W poszukiwaniu mamutów - Materdea - 26 listopada 2011

W poszukiwaniu mamutów

Materdea ocenia: Syberia II
95

Naturalną rzeczą jest, gdy producent, bierze się za stworzenie kontynuacji gry tak znakomicie ocenianej i szanowanej, to oczekiwania graczy są ogromne. Tym samym presja wywierana na developerach również jest spora, a taki nacisk nienajlepiej przekłada się na prace i atmosferę w zespole. Jednak z czystym sumieniem mogę powiedzieć, iż Microids wypuszczając drugą część Syberii, spełniło, często zbyt wygórowane, wymagania społeczności – w tym moje.


Syberia II to nie tylko przysłowiowe „więcej, lepiej, ciekawiej”. Historia Kate Walker, amerykańskiej prawniczki, która niezależnie od własnej woli wpada w wir wydarzeń odmieniających jej życie, dopiero w drugiej odsłonie nabiera tempa. Scenarzyści odwalili kawał dobrej roboty wypełniając scenariusz wartką akcją, licznymi zwrotami i żywszą narracją. W efekcie końcowym otrzymujemy niebanalny materiał na znakomity film przygodowy.

Kontynuacja hitu z 2002 roku opowiada dalsze losy bohaterki, kiedy ta przygnieciona prywatnymi problemami, postawiona przed trudnym wyborem, rusza dalej… – już na początku muszę powiedzieć, że jeśli nie grałeś w część pierwszą, to nie warto podchodzić do „dwójki”. W grze zawarto sporo smaczków odnośnie poprzedniczki, jednak na upartego możesz spróbować. Jednak często będziesz zadawał sobie pytania typu  „jak?, dlaczego?, skąd?, kto to?”.

Rozgrywkę zaczynamy w Romansburgu – ostatnim bastionie cywilizacji przed syberyjską tundrą.  Spotkamy tutaj mnóstwo ciekawych i barwnych postaci - dziewczynkę imieniem Malika, właściciela jedynego przybytku zabaw, pana Cirkosa, emerytowanego pułkownika Emaliowa Gopaczewa czy dwaj braci – Iwana i Igora. Przez całą grę miałem nieodparte wrażenie, że całej zawartości (tj. postacie, miejsca) jest mniej niż w „jedynce”. Bohaterowie spotkani np. w pierwszej mieścinie przewijali się niemalże przez całą opowieść. Co prawda fajnie poprowadzono historię i przeciętny zjadacz chleba tego nie zauważy, jednak moje wprawne oko to wychwyciło – natychmiast zapaliła się moja czerwona lampka.

Oprócz postkomunistycznego miasteczka zwiedzimy m.in. prawosławny klasztor, rozległe, puste, zasypane śniegiem tereny (swoboda w poruszaniu się po tych pustkowiach jest umowna), wioskę Jukoli, a nawet rodzinny dom Anny i Hansa Voralbergów za życia obu postaci. Jednak nie pytajcie jak i kiedy się tam dostaniemy, bowiem jest to świetnie wytłumaczone fabularnie.

Chłopaki z Microids postanowili wiele nie zmieniać w stosunku do pierwowzoru. I tak, podobnie jak w poprzedniej części, naszym środkiem transportu ponownie jest nakręcany pociąg. Drobnym urozmaiceniem staną się inne pojazdy niż sławetna lokomotywa: chwilę popływamy statkiem, czy pojeździmy drezyną. Spotkamy także, w pełni interaktywną, sekwencję wspinaczkową oraz przeżyjemy dreszczyk emocji katapultując się z rozbitego samolotu. Pod tym względem „dwójka” jest naprawdę zróżnicowana i nie nudzi, co trzeba podkreślić. Mimo iż poziom trudności jest naprawdę wysoki, to tytuł nie wali w gracza monotonnością. Jeśli ktoś ma otwarty umysł i choć trochę umie łączyć fakty, będzie przechodził płynnie każdą z lokacji.

Identycznie jak to było w pierwszej - nie uświadczysz systemu podpowiedzi ani ułatwień znanych z dzisiejszych przygodówek. Gra ma zróżnicowany poziom trudności zagadek, które w dużej mierze są wymagające, i najważniejsze – tonę klimatu. Po raz kolejny Benoit Sokal wykazał się niesamowitym kunsztem i z pietyzmem stworzył statyczne tła, nadające magicznego charakteru każdemu z odwiedzanych miejsc. Niestety, niewiele lepiej wyglądają kroki panny Walker – wciąż drętwe i kulawe, a samą postać budują, wciąż, kanciaste piksele.

Jak wspomniałem, zagadki są w Syberii II zróżnicowane, a momentami bardzo trudne. Nie spotkasz się z sytuacją, gdzie bezcelowo łączysz przedmioty, losowo klikasz na otoczenie itp. Jednak aby rozwiązać daną łamigłówkę (szczególnie w końcowych etapach gry) trzeba porządnie pomyśleć. Inna sprawa, że wszystko można sprowadzić do systemu prób i błędów, ale to czasochłonny wariant i tylko dla zdesperowanych. Co prawda jest jeszcze masa poradników dostępnych w internecie, ale po jego przeczytaniu rozgrywka staje się płytka i bezpłciowa.

Za to ponownie oczarowała mnie muzyka. Momentami depresyjna, potrafiła nadać przygnębiającego charakteru. Całość doprawiona jest, tak jak w przypadku „jedynki”, o polski dubbing. Aktorzy podkładający głosy nie zmienili się w stosunku do pierwowzoru i nadal brzmią świetnie.

Po rzetelnym przeanalizowaniu wszystkich argumentów za i przeciw, mogę stwierdzić, że Benoit Sokal razem z Microids stworzyli sequel idealny. No dobra – prawie, ponieważ nie ma rzeczy doskonałych. Teraz pozostaje czekać na Syberię III – jeszcze lepszą, ładniejszą, dynamiczniejszą – po prostu genialną!

Materdea
26 listopada 2011 - 11:13