W co gracie w weekend? #388: Gdy zapłacza cykady RDR2 i Wipeout 2048 - squaresofter - 15 maja 2022

W co gracie w weekend? #388: Gdy zapłacza cykady, RDR2 i Wipeout 2048

Witajcie gracze. Mam nadzieję, że czujecie się dobrze, bo zdrowie jest najważniejsze, a przy okazji ogrywacie dalej swoje ulubione produkcje. U mnie tym razem na tapecie są: Gdy zapłaczą cykady, RDR2 oraz Wipeout 2048.

Gdy zapłaczą cykady

Potrzebowałem jakiejś odskoczni od ciągłego grindu w Gears of War 3 oraz Red Dead Redemption 2. Mam tu na myśli odskocznię fabularną. Mój komp ma co prawda spore problemy z poprawnym włączaniem się, no ale kilka istotnych gier przeniosłem z niego na lapka, więc gdyby całkowicie odmówił posłuszeństwa i nie mógłbym dalej kontynuować swoich dalszych przygód z polską wersją Higurashi, to zawsze mógłbym przecież pobrać ją ze Steama na lapka i grać, a raczej czytać dalej.

Skończyłem już co prawda pierwsze dwie części serii When They Cry, ale nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności, tym razem w naszym ojczystym języku. Czemu to robię ponownie? Bo to jedna z tych historii, które wciągają jak bagno. Nie wiem czy chodzi tu o bagno z Hinamizawy, w której toczy się akcja Gdy zapłaczą cykady, ale gdy polubi się już bohaterów w tej tajemniczej historii, to ciężko się odeń oderwać. Teraz, gdy znam ich charaktery na wylot, o wiele łatwiej jest mi zrozumieć pewne sytuacje i postawy tych zwykłych uczniów, wokół których koncentruje się cała ta japońska opowieść wizualna.

Dla tych co jeszcze nie wiedzą, przypomnę tylko, że z początku wcielamy się w niej w postać Keiichiego Maebary, który przenosi się wraz z rodziną do Hinamizawy. Następnie zostaje wysłany przez rodziców do miejscowej szkoły koedukacyjnej, w której poznaje członkinie szkolnego klubu, którym tylko gry i psikusy w głowie.

Zaczyna się od prostych gier w karty i berka, a więc dosyć niepozornie, a skończy się na przerażającej historii o miejscowej klątwie z brutalnym morderstwie w tle.

Nie wiem czy uda mi się ukończyć ponownie pierwszy epizod produkcji, za którą stoi Ryukishi07, ale tak jak wspominałem, potrzebowałem odpalić coś, co nie ma nic wspólnego z szukaniem śmieci po mapie i wykonywaniem powtarzalnych czynności.

Red Dead Redemption 2

W trybie sieciowym RDR2 spędziłem już grubo ponad sto godzin i jeśli nie w ciągu najbliższych dni nie dostanę żadnego bana za głośne mówienie o tym, co myślę o napadających na mnie grieferach, to powinienem pożegnać się z nim w ciągu najbliższego tygodnia lub dwóch.

W drodze do pięćdziesiątej rangi w RDR2 Online bardzo chciałem ukończyć przygotowany dlań wątek fabularny. Walczyłem usilnie o obniżenie poziomu honoru i udało mi się nawet wykonać jakiś napad z innymi graczami, aż mniej więcej w okolicach trzech czwartych scenariusza sieciowego kolejne misje przestały się po prostu pojawiać. Myślałem nawet, że to jakiś błąd w grze. Pogrzebałem trochę w Internecie na ten temat i okazało się, że nie. Żeby dokończyć ten fabularyzowany tryb należy najpierw zaliczyć ścieżkę bimbrownika. Problem w tym, że żeby ją rozpocząć, należy zebrać 25 sztabek złota. Wziąwszy pod uwagę koszmarną ekonomię panującą w module dla wielu graczy całkowicie porzuciłem ten pomysł. Zebranie sztabek zajęłoby mi koło miesiąca, a mi już jedna praca wystarczy. Gdyby Rockstar zapłacił mi za wykonanie tak żmudnej i nieciekawej roboty, to może bym się skusił, a tak skupiłem się na roli kolekcjonera, polegającej na zbieraniu skarbów rozsianych po świecie gry i brakuje mi już raptem trzynastu rang, do ostatniego brakującego mi trofeum sieciowego w tym amerykańskim westernie.

