Sekrety trylogii Mass Effect - Meehow - 2 lipca 2015

Sekrety trylogii Mass Effect

Kiedy trylogia Mass Effect została definitywnie zamknięta dodatkiem Citadel do Mass Effect 3, pewien epizod mojego życia również dobiegł końca. Trudno było mi się pogodzić z myślą, że to już koniec i że już nigdy nie będzie mi dane ratować galaktyki ramię w ramię z załogą fregaty Normandia. Zapoznawanie się z innymi mediami spod znaku Mass Effect co prawda łagodziło nieco ból, aczkolwiek tęskniłem przede wszystkim za interaktywnością gry komputerowej. W końcu zabrałem się za odkrywanie wszelkich smaczków związanych z oryginalną trylogią, w tym wyciętej zawartości, zarzuconych pomysłów czy nawet co bardziej interesujących detali, niekiedy powstałych przez przypadek. Nie skłamię, że momentami byłem naprawdę zaskoczony. Aby umilić Wam i sobie oczekiwanie na Mass Effect: Andromeda, które zapowiedziano podczas tegorocznych targów E3, proponuję niewielką wycieczkę w nieco słabiej udokumentowaną przeszłość. Niniejszy tekst zbiera najciekawsze w mojej ocenie „sekrety” trylogii Mass Effect (i oczywiście jest jednym wielkim spoilerem).

Żniwiarz Shepard

Jednym z zarzuconych pomysłów było „ulepszenie się” przez Sheparda technologią Żniwiarzy. Jak doskonale pamiętamy z pierwszego i trzeciego Mass Effecta, dokładnie takie zabiegi przeszli dwaj antagoniści serii: turianin Saren Arterius, choć nie do końca z własnej woli, oraz Jack Harper, przywódca organizacji Cerberus, znany szerzej jako Człowiek Iluzja (warto przeczytać komiks Mass Effect: Evolution, gdyż podobieństwo między oboma adwersarzami Sheparda nie jest przypadkowe). Co więcej, takiego Sheparda miała w końcu czekać konfrontacja z Ashely bądź Kaidanem, kiedy już jedno z tej dwójki zostało Widmem. Choć z realizacji rzeczonego konceptu w powyższej formie zrezygnowano , to jego składowe elementy z powodzeniem wykorzystano w Mass Effect 2 i Mass Effect 3, zmieniono jedynie powód waśni na współpracę z Cerberusem.

Ciemniejsza strona Żniwiarzy

Kanoniczny powód Żniwiarzy do regularnego przeprowadzania krwawych żniw dla wielu okazał się bezsensowny, i to do tego stopnia, że na jego temat zaczęły krążyć memy z serii „Yo dawg, I heard…”. Początkowo motywacją Żniwiarzy do twardego resetu galaktyki co 50 tysięcy lat miała być jednak ciemna energia. Otóż pierwotny scenariusz zakładał, że używanie biotyki i ciemnej energii przez cywilizacje Drogi Mlecznej prowadziło do przyśpieszania nadejścia końca wszechświata, czemu główni adwersarze w serii chcieli zapobiec (chociażby dlatego, że są nieśmiertelni). W jego udoskonalonej wersji miało się okazać, że Żniwiarze, którzy z nieustalonych powodów nie potrafili używać biotyki, potrzebowali organicznej rasy o na tyle wysokich zdolnościach biotycznych, aby mogła ona zapobiec Wielkiemu Kolapsowi. Proteanie i asari mieli być już bardzo blisko spełnienia tego wymagania.

Shepard i Ashley na grafice koncepcyjnej autorstwa Matta Rhodesa.

Wątek życia pozagrobowego

Ashley Williams jest chyba jedyną zdeklarowaną chrześcijanką, jaka występuje w serii Mass Effect. Swojego czasu w sieci pojawiła się grafika odtwarzająca scenę rozmowy między Shepardem i Ashley, która została rzekomo wycięta z Mass Effect 3. Dotyczyła ona śmierci Sheparda, życia pozagrobowego, a także sprawy „wskrzeszenia” Komandora przez Cerberusa. Taka konwersacja wydaje się w zasadzie dość oczywista i idealnie współgra z wierzeniami Ashley, więc całkiem możliwe, że mamy do czynienia z autentykiem. Dlaczego nie pojawiła się w grze? Cóż, z pewnością niektórzy gracze mogliby uznać ten fragment za kontrowersyjny, aczkolwiek BioWare nieszczególnie ma opory przed umieszczaniem w swoich produkcjach równie/bardziej kontrowersyjnych elementów, np. związków homoseksualnych czy ostatnio nawet kobietę, której się wydawało, że jest mężczyzną (Krem w Dragon Age: Inkwizycja). Z pewnością nie uwierzę, że jakikolwiek poważny projektant mógł się zdecydować na wycięcie takiej sceny ze względów designerskich. Widzę zatem dwie możliwości: albo przyszedł odgórny rozkaz od Electronic Arts, albo BioWare powinno natychmiast zatrudnić autora tej mistyfikacji.

Tak przy okazji: jestem wielce zaskoczony i rozczarowany tym, że temat powrotu zza grobu został w Mass Effect właściwie przemilczany. Niby mamy do czynienia z opowieścią z gatunku science-fiction, ale nie mogę uwierzyć w to, że nikt, dosłownie nikt, nie zapytał Komandora chociażby o to, czy szedł w stronę światła. To tak jakby w uniwersum Mass Effect zniknęły wszelkie wierzenia o żywocie pośmiertnym albo powrót do świata żywych był czymś na porządku dziennym. Jedynie „techniczny” aspekt przywrócenia Sheparda do życia zostaje w grze poruszony, kiedy protagonista zastanawia się, czy nie jest jedynie kopią bądź wirtualną inteligencją udającą swój pierwowzór. Cóż, szkoda.

