This is 4 The Players - Pierwsze wrażenia z PlayStation 4. - Robson - 23 listopada 2013

This is 4 The Players - Pierwsze wrażenia z PlayStation 4.

Z dniem dzisiejszym (23.11.13) akcja promocyjna PlayStation 4 na terenie Polski rusza z prawdziwego kopyta – w czterech wybranych przez Sony miastach (Poznań, Gdańsk, Warszawa, Katowice) natknąć można się na opasłe i pełne lansu błękitne stoiska, we wnętrzu swojej wymyślnej zabudowy kryjące powód numer jeden całego zamieszania – gotowe do testów, pachnące nowością „dziecko” japońskiej korporacji, obstawione przez dumny zestaw tytułów startowych. Lepiąc te słowa jestem właściwie na świeżo po powrocie z jednego z takich miejsc i prawię tak – jeśli ma się możliwość, warto wybrać się tam samemu. Dlaczego?

Fot. PlayStation Polska

Ano chociażby dlatego, by pierwszy raz na własne ślipia ujrzeć PlayStation 4 z jej nowym DualShockiem, pochwycić go w dłonie i sprawdzić, jak całość ma się do swoich poprzedników. Po to, by zobaczyć jak na nowej konsoli prezentuje się nie tylko Killzone: Shadow Fall i Knack, ale również czwarty Assassin, sześćdziesiąta piąta odsłona Call of Duty czy też najnowszy NBA. Tyle w teorii – jak z praktyką?

Pierwsze wrażenie jest jak najbardziej pozytywne – uśmiechnięte i urodziwe promotorki przechadzają się po powierzchni wystawowej, gotowe w każdej chwili zaprezentować nam możliwości dostępnego na miejscu sprzętu (if you know what I mean). Jako podpowiedź dodam, iż z lotu warto podbić do głównego stoiska, gdzie uzupełniając swoje dane osobowe i sprzedając duszę Diabłu otrzymamy zgrabną karteluszkę z pustymi polami na pieczątki z logo PS. Ogrywając każdy z tytułów zaprezentowanych na wystawie uzupełniamy naszą listę, w efekcie całego procesu zgarniając oryginalną koszulkę bądź smycz z logo PlayStation. Gadżet za free – zawsze spoko.

Korzystając z faktu, iż byłem pierwszą osobą biorącą udział w tej akcji, godzina była wczesna a odwiedzających jeszcze mało, rzuciłem się na Just Dance 2014 – jeśli zaliczać swój pierwszy raz z grą taneczną, to tylko na nowej konsoli. Głowiąc się czy w ten piękny, sobotni poranek moja kompromitacja przebiec ma przy gorącym hicie Rihanny czy też ostrych nutach Ke$hy, w zestawieniu dostępnych utworów za najmniejsze zło koniec końców uznać musiałem utwór „Get Lucky”. Później było już z górki – marne umiejętności tańca starałem się zamaskować wcale nie lepszym poczuciem humoru, i jeśli ktoś zapytałby mnie teraz z czego bardziej śmiała się pani prezentująca mi wymieniony wyżej tytuł, nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.

Fot. PlayStation Polska

Ostatecznie produkcja moje wygibasy uznała za godne statusu „Wild!”, w podsumowaniu ukazując kilka (nie)ciekawych ujęć z czegoś, co przypominać miało taniec. Nie da się w tym miejscu ukryć, że potencjał imprezowy najnowszego Just Dance’a jest przepotężny, w szczególności gdy tytuł szczerze wybacza nam wszelkie niedociągnięcia w sztuce poruszania swoim ciałem w rytm muzyki. Usunąwszy pot z tłustego czoła podziękowałem pani za pokaz i wyrozumiałość, zgarniając pierwszą pieczątkę i rozglądając się za czymś bardziej tradycyjnym.

Drugi w kolejce, nieco niespodziewanie, pojawił się deptany w recenzjach wszelakich Knack. I nie bardzo w tym miejscu rozumiem dlaczego – lokacje ilością detali co prawda naszych oczu nie porażą (bije od nich straszna… sterylność?), a okładanie przeciwników po mordach leniwie przeplata się tu z banalnymi zagadkami przestrzennymi. Niemniej jednak, dla małego szmergla tytuł ten jest przecież jak znalazł i nie wyobrażam sobie, by jego grupa docelowa była w którymkolwiek miejscu inna. Oprawa graficzna trzyma wysoki poziom (widać, że to exclusive) a główny bohater, pomimo swojej nietypowości, potrafi wzbudzić w graczu sympatię. Zaskoczyć może jedynie poziom trudności - pomimo gry na normalu stosowanie uniku okazało się więcej niż konieczne, a do kilku miejsc trudno było mi najzwyczajniej w świecie dohopsać. W dodatku nasz tytułowy bohater, bez osłony ciała w postaci elementów otoczenia takich jak skały czy lód, posługując się czysto growym slangiem „schodzi na strzała” – małego bajtla to rozwiązanie może akurat zniszczyć.

