Sieciowy przegląd 3# - Pita - 6 listopada 2011

Sieciowy przegląd 3#

W trzecim odcinku Sieciowego Przeglądu przyjrzymy się bliżej dwóm importom z PSone na PlayStation 3, jakie pojawiły się niedawno w sklepie konsoli (Cho Aniki oraz Sonic Wings Special), zapolujemy na dinozaury i pradawne bestie w dwóch częściach Carnivores, cofniemy się do czasów SNESa i gier o Strażakach dzięki Virtual Console oraz sprawdzimy coraz głośniejsze w pewnych kręgach Sequence.

Warto przypomnieć sobie również klasyczną Alundre, dostępną za niewielkie pieniądze. Na deser również kilka linków związanych z tematyką cyklu.

 

Cho Aniki (PSX/PS3/PSP)

Opcja latania półnagimi mężczyznami celem zwalczania innych muskularnych jegomościów zawsze mnie pociągała. Nie zrozumcie mnie jednak źle – chodzi mi po prostu o samą serię Cho Aniki, której niedorzeczna tematyka oraz stylistyka od dawna jawiły mi się jako coś tak złego, że aż dobrego. Nie myliłem się wiele.

Zacznijmy od tego, że NIE WARTO kupować Cho Aniki dla samej gry. Przeciwnie do poprzedników – oraz następców – edycja na PlayStation jest shumpem poniżej przeciętnej, ale to seria, której nie tyka się dla jej gameplayu. Tyka się ją w imię sprawdzenia jak bardzo dziwaczną, chorą, nietypową grę wideo można stworzyć. Niech świadczy o tym samo wolne tłumaczenie podtytułu gry na angielski, czyli… "The Ultimate, Most Strongest Man in the Milky Way". Grubo.

 

Nie pytajcie.


Latanie muskularnymi facetami. Faceci przebrani za kobiety jako bossowie. Kaczkoludzie plujący ogniem. Mordy wypluwające kończyny. Męskie torsy wychodzące z krocza innych mężczyzn. Użycie zdjęć prawdziwych facetów za podstawę grafiki. WTF? Cho Aniki w wersji na PlayStation jest niepokojące – użycie normalnych grafik wraz z wymieszaniem ich z różnorodnymi zdjęciami powoduje doprawdy niepokojący efekt. I z powodu tego niepokoju człowiek chce zobaczyć co jest dalej. A im dalej, tym dziwaczniej. Niestety gra się w to niezbyt ciekawie, bo to tylko zwykły shump z zepsutym balansem rozgrywki.

Świetna jest muzyka. Dobry jest camp w tej grze. Miło jest móc ją sprawdzić na PSP i PS3. Tylko nie wiem czy warto. To nie jest dobra gra. To jest dziwna gra. To jest chora gra. I nawet nie wiem jak ją oceniać. Jeżeli ciekawość Wam nie obca – sprawdźcie. Ciekawe czy bardzo tego pożałujecie. [?]


 

Sonic Wings Special (PSX/PS3/PSP)

Sonic Wings Special jest kolejnym typowym shumpem jakich wiele na tym nieszczęsnym świecie. Nie oznacza to jednakże, że to zła gra, jest bowiem wręcz przeciwnie – gra jest rozbudowana, duża i interesująca. Tylko trzeba mieć serce do gatunku.

Oczywiście reguły takich gier są stare jak świat, niezmienne i od zawsze takie same – naszym zadaniem jest lecieć przed siebie i niszczyć tabuny wrogów, a także ścierać się z ogromnymi, niejednokrotnie zajmującymi pół ekranu bossami. Wśród postaci, które możemy wybrać są choćby delfin, ninja, czy dwie urocze Rosjanki. Ma się rozumieć, że wszyscy wykonani ze stereotypami w tle (o ile delfin-pilot samolotu może być stereotypowy).

 


W grze występuje 17 etapów (przechodzimy tylko 9 w jednej rozgrywce), ponad 20 samolotów i kilkunastu pilotów. Nie zabrakło też obrzydliwego intra oraz masy sekretów, dlatego jest w co grać. Gra oferuje również bardzo przyjemny tryb multiplayer, w który jak to zwykle gra się jeszcze przyjemniej i lepiej.

