Wsteczna kompatybilność jest ważna - oddajcie nam ją - Cascad - 8 kwietnia 2013

Wsteczna kompatybilność jest ważna - oddajcie nam ją

 

Czasem obserwuję walki na forach, w których fani grania (tak po prostu) są ranieni przez pozbawione serca zero-jedynkowe umysły tym, że wsteczna kompatybilność jest nikomu nie potrzebna bo „kto kupuje nową konsolę żeby grać w stare gry?”. Prawda jest taka, że nie robi tego nikt, jednak jest to opcja, która po prostu się sprawdza i rozgrzewa serce każdego kto co jakiś czas lubi nadrobić swoje zaległości.

 

Rozumiem to, że wydawcy woleliby usunąć w cień starsze produkty, które za ułamek ceny nowości potrafią odciągnąć na dziesiątki godzin od ich najświeższego odgrzewanego kotleta, jednak w tym przypadku wolę myśleć jak gracz. A gracz chce mieć dostęp do jak największej ilości pozycji z jednego pudełka.

 

 

Kiedy PlayStation 3 startowało z możliwością odtwarzania gier z PlayStation 2 wszystko było piękne, a świat wypełniały śpiewające zwierzęta Disneya. Niestety dość szybko odkryto, że więcej można zarobić na reedycjach HD, więc bestialsko odebrano nam tą opcję. Panowie w garniturach mają się, więc z czego cieszyć wrzucając kolejne propozycje na PSN, a gracze walczą tylko z kablami trzymając wszystkie sprzęty, które lubią podpięte pod telewizorem. Brawo.

 

Sony nawet nie przebąkuje o tym, że PS4 będzie mogło odtwarzać rzeczy z PS3 – architektura ich sprzętu zmieniła się na tyle (przeszli od pseudowizjonerskiego Cella do pecetowych bebechów), że nowe podzespoły nie będą miały szans na współpracę ze starym kodem... i znowu coś stracimy. Możliwe, że na tym polu uda się zabłysnąć Microsoftowi, który mógłby „nadbudować” X360, robiąc z nowego Xboksa coś na zasadzie update'u sprzętu – tzn. zadbać o współpracę z tymi samymi firmami, jednak i to wydaje się być mało prawdopodobne. Na tym polu najlepiej wygląda Nintendo: NDS odtwarza gry GBA, 3DS z NDSa, Wii z GameCube'a, a Wii U z Wii. Jeżeli zatem chce się mieć dwie generacje w jednej (tylko opóźnionej o 6 lat) to należy wybrać właśnie sprzęt od producentów Mario. Co za paradoks.

 

 

Wsteczna kompatybilność powinna być jednak wymogiem bo pozwala na lepszą zabawę przy nowej konsoli i wzmacnia więź z marką. Zresztą PS3 nie kupiłem m.in. dlatego, że nie mogłem na niej odpalić tego:

 

 

I z pewnością oddalę się od następcy Xboksa jeśli nie pozwoli mi na granie w to:

 

 

Jeżeli bowiem mam zaczynać od zera to równie dobrze mogę to zrobić na sprzęcie innej firmy – nie wystarczą same achievementy, by kontynuować przygodę z Microsoftem (ale exclusivy, cena i pad już mnie przekonają).

 

Nie rozumiem czemu nikt tego nie widzi i nikt nie bierze pod uwagę jak ważna jest wsteczna kompatybilność. Odtwarzacze Blu-ray odtwarzają DVD bo ich twórcy potrafią sobie wyobrazić, że to kluczowa funkcjonalność, bez której nie zachęci się ludzi do przesiadki na nowy format – zwłaszcza gdy mają całą szafę „starego”. W przypadku konsol zapomina się również o tym, że łatwiej będzie sprzedać PS3 z kilkoma grami, dołożyć tysiaka i kupić PS4 niż po prostu kupić PS4, a przecież mało kto wybierze wariant nr 1 jeśli sprzedając stary sprzęt straci również możliwość odpalania gier, które zbierał przez lata.

 

I to jest irytujące – że ja, jako ktoś kto naprawdę uwielbia to hobby i wspiera je od kilkunastu lat musi tłumaczyć takie rzeczy firmom, którym daje zarobić. Tylko teraz mało kto już słucha takich głosów, bo trzeba przecież jakoś pokryć budżet na marketing... Gracz i tak kupi.

 

Cascad
8 kwietnia 2013 - 10:54