Bohater hemingwayowski wobec apokalipsy - OsK - 20 listopada 2012

Bohater hemingwayowski wobec apokalipsy

Nieraz możemy natrafić w grach na nawiązanie do jakiejś książki lub filmu. Zazwyczaj ma to charakter co najwyżej mrugnięcia okiem w stronę odbiorcy. Czasem jednak warto pokusić się o dokładniejszą analizę samej sytuacji i właściwej funkcji, jaką owo nawiązanie spełnia. Tak jest bez wątpienia w przypadku pewnej postaci w The Walking Dead.

[Uwaga! Dalsza część tekst zawiera mniejsze lub większe spojlery z trzeciego i czwartego epizodu gry „The Walking Dead”]

Bohaterowie znajdują się na pustej ulicy, gdy ktoś włącza kościelne dzwony. Kiedy postacie w grze zaczynają się zastanawiać, czemu owo bicie ma służyć, hałas wabi okoliczne zombie. Charles – poznany w poprzednim epizodzie bezdomny – parafrazuje bardzo znany utwór: „Ask not for whom the bell tolls, it tolls for thee." (W oryginale literackim: „never send to know for whom the bell tolls, It tolls for thee”).

Jest to oczywiście zakończenie “Medytacji XVII” Johna Donne’a, które w polskim przekładzie jest najbardziej znane pod postacią „nigdy nie pytaj, komu bije dzwon: bije on Tobie”. Jak łatwo się domyślić, nie jest to odwołanie jedynie do angielskiego poety metafizycznego, ale także do znakomitego dwudziestowiecznego pisarza, który przyczynił się do olbrzymiej popularności tego cytatu na całym świecie. „Medytacja XVII” posłużyła za motto dla znanej powieści Hemingwaya, a z przytoczonego fragmentu autor zaczerpnął tytuł swojego utworu: „Komu bije dzwon”.

Użycie tego sformułowania jest bardzo ciekawym zabiegiem mającym na celu zarówno pogłębienie portretu Charlesa, jak i zapowiedź dalszych wydarzeń. Dzwony z utworu Donne’a bywają często interpretowane jako dzwony uderzające na pogrzebie, a tym samym przypominają one o rychłej i nieuchronnej śmierci. Nie trzeba tłumaczyć, jak bardzo pasuje to do sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie. Jest jednak drugie dno.

Hemingway użył „Medytacji XVII”, ponieważ zauważył, że ma ona bardzo zbliżoną wymowę do jego utworu – mówi o wspólnocie całej ludzkości oraz o odpowiedzialności za innych (nikt nie jest samotną wyspą).

Charles jest postacią sprawiającą wrażenie żywcem wyrwanej z twórczości amerykańskiego prozaika: bezdomny, być może alkoholik, przeżywający smutek egzystencji, ale jednocześnie niosący w sobie promyk nadziei i optymizmu. Znajomość z grupką zaczyna od dania dzieciom słodyczy, ponadto czasem pogrywa na gitarze, a jednak zdaje sobie sprawę, że stary świat przeminął i trzeba przystosować się do nowych warunków. Nawet przed małą dziewczynką nie ukrywa, że wszyscy są skazani na śmierć. Nie mówi jednak o tym po to, by ją zasmucić, ale żeby wymusić lepsze dostosowanie się. To dzięki jego radom Clementine uczy się strzelać z broni palnej, a Lee obcina jej włosy. Mimo całkiem odmiennych okoliczności, warto pamiętać, że w „Komu bije dzwon” obcięcie włosów głównej bohaterki kobiecej symbolizowało stracenie niewinności i przeżycie wojennej traumy.

Charles w krytycznym momencie ściąga na siebie uwagę zombie, żeby reszta bohaterów mogła uciec. Jego poświęcenie jest niemal równoznaczne z samobójstwem. Oczywiście, po usłyszeniu znanego cytatu, mogliśmy się tego spodziewać. Bezdomny – w świecie, w którym tak naprawdę każdy jest bezdomnym – czuje się odpowiedzialny za innych ludzi. Wie, że obowiązkiem ludzkości jest łączenie się w większe grupy (“No man is an island,  entire of itself; every man is a piece of the continent, a part of the main” – fragment „Medytacji XVII”).

Bohaterowie Hemingwaya mogą być piewcami życia, a mimo tego nieraz umierają samotnie, w deszczu i błocie. Losy Charlesa nie mogły potoczyć się inaczej – mimo tego, że gracz zostawia go na jasno oświetlonej ulicy, jego zwłoki zostają znalezione w całkiem innej scenerii – w podziemnych kanałach, którymi płyną ścieki. Już nieco nadjedzony przez zombie bohater trzyma w dłoni rewolwer, którego ostatnią kulę zachował dla siebie.

Przypadek wspomnianego bohatera jest znakomitym przykładem, jak za pomocą dosłownie jednego cytatu rozbudowana została charakterystyka postaci. Niewątpliwie każdy odbiorca, który ów tekst rozpozna, nie tylko poczuje do Charlesa większą sympatię, ale także będzie miał wyraźniejsze przeczucie co do jego dalszych losów.

[Koniec spojlerów]

Jest to mój pierwszy wpis w serwisie, proszę uprzejmie o wszelkiego rodzaju komentarze i uwagi z chociaż niewielką dozą wyrozumiałości dla początkującego. W następnych wpisach postaram się zwrócić uwagę na inne ciekawe zjawiska i sytuacje z szeroko rozumianych pograniczy gier.

OsK
20 listopada 2012 - 20:04