Recenzja: Dr Stone #2 - Froszti - 29 kwietnia 2020

Recenzja: Dr Stone #2

Zarówno Riichiro Inagaki, jak i Boichi to dwójka artystów, którzy doskonale znają się na swojej pracy. Już pierwszy tomik serii Dr. Stone pokazał, że współpraca obu panów owocuje powstawaniem naprawdę ciekawego shounena, który może zjednać sobie spore grono czytelników. Pora więc sprawdzić jak wygląda część druga i czy warto powiększać zasoby swojej domowej mangowej kolekcji.

Przemożna chęć odbudowania cywilizacji od samego zera, dość często pociąga za sobą pewne nie do końca przemyślane decyzje. Jedną z nich było obudzenie z kamiennego snu Tsukasy, który dość szybko okazał się bardziej niebezpieczny niż pomocny. Trójce bohaterów nie pozostaje nic innego jak tylko próba powstrzymania psychopatycznego licealisty. Muszą wyruszyć oni w wielką wyprawę na poszukiwanie składników do produkcji prochu. Niebezpieczeństwa postapokaliptycznego świata to nic w porównaniu z tym, co może ich czekać z ręki przeciwnika. Muszą oni być szybcy i zarazem bardzo sprytni, aby zmylić pościg. Nikt z nich nie spodziewa się jednak tego, że na swojej drodze odnajdą oni ślady bytności innych ludzi. Wszystko wskazuje na to, że nie tylko im udało przetrwać się koniec świata. Pytanie tylko, czy będzie to potencjalny sojusznik, czy może kolejny niebezpieczny wróg?

Widowiskowa akcja, pełen niebezpieczeństwa świat, przemyślany i wciągający scenariusz, intrygujący bohaterowie, tajemnica, nowe postacie na horyzoncie oraz spora dawka humoru. Drugi tomik serii skrojony jest w idealnych proporcjach, tworząc zdecydowanie jeden z najciekawszych shounenów, które pojawiają się obecnie na naszym rynku. Owszem mamy tutaj do czynienia z powielaniem wielu sprawdzonych schematów, które pojawiały się w dziesiątkach innych podobnych tytułów. Jednak nie można nie dostrzec tego, że twórcy od samego początku w świetnym styku naginają pewne elementy do własnych potrzeb i łączą je w dość plastyczny sposób z własnymi pomysłami. Postapokaliptyczny świat stworzony przez Inagakiego to nie miejsce, gdzie walczy się o zasoby i wykorzystuje ostałe ludzkie technologie. Tutaj wszystko należy stworzyć od podstaw, wyrywając matce naturze wszelkie niezbędne do tego składniki. Oczywiście aspekt „ludzki” jest tutaj również mocno wyczuwalny, stanowiąc siłę napędową widowiskowej akcji (przynajmniej w początkowych tomikach), jednak zdecydowanie nie jest najważniejszy.

W drugiej części scenarzysta dostarcza czytelnikowi nie tylko dynamicznej rozrywki, ale również odkrywa część przeszłości bohaterów. Obszerne retrospekcje pokazują rozwój Senku w genialnego nastolatka, który teraz jest jedyną nadzieją ludzkości. Pokazane są również jego początki w nowym świecie zaraz po „przebudzeniu”.

W przypadku oprawy graficznej trudno nie być powtarzalnym w swoich określeniach. Boichi wykonuje kawał solidnej pracy, która zachwyca odbiorcę na każdym możliwym kroku. Począwszy od projektów postaci, przez dynamikę niektórych scen, karykaturalność wybranych kadrów podkreślająca humorystyczny aspekt mangi, kończąc na rewelacyjnych tłach (szczególnie tych prezentujących przyrodę).

Oceniając drugą część serii Dr. Stone, nie można napisać nic innego jak tylko to, że zdecydowanie powinna się ona znaleźć w posiadaniu miłośnika mang akcji. Jest naprawdę dobrze z należytą dawkę rozrywki, tak potrzebną w ciężkich czasach.

Radosław Frosztęga



Egzemplarz do recenzji dostarczyło wydawnictwo Waneko.


Froszti
29 kwietnia 2020 - 10:17