Assassin's Creed IV: Black Flag - co o tym myślę? - barth89 - 6 marca 2013

Assassin's Creed IV: Black Flag - co o tym myślę?

Ubisoftowi nie udało się utrzymać w tajemnicy informacji o kontynuacji jednej z najlepszych serii ostatnich lat (serio, to jest jedna z najlepszych serii ostatnich lat). Nie mówię już o tym, że o prawdopodobnym podtytule Black Flag słyszeliśmy już od dość dawna (swoją drogą ciekawe, czy faktycznie ktoś podsłuchał rozmowę gości z Ubisoftu, czy był to tylko 'kontrolowany wyciek', jak to się zwykło ostatnio mówić), ale przed planowaną oficjalną zapowiedzią do sieci wyciekło już właściwie wszystko, co marketingowcy mogli chcieć powiedzieć czy przedstawić. I co? Nowy Assassin's Creed zapowiada się interesująco, ale czuję pewien niedosyt...

Fakt przeniesienia akcji gry kilkadziesiąt lat wstecz względem "trójki" nie oznacza co prawda absolutnej zmiany okresu historycznego (a już na pewno nie takiej, jak między Assassin's Creed a Assassin's Creed 2 czy Assassin's Creed 2/Brotherhood/Revelations a Assassin's Creed 3), ale zmiana miejsca akcji i realiów, w jakich będzie się ona toczyć jest na pewno tym impulsem, który pozwala mówić deweloperom: "tak, to pełnoprawna kontynuacja serii".

Mamy piratów, mamy okręty, mamy osiemnastowieczne Karaiby, mamy dziadka Connora - Edwarda Kenwaya. Oczywiście okres historyczny i miejsce akcji są jak zwykle najważniejszą nowością oraz tym, czego gracze nigdy nie są do końca pewni i czego najbardziej wyczekują. No bo, czy niezapowiedzianą część serii rozpatruje się pod kątem głównego bohatera? Nie. To czas i miejsce akcji grają główne skrzypce. Trzeba przyznać, że Ubisoftowi udało się zaskoczyć graczy, bo do tej pory dało się słyszeć o wiktoriańskiej Anglii, rewolucyjnej Francji, Chinach, Japonii, Brazylii, Egipcie, a nawet drugiej wojnie światowej. Trafiło na Karaiby - też fajnie, ale gracze oczekiwali chyba czegoś innego... Warto jednak zaznaczyć, że takie realia mogą wprowadzić do serii sporo nowego - trochę przekleństw, rumu, brudu, syfu i malarii. Wiecie o co co chodzi? Wszystko nie będzie już czarne i białe, jak to zwykło być do tej pory. Teraz mamy szansę na różne odcienie szarości, co w połączeniu z postacią głównego bohatera być może pozwoli spojrzeć na Asasynów i Templariuszy z nieco innej strony. No właśnie - główny bohater. Edward Kenway ma być gościem, który balansuje między dobrem i złem. W jaki sposób Haytham znalazł się po tej ciemniejszej stronie? Czyżby Edwardowi było jednak do niej bliżej? Okaże się...

Zostawmy już to co naokoło, skupmy się na treści. Całe szczęście, że w Assassin's Creed 3 producentom udało się przekonać graczy do bitew morskich, bowiem przemierzanie mórz i oceanów na pokładzie naszego okrętu stanowić ma około 40% całej rozgrywki. Sporo. Oczywiście element ten będzie o wiele bardziej złożony, niż było to "trójce", a aktywności z nim związanych ma być znacznie więcej, ale obawiam się trochę o sam rdzeń gry. Gdzie wspinanie i skakanie po dachach, gdzie ciche zabójstwa? Ok, może powinniśmy zacząć od drugiej strony - czym jest seria Assassin's Creed? Nikt nie powiedział przecież, że musimy przez cały czas wspinać się po budynkach. Trzecia część pokazała, że równie dobrze możemy to robić w lesie, na drzewach, a "czwórka" pokaże prawdopodobnie, że można to też robić na masztach. Przyzwyczajenia i skojarzenia graczy to jedno, a fakty to drugie. Zresztą... czy takie same założenia przeniesione metodą kopiuj-wklej do innego okresu i realiów historycznych nie przejadłyby się w końcu graczom? No właśnie.

Sądzę, że należy pogratulować Ubisoftowi. Czego? Otóż udało im się stworzyć serię, która może być kontynuowana właściwie bez końca i to bez efektu 'przejedzenia'. Udało im się stworzyć grę, która, zawsze będąc Assassin's Creedem, może bez jakichkolwiek konsekwencji rozgrywać się w różnych okresach historycznych, której główny bohater zawsze może być inny, do tego pochodzić z różnych 'obozów' (czy to Asasynów, czy to Templariuszy), a gdyby się uprzeć - gra może być nawet usytuowana w klimatach sci-fi. Nie ma to jak długoterminowe planowanie. A brak wyczekiwanej przez graczy Japonii? Co prawda liczyłem na coś bardziej... wyszukanego, a zarazem przewidywalnego, ale spokojnie - przyjdzie na nią czas w Assassin's Creed V, VI, VII... Czekam na pierwsze konkrety związane z edycjami kolekcjonerskimi!

A co wy myślicie o nowej części Assassin's Creed? Pirackie klimaty wam odpowiadają, czy jednak wolelibyście Japonię (bądź cokolwiek innego)?


<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>

barth89
6 marca 2013 - 12:33