Tokyo Revengers tom 14-16 - recenzja mangi. - Froszti - 29 kwietnia 2024

Tokyo Revengers tom 14-16 - recenzja mangi.

Ken Wakui jak na razie spełnia wszelkie pokładane w nim nadzieje, zapewniając fanom swojej serii ekscytujące mangowe doznania. Każdy kolejny wydany tom to bowiem nowa porcja widowiskowości, emocji i fabularnych zaskoczeń, które mocno przykuwają uwagę czytelnika. Czy tak też jest w przypadku Tokyo Revengers tom 14-16? Pora się o tym przekonać.

TOM 14. Wigilijne wydarzenia miały dość mocny wpływ na przyszłość, co przekłada się na kilka naprawdę mocnych zwrotów fabularnych. Nic więc dziwnego, że zarówno czytelnik, jak i sam Takemichi czują się trochę zagubieni. Zamiast pozytywnych efektów przyszłość obfituje bowiem w jeszcze większą dawkę tragedii, na które nikt nie był przygotowany. Spotkanie Hanagaki z dorosłym Mikeyem pogłębia tylko chaos szalejący w umyśle bohatera, stając się początkiem nowego niezwykle intrygującego wątku.

Duża porcja dramatyzmu połączonego z szeregiem zaskakujących zwrotów akcji to tylko jedna strona mangi. Autor poświęca tu również część miejsca na ciekawe zaprezentowanie przeszłości Kenny'ego, Mitsuyi, Mikeya i Emmy. Poświęcone im rozdziały są dosyć krótkie, ale na tyle treściwe, żeby chociaż w części zrozumieć ich dylematy i targające nimi emocje. Autor wykorzystuje te wątki również do świetnego zaprezentowania złożonych relacji międzyludzkich pomiędzy młodymi ludźmi, których życie nie zawsze oszczędzało. Sprawia to, że zarówno same postacie, jak i pewne wydarzenia nie są tu zero-jedynkowe i zawsze kryje się za nimi coś większego i głębszego (co czeka na odkrycie przez czytelnika).

Sam przepis na Tokyo Revengers niespecjalnie jednak ewoluuje i twórca nadal sięga tu po sprawdzone schematy. Nie sprawia to jednak, że manga staje się nudna, mało odtwórcza. Z każdym kolejnym przeczytanym rozdziałem stawka i emocje wciąż bowiem rosną i nie mamy pewności w jaką stronę historia zaprowadzi zarówno nas, jak i bohaterów. Tomik ten więc oferuje gęstą treść w klasycznej formie, otwierając szeroko drzwi do nowych wydarzeń, na które z wielką niecierpliwością się czeka.


TOM 15. Tragizm przyszłości wzmacnia tylko siłę Takemichiego, który jeszcze bardziej zdeterminowany jest do działania. Celem numer jeden staje się dla niego przejęcie władzy w Toman, co może zapobiec przyszłym tragediom. W TR nic nigdy nie jest jednak proste i zawsze muszą się pojawić jakieś przeciwności losu. Tym razem jest nią gang z Yokohamy, który niespodziewanie przypuszcza brutalny atak na Toman. Nikt nie był na to gotowy, a więc przeciwnik zyskuje dużą przewagę. Dla czytelnika oznacza to nic innego jak mocną dawkę akcji i hektolitry adrenaliny wylewające się z kolejnych kadrów mangi.

Wprowadzenie na scenę tajemniczego gangu to ponadto doskonały pretekst dla autora, aby zaprezentować czytelnikowi zarówno nowe postacie, jak i wysunąć na pierwszy plan tych bohaterów, którzy do tej pory nie mieli okazji się zaprezentować. W przypadku Toman jest to dwójka bliźniaków (widniejących na okładce tomiku), które wnoszą do historii świeżość i humor dzięki dwóm przeciwstawnym osobowościom.

Ze strony gangu Tenjiku również pojawia się kilka interesujących postaci. Są to między innymi czterej strażnicy klanu „pokolenia 1987”, który zdecydowanie w późniejszych rozdziałach będzie pełnił w historii ważną, jeśli nie kluczową rolę.

Każda nowa postać czy każdy nowy element historii jest tu ponadto przez autora wyśmienicie wkomponowany w toczącą się historię. Treści podawane są tu w przystępny i przemyślany sposób, tak aby wszystko było dla czytelnika dobrze zrozumiałe. Na słowa uznania zasługuje tu również Takemichi, którego determinacji nie można nie doceniać i przez to jeszcze mocniej zyskuje on w oczach odbiorcy serii.


TOM 16. Autor zdecydowanie nie odpuszcza, jeśli chodzi o kreowanie wciągającej i zaskakującej fabuły. Doskonałym tego przykładem jest właśnie tomik 16, gdzie nowe rewelacje, dramatyczne wydarzenia i wyraziste emocje pojawiają się dosłownie na każdej stronie, a to wszystko jest tylko przystawką przed czymś jeszcze większym. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Takemichi, który świadom jest również tego, że znalazł się on w sytuacji, w której nie może już sobie pozwolić na żaden nawet najmniejszy błąd. Obok groźnych oponentów musi on sobie tu radzić z rozpaczą i strachem, że jednak nie będzie w stanie ocalić ważnych dla siebie osób.

Ken Wakui kreśli tu jeden z najintensywniejszych wątków od samego początku serii. Szybko uświadamiamy sobie (bohaterowie zresztą też), że nadchodząca bitwa będzie kluczowa dla wszystkich. Z kolejnymi przeczytanymi kadrami na światło dzienne wychodzą doskonale przemyślane i dopasowane fakty, które stopniowo odkrywają fabularny mrok. Nie wszystkie treści podane są jednak w sposób bezpośredni i czasem musimy sami połączyć pewne kropki, aby coś dobrze rozumieć. Dzięki temu historia jest jeszcze bardziej angażująca, a każdy jej element pochłania się z niekłamaną przyjemnością.

Kolejny również raz twórcy udaje się wycisnąć z każdego momentu/sceny ostatnie możliwe soki. Nie ma tu nieprzemyślanych, niepotrzebnych czy przegadanych chwil, a każdy nawet najdrobniejszy szczegół ma duże znaczenie dla głównego wątku. Wszystko to oczywiście jest ze sobą spójne i przenika się na wielu płaszczyznach. Całości dopełniają tu wyraziste projekty postaci, których emocje są na tyle żywe, że naprawdę mocno wpływają one na samego czytelnika.

Bez cienia wątpliwości Tokyo Revengers tom 14-16 to więc wyśmienita porcja mangowej rozrywki, od której nie można się oderwać. Seria pochłania czytelnika niczym czarna dziura i jeśli raz wsiąkniemy w ten wykreowany świat, to nie będzie można się już od niego uwolnić, zanim nie poznamy końca tej historii.


Mangę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Waneko.

Froszti
29 kwietnia 2024 - 14:24