Zombie tu zombie tam. Krótko o tym dlaczego nie rozumiem fenomenu tych istot - RazielGP - 14 grudnia 2012

Zombie tu, zombie tam. Krótko o tym, dlaczego nie rozumiem fenomenu tych istot

Od lat trwa moda na zombie. W szczególnej mierze dotyczy ona kinematografii oraz elektronicznej rozrywce. Skąd się ona bierze? Prawdę mówiąc nie mam kompletnego pojęcia, bo ja nie widzę w nich kompletnie nic ciekawego. Nie twierdzę oczywiście, że gry tudzież filmy z nieumarłymi bestiami muszą być z ich powodu złe, ale jeśli przyjrzeć się tym istotom, to naprawdę nie wykazują się one niczym szczególnym. Wampiry, czy też wilkołaki są dla mnie o wiele ciekawszymi stworami. Poniżej dowiecie się dlaczego.

Zombie z reguły charakteryzują się głupotą, smrodem, obrzydliwym, zgniłym i postrzępionym ciałem. Oprócz dziwnych, niepokojących nasz umysł odgłosów, nie wykazują się niczym innym. Ich celem jest zabijanie i zjadanie ludzi. Co prawda pojawią się też specjalne odmiany tych potworów, co nie zmienia faktu, że nie rozumiem ich fenomenu.

Takie wampiry mogą być z kolei głupie jak zombie, ale i bardzo inteligentne, żeby nie powiedzieć, bardziej ludzkie. Istnieją również mieszańce zwane dhampirami, której przedstawicielami są chociażby Rayne, czy Blade. Dwie bardzo barwne postacie. Jedne z nich są pozytywnymi bohaterami, drugie zaś odwrotnie, dzięki czemu nie można ich jednoznacznie określić. Tego o powstających z grobu, bezmózgich nieumarłych w żadnym wypadku powiedzieć nie można. W przypadku krwiopijców mamy do dyspozycji tyle rozmaitych odmian, że głowa mała. Różnią się nie tylko wyglądem, ale i zachowaniem. Sporo z nich potrafi nawet mówić. I to bardzo rozsądnie. Spójrzmy chociażby na aroganckiego Kaina. Postać ta jest tak głęboka, że nawet cała masa zombie razem wziętych nie zdołałoby zapełnić tej przepaści, która powstaje pomiędzy tymi gatunkami potworów.

Podobnie jest z przedstawicielami wilkołaków. Na codzień normalni ludzie, którzy pod wpływem pewnych czynników przemieniają się najczęściej w bezduszne stworzenia. To jednak nie należy do zasady, ale w głównej mierze tak właśnie jest. I o ile ich nocny, usierściony żywot sprowadza się niemalże do tego samego, co u zombie, to za dnia mogą one zaoferować bardzo charakterystyczną osobowość. Przykłady? Profesor Lupin z sagi poświęconej Harry'emu Potterowi.

Widać wyraźnie, że to wilkołaki oraz wampiry mają potencjał, który jak najbardziej można wykorzystać, jeśli tylko się tego chce. Takie zombie nie mają zatem ani potencjału i sprowadzają się głównie do jednego i tego samego, nudząc mnie niemiłosiernie. Widziałem je w różnych grach. W serii Left 4 Dead zaskoczyła mnie ich nienaturalna szybkość, co nie zmienia faktu, że nadal pozostały bezmózgimi i nudnymi jak flaki z olejem paskudztwami. Ich częste pojawianie się w grach, czy filmach jest nie tylko pozbawione pomysłu, ale i większego sensu.

Jeśli macie inne zdanie na ten temat, to śmiało podzielcie się swoimi spostrzeżeniami. Może wtedy zdołam się do tych bezmózgowców przekonać, albo chociaż zrozumieć hype jaki im towarzyszy w ostatnich latach.

Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.

RazielGP
14 grudnia 2012 - 18:10