PSN cierpi na poważne braki w swojej ofercie shumpów, podczas gdy na Xbox Live można pograć w niesamowite klasyki za relatywnie niewielką cenę. Sonic Wings nie może równać się z najlepszymi dziełami, jednak jest jedną z nielicznych okazji na tanią i fajną grę tego typu dla posiadaczy PS3 oraz PSP. Oczywiście znajdziemy tutaj sporo zabawy, a sprite’y w 2D wyglądają zaskakująco dobrze na ekranie telewizora czy konsolki, jednak niedzielni gracze nie mają tutaj czego szukać.  To tytuł dla pasjonatów.

Sonic Wings wygląda przyjemnie, brzmi całkiem okej i dobrze zabija czas. Shooter jakich wiele, ale mam jakoś tak słabość do gatunku większą niż do klonów FPSów w wojennych czasach ;). [6]

 


Sequence (Xbox 360/PC)

Sequence zapowiadało się fantastycznie – inteligentna gra muzyczna z dobrze napisanym scenariuszem oraz … RPGowym systemem. Połączenie odważne, intrygujące, nietypowe. Niestety, zawiodło wykonanie.

Początek jest naprawdę interesujący – otóż główny bohater budzi się w wieży, w której musi stawić czoła wielu przeszkodom, żeby ujść z życiem. Scenariusz jest interesujący, szybko pojawiają się tajemnice, a towarzyszący bohaterowi kobiecy głos jego „pomocnicy” to sporo dobrych, ciętych dialogów, wrzucania sobie oraz voice acting na poziomie.

 

Rozgrywka polega na wybijaniu rytmu przyciskami na „planszach” defensywnych, atakujących oraz many, wybieraniu czarów, odpowiednim reagowaniu itd. Jest sporo zbieractwa, jest sporo ekwipunku, jest mieszanie, levelowanie oraz zdobywanie nowych rzeczy. Niestety, nie do końca ma się na to ochotę.

Największą zbrodnią Sequence jest bowiem fakt, że… ta gra ma masę słabej muzyki. Nie chce się grać tocząc muzyczne walki z nieciekawym podkładem w tle, który ani nie buduje klimatu, ani nie ma polotu w stosunku do gier takich jak seria Dj Max. Muzyka brzmi amatorsko, nieciekawie, jest nudna, a czasami jesteśmy zmuszeni walczyć wielokrotnie przy tym samym kawałki. Niestety, zawód jak dla mnie jest ogromny. Była szansa na genialną grę, godną własnego kulciku, skończyło się na przyjemnej i oryginalnej pozycji z niewykorzystanym potencjałem. A szkoda. [5.5]

 


Igniton Factor (SNES/Wii)

Symulator strażaka wydany oryginalnie na SNESa niespodziewanie wpadł w moje ręce. Nie znałem zbyt wielu gier o tej tematyce, dlatego tym chętniej sprawdziłem Igniton Factor. Okazało się, że było warto.

Igniton Factor wciela nas w rolę odważnego strażaka, który ma za zadanie ratować ludzi. Każda misja musi być wykonana w ściśle ograniczonym limicie czasu, który skutecznie nas zniechęca do bezcelowego łażenia, a także nie pozwala nam ugasić całego pożaru. Musimy przede wszystkim wykonać misję i jak najszybciej dotrzeć do poszkodowanych.

 

Strażak.

Oczywiście, żeby nie było za łatwo potrzebujemy do tego różnorodnego ekwipunku, który bierzemy ze sobą na misje lub dostajemy od reszty strażaków kręcących się w pobliżu. Trzeba uważać, planować i kombinować, bo gra choć krótka (8 leveli) jest trudna i goni nas ciągle do przodu. Myślenie, a nie zręczne paluchy są tutaj kluczem do sukcesu! 