Mass Effect: Team Assault

Kilka miesięcy po premierze Mass Effect 2, studio BioWare pracowało nad grą pod tytułem Mass Effect: Team Assault, pierwszosobową strzelanką osadzoną w tytułowym uniwersum. Ostatecznie produkcję anulowano na rzecz wbudowanego w Mass Effect 3 trybu wieloosobowego.

Klatka z filmu "The Final Hours of Mass Effect 3" przestawiająca Mass Effect: Team Assault

Duch Ashley Williams

Jeśli Ashley zginęła w wybuchu na Wirmirze, w Mass Effect 3 pojawia się jej „duch”. O ile jest to najprawdopodobniej efekt zwyczajnego błędu, to niemniej warto o tym wspomnieć. Rzecz dzieje się na Cytadeli po powrocie z misji na Marsie, kiedy Kaidan transportowany jest do szpitala. W czasie przerywnika filmowego da się zauważyć jakąś nieruchomą postać przy drzwiach windy. Jak się okazuje, jest to nie kto inny jak Ashley. Dlaczego jest to błąd? Cóż, po pierwsze, niezbyt przypomina ona stereotypowego ducha (nie to, że kiedykolwiek takowego czy innego widziałem); po drugie, pojawia się ona w wydaniu z Mass Effect 3 (fryzura, ubiór, rany po marsjańskim starciu). I wreszcie po trzecie: w przeciwnym wariancie nie objawia się zjawa Kaidana. Tak czy inaczej, interesujący smaczek, mogący wywołać spostrzegawczemu graczowi ciarki na plecach.

Inwazja Żniwiarzy przed Mass Effect 3

W dodatku do Mass Effect 2 pod tytułem Arrival udaremnialiśmy drugą próbę inwazji Żniwiarzy, tym razem zamykając ich tylną furtkę w postaci pozornie zwyczajnego przekaźnika masy. Aby to zrobić, konieczne okazało się poświęcenie całego systemu planetarnego Bahak wraz z jego batariańskimi mieszkańcami. Warto jednak przypomnieć sobie licznik, jaki mogliśmy zobaczyć w tajnej stacji dr Kenson i jej grupy. Odliczał on czas do tytułowego przybycia Żniwiarzy. Jak można się przekonać, nie jest to tylko element dekoracyjny. Jeśli naprawdę dotrwamy do końca odliczania, wyświetlony zostaje filmik na wzór wyzji z Mass Effect, przedstawiający błyskawiczną inwazję Żniwiarzy i absolutną zagładę wszystkich zaawansowanych cywilizacji Drogi Mlecznej.

Pięćdziesiąt twarzy Tali

Twarz Tali stanowiła jedną z flagowych zagadek serii Mass Effect. BioWare ostatecznie poszło w tym względzie na łatwiznę przez użycie gotowca, racząc fanów Tali zwyczajną fuszerką w Photoshopie. Już Mass Effect 2 stwarzało sensowną okazję do ujawnienia wyglądu sympatycznej przedstawicielki rasy kosmicznych wygnańców, jednak z jakiegoś powodu się na to nie zdecydowano. Mass Effect 3 takich sposobności dostarczał nawet więcej. O ile rozwijanie relacji z osobą o nieznanym wyglądzie było ciekawym eksperymentem, to jednak graczom należało się solidne odkrycie kart. Całkiem możliwe, że takowe w którymś momencie planowano, gdyż istnieje kilka różnych szkiców koncepcyjnych, wahających się od egzotycznej aparycji po całkowicie obcą i niezbyt atrakcyjną prezencję. Ostatecznie dopuszczono się jednak wielkiego olania fanów i całą misterną tajemnicę trafił szlag.

Taką Tali chętnie zobaczyłbym w grze (grafika koncepcyjna autorstwa Matta Rhodesa).

Słowa niewypowiedziane

W plikach Mass Effect 2 można wygrzebać sporo dialogów, których nie da się usłyszeć w samej grze. Ilość dodatkowego materiału jest naprawdę imponująca i nie do końca rozumiem, dlaczego nie zdecydowano zaimplementować choćby jego części za pomocą patcha. O ile niektóre dźwięki wymagałyby zmian w strukturze questów, to wiele z nich dałoby się dodać do gry bez większego nakładu pracy. Albo udostępniając po prostu narzędzia do modowania. W tym miejscu można posłuchać rzeczonych kwestii.

 Alternatywny motyw przewodni Mass Effect

Podobnie jak w przypadku niewykorzystanych dialogów w Mass Effect 2, w plikach Mass Effect da się odnaleźć kilka utworów muzycznych, które nie zostały wykorzystane w ścieżce dźwiękowej gry. Jedną z tych kompozycji jest alternatywny motyw przewodni, który brzmi całkiem przyjemnie.

To oczywiście tylko porcja ciekawych rzeczy, które umykają uwadze przeciętnego gracza w czasie ogrywania serii Mass Effect. Tymczasem czekamy na kolejne informacje o Andromedzie!

Meehow
2 lipca 2015 - 14:21