkach albo spróbować zebrać wszystkie skrzynki. Jeśli ktokolwiek z Was grał w gry z Crashem doskonale wie, że tak były skonstruowane wcześniejsze produkcje z dawną maskotką PlayStation.

Tak właśnie zapamiętałem CTR i właśnie przez te elementu po dziś dzień uważam go za najlepszą grę w swoim gatunku, przy której miód lał się z ekranu non stop.

Mój powrót do świata CTR był bolesnym doświadczeniem, pełnym frustracji wynikającej z niemocy i zakończył się bąblami na kciuku. Coś mnie podkusiło, żeby zmierzyć się z trybem Przygody na trudnym poziomie trudności. Pierwszy wyścig wygrałem dopiero po pięciu godzinach ciągłych prób i niepowodzeń. Wszystko przez to, że nie używałem poślizgów i przyspieszeń z nich wynikających tak jak należy. Wydawało mi się, że jak przejadę trasę idealnie i użyję kilku dopalaczy to wygram. Nic z tego. Pokonywanie bezbłędnie wszystkich zakrętów na torze to jedynie pierwsza z przesłanek do sukcesu. Grając w CTR należy jeszcze mieć szczęście do power-upów i liczyć na to, że nie dostaniemy jakąś bombą kilka razy pod rząd. Możemy przejechać cały wyścig bezbłędnie a i tak dojedziemy na ostatnim miejscu w stawce, jeśli nie trafimy na kilka przyspieszeń albo masek ochronnych Aku Aku, pozwalających nam na taranowanie oponentów.

Tyle się słucha o mitycznie wysokim poziomie trudności w grach From Software, ale statystyki nie kłamią. Po szybkim przejrzeniu trofeów w Nitro Fueled i Bloodborne na PSNie w tym pierwszym tytule platynę ma 0,8% graczy, w drugim zaś 5,9% wszystkich graczy, którzy grali kiedykolwiek w te produkcje. To doskonale oddaje moje doświadczenie z tymi tytułami, gdzie w wiktoriańskim koszmarze tropiciela większość bossów pokonywałem za pierwszym razem a tu mnie po prostu trafiał szlag.

Nawet jeśli udawało mi się wykręcić znakomity jak na moje warunki czas, to przeciwnicy kierowani przez konsolę wykręcali jeszcze lepsze i dopiero jak zacząłem zdobywać dziesięć owoców wumpu a następnie jeszcze jego złota odmianę, które polepszają nasze osiągi oraz przede wszystkim działanie samych przedmiotów bonusowych, to dałem radę.

To była ciężka szkoła życia i odradzam granie w CTR na najwyższym poziomie trudności ludziom, którzy szybko się poddają, bo ten słodki, kolorowy wyścig z kartami da niejednemu w kość.

Z kronikarskiego obowiązku sprawdziłem też przez chwilę tryb wieloosobowy i ucieszyłem się, że w wyścigach przeznaczonych do rywalizacji z innymi graczami bierze udział ośmiu graczy a nie czterech jak w oryginale. Jest to jednak w dalszym ciągu mniej niż ma konkurencja. Trzeba też zaznaczyć, że Mario Kart 8 to gra projektowana od podstaw pod możliwości  WiiU, ten remake zaś to upiększona wersja gry sprzed niemal dwóch dekad a i tak Nintendo wychodzi z tego starcia zwycięsko.

Z tego co mi też wiadomo to MK8 nie ma mikrotransakcji a wszelkie rakowe zagrywki znane graczom trafiły niestety do CTR: Nitro Fueled.

Gdybym koniecznie musiał wybrać pomiędzy obydwiema pozycjami, to postawiłbym raczej na produkcję z Kraju Kwitnącej Wiśni, bo twórcom udało się wycisnąć wszystkie soki z maszyny, na którą było projektowane Mario Kart 8 a najlepszym remakiem na PS4 wciąż pozostaje Resident Evil 2, bo zwyczajnie w świecie jest to pozycja, która zachwyca pod każdym względem i to nawet, jeśli porównujemy ją z najlepszymi grami na ten sprzęt.

To tyle z mojej strony. Do następnego razu.

squaresofter
9 lutego 2020 - 18:05