Jak to jest z serią LEGO? - Cascad - 22 stycznia 2013

Jak to jest z serią LEGO?

Powiedzieć, że Traveller's Tales dorwało kurę znoszącą złote jaja to za mało – oni ją po prostu stworzyli. Łącząc duńskie klocki z licencjami filmowymi, angielskie studio osiągnęło coś co do tej pory udawało się (na taką skalę) chyba tylko Nintendo – powstała seria, za którą szaleją dzieciaki na całym świecie.


Lego Star Wars: The Video Game, Lego Indiana Jones: The Original Adventures, Lego Batman: The Videogame, Lego Rock Band, Lego Harry Potter: Years 1–4 i wiele innych co roku są momentem kulminacyjnym świąt, urodzin, imienin i wszelkich innych okazji, w których dzieciaki dostają prezenty od swych rodziców. Szkielet rozgrywki jest na tyle elastyczny, że można go dopasować praktycznie do każdego uniwersum, a jak wiadomo najmłodsi lubią formułę „jeśli coś jest dobre to chcę tego więcej” i trudniej jest ich tym znudzić niż dorosłych. Jednak serię Lego ogrywają też starsi gracze, czego oni mogą od niej wymagać?

Z pewnością większej różnorodności, nie takiej w której juniorzy się pogubią, jednak tworzenie ponad czterdziestu postaci (jak ostatnio w Lego: LOTR) tylko po to, by ciągle używać jednej do zabawy łopatką i podpalania ognisk (kto grał ten wie) mija się z celem. W tym przypadku lepiej skupić się na mniejszej liczbie lepiej przygotowanych bohaterów niż od razu dawać do naszej dyspozycji wszystkich, którzy tylko mogą się nadać. Kolejnym aspektem jest kontrola postaci – z jednej strony to proste gry, z drugiej mają „kółko” ekwipunku i „kółko” do zarządzania drużyną... Nie tędy droga. Tu więcej rzeczy powinno być podporządkowanych przyciskom, choćby czterem żeby utrzymać status gry przystępnej dla laików.


Nie chcę co chwila wachlować moimi wirtualnymi padawanami tylko dlatego, że etapy są zbudowane tak, że jeden otwiera drzwi drugiemu (w skrócie). Niech nasi towarzysze podczas kampanii singlowej zaczną przejawiać choć trochę więcej inicjatywy. Gdyby można im było wydawać ciekawe rozkazy, albo pogłębić system walki i pozwolić na formowanie różnych szyków to gra byłaby zabójczo ciekawa! Wyobrażacie sobie Lego: 300 ;) ? Tytuł dający możliwości prowadzenia oddziału stosującego konkretną taktykę, ataki i styl obrony? To brzmi aż za dobrze.

Ważną sprawą jest też scenariusz, obecnie traktowany przez Traveller's Tales bardzo po macoszemu. Owszem, studio potrafi pokazać uniwersalny, sytuacyjny humor na wysokim poziomie, jednak nie łączy się to w porywającą całość. To przecież gry dla dzieci, a nie dla idiotów – powinny budować uczucie ciekawej przygody, a nie tylko zbierania jak największej ilości klocków... Dlatego mocno liczę na Lego: City Undercover:


Może to będzie właśnie ta przełomowa pozycja? Bardzo bym tego chciał, bo już najwyższy czas, by seria zaczęła się mocniej starać o wejście do ekhem „pierwszej ligi”. Oczywiście nie może się to odbyć kosztem utraty unikalnego uroku, który jest jej podstawowym atutem. Lubię te gry, ale potrafią się zbyt szybko znudzić.

 

….

 

….kurde, jak z tych klocków ciężko wyrosnąć <peter pan>

 

PS Pisząc o LEGO 300 oczywiście żartowałem, ale mam nadzieję, że takie atrakcje zaoferuje nadciagająca na Wii U gra The Wonderful 101 od Platinum Games.

 

Twitter.

Cascad
22 stycznia 2013 - 10:00