Zresztą presja czasu przez niemalże całą rozgrywkę jest ciekawym, lecz także męczącym rozwiązaniem. IF to schludna gra, bez konkretnej oprawy muzycznej, która jest jednak odrobinę za droga. A szkoda, bo brakuje porządnych gier o strażakach. Trzeba to jednak powiedzieć – czekajmy na SNESowego The Firemana, ta gra jest znacznie lepsza, a utrzymana w podobnej konwencji. Ona będzie warta swojej ceny. [6]

 


Carnivores: Ice Age, Carnivores: Dinosaur Hunter (PS3/PSP)

Dwie nietypowe, ale bardzo przyjemne gry w polowanie to nieprawdopodobne zaskoczenie dla kogoś takiego jak ja – bo mimo, że zawsze chciałem się wkręcić w jakąś grę o polowaniu, te zazwyczaj odpychały mnie swoją złożonością i tempem. Seria Carnivores buduje dobry balans pomiędzy szybką, konsolową rozgrywką, a symulacją polowania na bestie.

O ile oczywiście możemy mówić o jakiejkolwiek symulacji w przypadku gry polegającej na walce z zastępami dinozaurów czy zwierząt z epoki lodowcowej. Ale to dziecinnie fascynujące założenie sprawdza się bezproblemowo – oto bowiem mamy przed sobą bestie z przeszłości oraz dzisiejszy arsenał, mapę i kompas. Wybieramy sobie na co polujemy, jak polujemy oraz jak bardzo szybko to nas zje.

 

Pomimo uproszczenia wielu aspektów rozgrywki Carnivores to nadal gry dla cierpliwych. Trzeba nauczyć się strzelać. Trzeba nauczyć się wykorzystywać ekwipunek. Trzeba wiedzieć co się robi. trzeba wreszcie spoglądać na mapę i mieć świadomość, że zwierzyna się obroni. Jeżeli nie zabijemy jej szybko to sami zginiemy. To wszystko jest potrzebne, żeby nie tylko polubić Carnivores, ale również je docenić. 

Oba tytuły posiadają również identyczną ścieżkę rozgrywki – polujesz, za polowanie dostajesz punkty. Za punkty zyskujesz lepszy ekwipunek i możesz przystępować do polowania na bardziej mocarnego zwierza. Potem wieszasz trofea. Brzmi łatwo?

To źle. Bo łatwo nie jest. Podnosi adrenalinę. Frustruje. Interesuje. Skłania do przemyślanych kroków. Załatwienie tyranozaura albo wilka jaskiniowego ze strzelby nie jest proste. Normalnie aż nie wiem jak robili to ci jaskiniowcy!

Gry bowiem wymagają, ale nie są niesprawiedliwie – zwierza trzeba podejść, wycelować, porządnie osłabić. Nie ma lekko. Grafika przypominająca FPSy sprzed końca milenium jest urokliwie klockowata i gra ma właśnie taki klimat – starej pozycji, ale z kilkoma nowymi rozwiązaniami. Warto. [8]

 


 

Linki:

interesujące recenzje Carnivoeres: 1, 2

nintendolife’owa recenzja przygód naszego strażaka

recenzja Shock Troopers, wydanego niedawno na usługi sieciowe

recenzja Alundra

artykuł o serii Cho Aniki

przegląd gier niezależnych by Hed

 


 

Niedługo powracają:

Chrono Cross (PSN)

Final Fantasy V (PSN)

Final Fantasy VI (PSN)

 


 

Jak oceniam? Biorę pod uwagę cenę, platformę, grywalność oraz oprawę. Interesuje mnie głównie jak w to się gra względem ceny za taką grę. Nie porównuje ich bezpośrednio z dużymi, droższymi grami. Oceniam w skali 1-10, z uwzględnieniem połówek.

O co chodzi? Sieciowy przegląd to cykl krótszych recenzji mniejszych gier z sieci oraz wznowień dostępnych za pomocą usług sieciowych pecetów oraz konsol. Istotą cyklu jest prezentowanie wybranych gier, z których część warto posiadać, inne lepiej omijać szerokim łukiem.

Pita
6 listopada 2011 - 19:03