Kącik fanboya: Dynasty Warriors w klimatach anime może wypalić. - Pita - 30 września 2011

Kącik fanboya: Dynasty Warriors w klimatach anime może wypalić.

Seria „Musou” od Koei znana szerzej na zachodzie jako „Warriors”, z czasem rozszerzyła się na licencje zewnętrzne, przenosząc formułę walki z dziesiątkami wrogów naraz na zupełnie nowe uniwersa. Po udanym w moim przekonaniu Fist of The North Star Ken’s Rage oraz nierównej, ale miodnej trylogii Gundamów, nadchodzi gra na bazie One Piece, na pierwszy rzut oka kolorowa, radosna, wyglądająca naprawdę bombowo, podczas gdy Namco-Bandai tworzy klona tej formuły opartego o Saint Seiya.

Lubię tę konwencję, lubię tę serię, bo jest zarówno wciągająca, jak i bardzo lekka – można przy niej zmarnować dziesiątki godzin albo walnąć jedną misję na miesiąc nie czując przy tym parcia na więcej. Dlatego zacząłem zastanawiać się jakie jeszcze licencje z zakresu mangi oraz anime chciałbym zobaczyć jako Warriorsów. W końcu ta licencja nadaje się na wiele uniwersów z radosnego, krzykliwego świata animacji i komiksu.

Sailor Moon

Czarodziejka z Księżyca to kilkadziesiąt ciekawych postaci o różnorodnych umiejętnościach, sporo frakcji, całkiem interesujący scenariusz oraz piękna ścieżka dźwiękowa. W cell-shade’owanej wersji, wraz z odpowiednim naciskiem na różnorodność i zmniejszeniem ilości wrogów na rzecz ich skuteczności oraz różnorodności miałaby ogromną szansę na przebicie się!

Co chciałbym zobaczyć? Tryb kreowania własnej postaci, sporą galerię artów, możliwość budowania własnego etapu oraz mini-gry z kotami. Wiecie, Luna jest bardzo zabawnym kotem. Choć przyznaję również, że Sailor Moon najchętniej zobaczyłbym w konwencji rozgrywki z… serii Yakuza. Pewne jest jedno – od dawna nie było dobrej gry na bazie tego uniwersum.

Dragon Ball

Oczywiście nie mogło zabraknąć smoczych jaj. Jeżeli jakaś licencja nadaje się do pokonywania jednym wojownikiem całych armii bez wątpienia są to przygody Songo i spółki. Jeżeli autorzy nie znużyliby nas zbyt dużą ilością walk, postawili mocno na interesujące (może w formie klasycznej bijatyki 1 na 1?) walki z bossami oraz dorzucili możliwość stworzenia własnego zawodnika, to byłby hit. Szczególnie jeżeli moglibyśmy również w pewien sposób edytować własne techniki specjalne. Należałoby również dodać latanie, kilka planet, zmodyfikować sporo scenariusza z oryginałów, ale..

Jest tutaj absolutnie wszystko czego potrzebuje dobry Warriors – dużo postaci i technik, charakterystyczny design, ciekawe uniwersum. Nic tylko chwytać.

Berserk

Najbardziej ambitny wybór dla serii. Zarazem Koei wcale nie robi tylko sieczek, ponieważ gry takie jak Dynasty Tactics, Romance of the Three Kingdoms, dodatki Empires, Kessen, czy Bladestorm prezentują wysoką jakość  rozgrywek taktycznych.

Berserk nadawałby się idealnie na połączenie formuły klasycznego Warriorsa z Bladestorm – zarówno walki z dziesiątkami wrogów oraz sterowanie jednostkami celem zdobycia przewagi taktycznej na mapie.

Sam Berserk to jedna z najmroczniejszych i najciekawszych sag fantasy. Przynajmniej do czasu. Opowieść o grupie najemników, konflikcie i przyjaźni silnych osobowości, politycznych rozgrywkach oraz miłości nie szczędzi nam brutalnej przemocy, scen seksu, przejawów fanatyzmu religijnego, tortur oraz gwałtów. Berserk zasługuje na trzecią grę i to dobrą i bardzo, ale to bardzo chciałbym taki tytuł dostać od Koei.  Ale jako grę wykonaną na poziomie i z dużym budżetem!

Naruto

Wesoły ninja, dziesiątki postaci, czakra, zjadliwa fabuła i tysiące fanów na świecie. Naruto dostało już masy gier, kilka z nich jest nawet niezłych, a stylistyka Warriorsów dobrze wpisałaby się w resztę serii.  Jako dzieciak bardzo lubiłem Naruto i wiem, że bardzo przyciąga graczy.

Poza tym – bieganie po wodzie, korzystanie z ukrytych mocy/demonów/przyzwańców, zasuwanie po drzewach, używanie broni dystansowych, ogrom postaci i naprawdę plastyczna oprawa namieszałyby sporo na rynku.

*

Wiem, że taki wpis to przejaw obrzydliwego fanboystwa tej niepopularnej w Polsce serii, ale… Ciężko jest mi nie lubić jej za to czym właśnie jest – przyjemną sieczką i dobrym pochłaniaczem czasu. Koei zrobiło wiele świetnych odcinków tej serii, wiele karygodnie niedopracowanych, i choć jest to forma dojenia pieniędzy z klientów, to cieszę się z eksperymentowania z formułą.

Przy okazji warto rzucić okiem na wspomniane już przeze mnie trailery zapowiedzianych gier tego typu, One Piece oraz Saint Seiya:

Oraz poprzednie gry w tych klimatach bazujące na anime:

DW Gundam 3:


Fist of the North Star: Ken's Rage:


Bleach Soul Resurrection:


Pita
30 września 2011 - 10:46