Niesamowity płaz powrócił – recenzja Superfrog HD - Cascad - 4 sierpnia 2013

Niesamowity płaz powrócił – recenzja Superfrog HD

Powroty stają się pomału domeną naszej branży – nawet bardziej niż w przypadku kina. Superfrog HD to specyficzny remake, remake gry która była wielkim przebojem w 1993 roku, w czasie gdy rządziła Amiga, a ekipa Team 17 była gwarancją jakości. Te trzy nazwy mogą już nic nie mówić dzisiejszym graczom, dlatego warto zaufać osobom z większym stażem mówiącym, że Superfrog to sprawa kultowa i świetna platformówka.


 

Odrzucając jednak sentymenty na bok: czy wciąż może się podobać?


 


Oczywiście, że tak, choć na pierwszy rzut oka odnowiona wersja księcia zamienionego w żabę prezentuje się jak flaszowa produkcja na przeglądarki. Styl graficzny polegający na mocnych konturach, ostrych barwach i powtarzalności pewnych grafik niekoniecznie porywa, z czasem można się jednak do niego przyzwyczaić. To co jest charakterystyczne dla Superfrog HD to połączenie bardzo rozległych, pełnych tajemnych przejść poziomów z dynamiczną zabawą. Nasz bohater lubi przyspieszyć niczym Sonic, z tą jednak różnicą, że kamera nie pokazuje nam wtedy zbyt wiele (jest bardzo przybliżona) i nie posiada możliwości taranowania swych oponentów przez co najczęściej giniemy, pędząc w nieznane lub skacząc w nieznane. Nie da się ukryć, że jest to dwudziestoletni model rozgrywki polegający przede wszystkim na poleganiu na wyczuciu i poznawaniu kolejnych plansz na pamięć. Na szczęście wersja HD nie stawia przed nami już dodatkowych wyzwań w postaci wymaganej ilości zebranych monet, potrzebnych do zaliczenia poziomu, oraz umożliwia powtarzanie każdego z nich tak długo jak tylko chcemy. W dalszym ciągu jednak potrafi to być wyjątkowo podstępna zabawa – oczywiście nie tak jak Dark Souls, ale pułapek zastawionych na gracza tu nie brakuje.


 


 

Obnaża to przede wszystkim detekcja kolizji, która potrafi wyprowadzić z równowagi świętego. Superfrog HD jest bowiem grą pełną nie tylko kolców na które naprawdę łatwo wpaść, ale wszelkiego rodzaju stworków czyhających na nasze życie – i często zdarza się tak, że choć spadamy im na głowę niczym dzielny Mario, to jednak okazuje się, że robimy to o ułamek sekundy za późno i to my tracimy życie.


 

Wydaje się zatem, że gra ma sporo problemów – wychodzi z nich jednak obronną ręką dzięki swemu niemijającemu urokowi i sporej wartości dodanej w reedycji HD. Wraz z przechodzeniem nowej Superżaby odkrywamy bowiem także poziomy z oryginału, dostajemy edytor własnych plansz, porównujemy swe wyniki z innymi i bierzemy udział w czymś w rodzaju time trialu, czyli wskakujemy na planszę mając bardzo mało czasu i przechodząc ją zbieramy jego kolejne doładowania - naszym celem jest oczywiście dojście jak najdalej. Kolejnym godnym odnotowania dodatkiem jest to, że Superfrog HD jest dostępny w programie cross buy (czyt. kupując go na PS3 otrzymuje się też wersję na PS Vita), poza tym gra kosztuje na PSN mniej niż 25 PLN… i cały ten akapit jest w moim odczuciu odpowiedzą na pytanie czy warto zainwestować w tą produkcję.


 


 

Bardzo brakuje mi obecnie dobrych platformówek, nawet takich, które czasem oszukują – skakanie w dwóch wymiarach wciąż ma też w sobie ten ponadczasowy urok, który sprawia, że choć z boku Superfrog może wyglądać infantylnie to w rzeczywistości wymaga od gracza sporo skupienia. Dlatego też gdy dostaję masę skakania, wraz z opcjami o których nie pamięta wiele platformerów to czuję, że dobrze zainwestowałem pieniądze - zwłaszcza przy tak dobrze wycenionej grze.


 


 

Superfrog HD to pozycja, która wciąż mocno siedzi w czasach Amigi i nie jest to już dziś zbyt atrakcyjna, jednak staroszkolne wyzwania zawsze mają w sobie tę trudną do wytłumaczenia magię. Przez lata na rynku ukazała się bardzo mocna konkurencja co skutkuje tym, że nieco trudno jest powrócić teraz do przygody żaby z peleryną, ale na pewno warto tego spróbować. Nie jest to już tak dobra gra jak wiele osób może ją pamiętać, ale wciąż może pełnić funkcję edukacyjną, przypomnieć jak się kiedyś grało i zwyczajnie zaoferować kilka godzin skakania nad ogniem i kolcami w poszukiwaniu złotych monet.


 

Osobiście traktowałem ten tytuł bardziej jak wyzwanie i myślę, że dobrze mi się za to odpłacił. Przed zakupem należy się jednak zastanowić czy chce się podjąć tego typu próbę i jak bardzo kocha się retro.


 


Jeżeli chcesz dotrzeć do większej ilości podobnych tekstów, zostać moim amigo, lub wygłosić epicki hejt - zrób to widocznie:

#na Facebookowej stronie Cascaderstwo (w kategorii zdrowie/uroda!).
#na rozrywkowym Twitterze pełnym czerstwych żartów i starych linków.

Dzięki!

 

Cascad
4 sierpnia 2013 - 14:50