Wiedźmin 2 po raz enty - Haters gonna hate - sathorn - 16 maja 2011

Wiedźmin 2 po raz enty - Haters gonna hate

Nie bardzo chciałem pisać coś o Wiedźminie 2, bo mam dosyć ambiwalentny stosunek do tej produkcji. Jasne kupię, pewnie za kilka dni, ale przeżyję nawet jeżeli zagram za kilka tygodni, albo i później, bo już w piątek premiera L.A. Noir, a na horyzoncie czai się wielogłowa hydra - sesja. W pewnych kwestiach jestem bardzo cierpliwym człowiekiem, dlatego nie ruszyło mnie w ogóle to, że od tygodnia bombarduje się mnie Geraltem w każdym miejscu i czasie. Zagram na pewno, ale zagłębienie się w świat Wiedźmina 2 nie jest aktualnie moim priorytetem w życiu. Coś jednak zwróciło moją uwagę. Szwadron narzekaczy, którzy czekali tylko na pierwsze potknięcie CD Projekt RED, aby rzucić się z wściekłością godną lepszej sprawy na rzeczonego dewelopera. Podniósł się kurz bitewny i zadźwięczała stal. Ja stałem pośrodku krwiożerczego tłumu zastanawiając się „Co się do cholery dzieje?”.

Nie będę nawet ukrywał, że do napisania owego tekstu zainspirował mnie wpis shinek’a. Na dobrą sprawę wypunktował on wszystko do czego można się przyczepić, a na wszystkie zarzuty odpowiedział yasiu, w dosyć stonowanej i celnej ripoście. Pozostaje pytanie „Dlaczego?”. Skąd taka zajadłość w krytykowaniu rodzimego dewelopera?

Na dobrą sprawę przed premierą sądziłem, że w razie ewentualnego niepowodzenia, opinia publiczna wiele wybaczy CD Projekt RED. W końcu nie jest łatwo odnieść sukces na polu tworzenia gier z segmentu AAA (dla niezorientowanych - najwyższa półka). Firma zapewnia, że chce tworzyć produkty świetne jakościowo i zasiąć na firmamencie nieba twórców cRPG wśród takich sław jak Bioware, czy Bethesda. Czy to nie powód do dumy, że w naszym kraju, niepozbawionym problemów i w warunkach przyjaznych inaczej, rodzą się tak chwalebne inicjatywy? Zdaje się, że dla wielu osób nie.

Agresywny marketing. Miejmy, jako osoby śledzące rynek gier na bieżąco,  na uwadze, że o każdorazowym pojawieniu się Wiedźmina 2 w mainstreamowych mediach informują nas serwisy, których odwiedzającymi są ludzie podobni nam – hardkorowi gracze. Redaktorzy rzeczonych stron to entuzjaści elektronicznej rozrywki, których cieszy kiedy o ich pasji mówi się w telewizji, czy w innym masowym środku przekazu. Mi też robi się nieco cieplej na sercu, kiedy w TVNie pojawia się wątek gier wideo, a wyjątkowo nie jest to moralizatorska pogadanka o tym, że konsole i telewizja zastępują dzieciom rodziców, albo o kolejnej nakręconej przez media, wirtualnej seks-aferze. Hejterze! Też jesteś przecież graczem! Nie cieszy Cię, że Twoja matka/ojciec może usłyszeć w telewizji, kilka nie-złych słów o Twoim hobby?  Spokojnie, za pięć minut wróci temat pseudokibiców, dopalaczy, Smoleńska, albo afery cośtamowej.

Informacje o niestarannie wykonanych Edycjach Kolekcjonerskich. Ile tak naprawdę ich jest? Tego nie wie nikt. Jak słusznie zauważa yasiu, zadowoleni klienci nie piszą zazwyczaj na forach o tym, że wszystko w porządku. Kilka doniesień rozgoryczonych fanów zostało jednak podłapanych przez tłum, który skandując  „Złodzieje!” zapewne w najbliższych dniach zorganizuje pikietę pod siedzibą Optimusa. Trochę luzu, nikt nie robi Was w balona w nadziei, że się nie zorientujecie. Jestem przekonany, że wielu klientów otrzymało w czasie premiery Halo 3 połamane hełmy Master Chiefa. Poszkodowani zgłoszą reklamację i dostaną wkrótce pełnowartościowy produkt. Jeżeli nie, to osobiście wysmaruję pamplfet skierowany w stronę wydawcy. Jestem pewien jednak, że się bez tego obejdzie.

Na koniec ostatnia sprawa. Problemy z uruchomieniem gry o których głośno cały dzisiejszy dzień. Oczywiście, jest to brzydka sprawa, żeby nie powiedzieć - paskudna. Chociaż to żadne usprawiedliwienie, to zauważmy, że CD Projekt RED to nie jedyny deweloper, który przejechał się na używanym systemie DRM. Mimo to nabywcy edycji kolekcjonerskich z pewnością czuli dziś w nocy spore rozczarowanie. Reakcje są jednak zdaniem sporo przesadzone. Te kilkanaście godzin nikogo przecież nie zbawi, a wartość droższego wydania gry, to nie tylko możliwość wcześniejszego rozpoczęcia swojej przygody z Geraltem. Po raz kolejny wychodzi zupełny brak tolerancji dla jakichkolwiek błędów popełnionych przez twórców gry. Dla mnie zupełnie niezrozumiały. Tym bardziej, że dzień się jeszcze nie zakończył, a już słychać o tym, że wydawca, w ramach rekompensaty, zasponsoruje koszulki w motywem z Wiedźmna 2 nabywcom edycji kolekcjonerskich. Zastanawiam się jaka firma traktuje tak swoich "pechowych" klientów, poszkodowanych przy różnych okazjach.

foto via http://50mb.pl/

W samej Polsce Wiedźmina 2 kupią setki tysięcy ludzi. Zaryzykuję stwierdzenie, że większość z nich będzie bardzo zadowolona z wydania tych pieniędzy. Prawie wszyscy zagrają bezproblemowo. Niewielu doświadczy problemów z instalacją, czy uruchomieniem gry, które jednak szybko uda im się przezwyciężyć. Podejrzewam, że nikły procent zauważy jakiekolwiek wady w swoim wydaniu. Natomiast Internet szumi od narzekań i wołań o pomstę do nieba. „Klęska! Tragedia! Wstyd CD Projekcie! Go to hell! Oddawać pieniądze!”. No ludzie, spokojnie. Wiedźmin 2 powstawał kilka lat i wiele wskazuje na to, że będzie to naprawdę świetna gra, wyrosła na nieprzyjaznym gruncie, stworzona (w porównaniu do innych gier z segmentu AAA) za psie pieniądze. Moim zdaniem CD Projekt RED należy się chociaż odrobina kredytu zaufaniaZagrajcie, przetrawcie i wtedy wypowiedźcie się. Bo mam przeczucie, że za tydzień wśród obecnych narzekaczy będą dominowały takie wypowiedzi: „No, było trochę szumu, zacząłem parę godzin później niż planowałem, ale CDP dało radę, mam super koszulkę! No i dawno nie grałem w tak dobrego cRPGa! Czekam na kolejną część, no i kiedy to obiecane darmowe DLC?”.

Cytując klasykę: "Mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, a po tym jak kończy".

sathorn
16 maja 2011 - 23:15