Zaraz obok Knacka czekał już na mnie NBA 2K14 i była to zdecydowanie najładniejsza, multiplatformowa gra zaprezentowana na stoisku. Z racji tego, iż z drużynowymi sportówkami jest mi totalnie nie po drodze, w szybkim tempie zdecydowałem się wycofać z rozgrywki z randomowym panem, który powoli acz sukcesywnie rozkładał mnie i moją ekipę do zera. Nie przeszkodziło mi to jednak w podziwianiu obłędnych animacji poruszających się po parkiecie graczy – przed jakością oprawy i przywiązaniem twórców do detali naprawdę należy uchylić czoła.

Fot. PlayStation Polska

Zanim dopchałem się do strefy 18+ i umiejscowionego tam Asasyna, Call of Duty: Ghosts i Killzone: Shadow Fall, czekało mnie jeszcze krótkie posiedzenie z Contrast i wbudowanym w konsolę PlayRoomem. Pierwsza z wymienionych produkcji to całkiem pomysłowa platformówka, wymagająca od gracza ciągłego przechodzenia pomiędzy trójwymiarowym środowiskiem gry a transformacją w cień i poruszania się wyłącznie w dwóch wymiarach po innych cieniach, tym razem rzucanych na otaczające nas ściany. Poza unikatowym pomysłem na gameplay, Contrast próbuje wyróżnić się dodatkowo za sprawą ciekawej oprawy graficznej w stylu noir, ale tak między nami – całość tyłka mi nie urwała. Z drugiej strony, produkcja zdaje się celować w budowanie gęstej atmosfery i klimatu, co w wystawowym środowisku jest raczej niemożliwe do osiągnięcia.

PlayRoom natomiast, chociaż będący jedynie zwykłą mini-gierką wykorzystującą możliwości kamery Eye, zaiste daje radę. Całość obsługujemy przy pomocy touchpada wbudowanego w kontroler, z trójwymiarowego menu wybierając osobliwą wersję ponga bądź zabawę z robotem – jednym bądź całą zgrają. Możliwości tej funkcji idealnie prezentuje filmik z premiery konsoli u Jimmiego Fallona i zapewniam, że całość podczas „rozgrywki” bawi nas dokładnie tak samo, jak i uczestników (h)amerykańskiego talk-show z klipu poniżej. Imprezowy potencjał ponownie wykryty!

Udany finał mojego posiedzenia z PlayStation 4 i jego zestawem tytułów startowych sponsorował przede wszystkim Killzone: Shadow Fall, bo ani next-gen’owy Black Flag, ani nowe Call of Duty czapy z głowy mi nie zerwało. Jeśli wśród czytających jest ktoś, kto powstrzymuje się przed zakupem tych dwóch produkcji w oczekiwaniu na nową generację – mówię wam, darujcie sobie. W temacie pirackiego Asasyna różnice w oprawie graficznej są prawie niezauważalne (poza roślinnością, niektórymi teksturami i zestawem cieni), a nowy Call wygląda dokładnie tak samo jak dowolna, poprzednia część serii ogrywana na pięcioletnim pececie. Czyli spoko, bez ząbków i chrupnięć, ale nową jakością nazwać tego nie sposób.

Obok tych dwóch, jakże typowych portów swoje prawdziwie next-genowe mięśnie dumnie prężył za to Killzone, twardo pokazując, co to znaczy być startowym tytułem na wyłączność. Cóż tu jednak rzec więcej – gra wygląda prześlicznie, ale do tępych i nieobeznanych z jakąkolwiek bojową taktyką Helghastów strzela się bez zmian. Trepy nie silą się na flankowanie naszej pozycji i w zasadzie sami wchodzą pod celownik, a efektownych, pełnych śmierci i wybuchów skryptów starczyłoby jeszcze na dwie inne produkcje. Pod względem oprawy graficznej Shadow Fall to postęp na niesamowitą skalę – w kwestii rozgrywki nie zmieniło się już nic.

Moją błękitną koszulkę z logo „4 The Players” odbierałem z silnym przekonaniem, że zakup nowej konsoli Sony w dniu jej premiery to bardzo słaby interes. Chociaż w większość zaprezentowanych produkcji grało mi się świetnie, żadna z nich nie rozkazała mi w tej chwili składać pre-ordera i modlić się, by na terenie naszego kraju trafił się jeszcze jeden egzemplarz PlayStation 4 dla mnie. Nie zrobił tego również doskonalszy pod absolutnie każdym względem pad, ani elegancki wygląd obudowy nowego sprzętu Sony. Osobiście z zakupem spokojnie wstrzymam się do przybycia duetu w postaci Obniżki Ceny i Większej Ilości Mocnych Exclusive'ów - na razie z chęcią postoję.

P.S

Warto pamiętać, iż zestaw gier dostępnych na stoiskach już wkrótce ulegnie zmianie – w drugiej połowie nadchodzącego tygodnia sprawdzić będzie można takie tytuły jak Battlefield 4, Fifa 14 czy Need for Speed: Rivals.

Zapraszam na oficjalny fan-page serwisu – z prędkością karabinu maszynowego wyrzucający najświeższe informacje o nowych recenzjach i felietonach!

Robson
23 listopada 2013 - 13:55