Bardzo podoba mi się zabawa w poszukiwacza skarbów, tym bardziej, że wraz z kolejnymi poziomami tej roli otrzymujemy nowe zabawki takie jak łopata do kopania w ziemi, większa torba, dostęp do wydarzeń sieciowych przeznaczonych dla tej klasy oraz wykrywacz metalu. Można się do tego przyzwyczaić, oczywiście z wyjątkiem sytuacji, gdy szukamy na spokojnie skarbów, aż tu nagle napadają na nas nieznajomi, których jedynym celem jest psucie nam zabawy. W takich sytuacjach należy zachować spokój i zimną krew. Nie warto dać się prowokować i wchodzić w jakieś dziecinne pyskówki, bo może się to źle skończyć.

Szkoda, że nawet najlepsze pomysły autorów gry koniec końców nic nie znaczą w zalewie szamba sieciowych trolli. Nawet gdy jakiegoś zgłosimy, to dzień później trafimy na kolejnych. W tym kontekście zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie zrezygnowanie z bezpiecznych serwerów z pierwszego RDR, w których gracze nie mogli atakować się nawzajem.

Nieważne. Grunt, że w końcu mogę sobie pograć w ten tytuł na konsoli, która nie wyłącza się co kilka minut. Do rozpoczęcia wątku fabularnego zostało mi już naprawdę niewiele. Postaram się napisać o nim co nieco w jednym z kolejnych odcinków W co gracie w weekend?

Wipeout 2048

W ostatnich dniach Sony wypuściło aktualizacje do wszystkich swoich sprzętów, co zmusiło ich posiadaczy do wygenerowania jednorazowych kodów, aby dalej mogli ich używać. Niby nic szczególnego, ale gdy posiadamy kilka konsol, z kilkoma różnymi profilami włącznie, to potrafi się to przerodzić w szalenie frustrującą czynność. Tak się złożyło, że z tej okazji, dowiedziałem się między innymi o tym, iż przy jednostopniowym logowaniu na PS3 możemy mieć ogromne problemy ze ściągnięciem lub odpaleniem zakupionych wcześniej tytułów. Jeszcze gorzej sprawa ma się z PSP, na którym straciłem dostęp do wszystkich posiadanych gier w formie cyfrowej. Gdybym nie wyczytał w Internecie, że można użyć smartfona jako punktu hot spot, dzięki czemu można obejść archaiczny już sposób łączenia się pierwszej konsoli Sony z siecią i aktywować ją, co odblokuje dostęp do zakupionych gier, to byłbym mocno rozczarowany działaniami japońskiego giganta.

Co to wszystko ma wspólnego z Wipeoutem? Niby nic, a jednak ma. Podczas, gdy wpisywałem wymagany kod na Vicie przyszła mi myśl, żeby odpalić zapomniany future racer, stworzony przez zamknięte Studio Liverpool. Skończyło się na tym, że przeleciałem kilka zawodów, osiągając m.in. Rangę A+ w wyścigu strefowym, polegającym na pokonywaniu trasy z coraz większą prędkością kierowanego przez nas  latającego pojazdu.

Chyba się trochę stęskniłem za tym futurystycznym settingiem i elektroniczną muzyką, bo przy okazji udało mi się zaliczyć też pierwszy z trzech sezonów dostępnych w grze.

Jeśli nie zapomnę w najbliższych dniach o Vicie, to będę kontynuował zabawę z tymi ekstremalnie szybkimi wyścigami.

To tyle z mojej strony. Oby gry Wam dopisywały. Do następnego razu.

squaresofter
15 maja 2022 - 20:45