Zastanawialiście się kiedyś, jaki procent ceny gry zostaje w kieszeni wydawcy, a ile na jej sprzedaży zarabia sklep? Z podobnym dylematem postanowiła zmierzyć się redakcja serwisu Eurogamer, która odpowiedzi na powyższe pytania poszukała u brytyjskich sprzedawców.
W ciekawym artykule, który znajdziecie w tym miejscu, bazą wyjściową do szerszego omówienia tematu okazało się właśnie rozbicie na czynniki pierwsze ceny przeciętnej gry konsolowej oferowanej w jednym z brytyjskim sklepów (w wersji pudełkowej). 39,99 ciężko zarobionych funtów (ok. 156 złotych) wydanych przez gracza rozkłada się następująco:
W przypadku, gdy producentem gry jest studio niezależne obsługiwane przez dużego wydawcę, ten płaci mu średnio 3 funty (ok. 11,70 złotych) od sprzedanego egzemplarza gry (z 12 funtów uzyskanych przez wydawcę). Możliwe jest również ustalenie z góry przez dewelopera udziału w zyskach (np. na poziomie 25%, po odliczeniu wszelkich kosztów).
Powyższe dane są oczywiście zaledwie wstępem do szerszego artykułu, w którym nie brakuje m.in. cytatów i wypowiedzi specjalistów. Poruszają oni m.in. kwestię teoretycznie wysokiej ceny dzisiejszych gier, przypominając, że niegdyś Brytyjczykom dane było płacić za nie nawet 70-80 funtów (choćby w erze kartridży i N64). Polecam Wam jego lekturę :-).