W co gracie w weekend? #231 - squaresofter - 16 grudnia 2017

W co gracie w weekend? #231

Cześć. W ten weekend żegnam się z Larą Croft i z Golden Axe III. Po skończeniu Persony 5 blisko trzy miesiące temu czuję też wielki atlusowy głód, więc postanowiłem wrócić do Radiant Historii. Zapraszam wszystkich zainteresowanych do lektury i komentarzy.
[Wpis zawiera spoilery.]

Rise of the Tomb Raider (PS4, Crystal Dynamics, 2016r.)

Ostro przycisnąłem ostatniego Tomba i nawet pomimo tego, że jest w nim tyle contentu, że starczyłoby na całe Uncharted 4 wraz z jego dodatkiem, to przeszedłem ostatnią część przygód Lary Croft już dwukrotnie. Za pierwszym razem zrobiłem to na poziomie ocalały, na którym regeneracja zdrowia jest wyłączona. 

Za drugim razem przeszedłem wszystkie 27 poziomów, walcząc o jak najlepszy wynik tak, aby zdobyć w nich wszystkich złoty medal.  Łatwe to nie było, bo wymagało ode mnie sporej dozy bęzbłędności przy sekcjach zgadek, wspinaczek i starć z przeciwnikami, ale używając specjalnych kart dających 300% lub więcej do ostatecznego wyniku udało mi się to osiagnąć. Musiałem ponownie przejść grę  na wysokim poziomie trudności, spieszyć się, utrzymać wysokie kombo wyniku zbierając znajdźki rozsiane po wszystkich planszach i strzejając w specjalne latarnie i najlepiej w ogóle nie ginąc w niektórych etapach. Z początku wydawało mi się to nie do zrobienia, ale przechodząc grę za pierwszym razem i robiąc w niej absolutnie wszystko poznałem ją na tyle wsytarczająco, że udało mi się to osiągnąć w ciągu raptem trzech dni, co uważam za swój wielki sukces. 

Zdobyłem platynę w ciągu dziesięciu dni i jak się później okazało, był to dopiero początek mojej zabawy z Rise of the Tomb Raider, gdyż wersja 20 Year Celebration posiada szereg dodatkowych trybów gry, w które namiętnie się zagrywałem.

W dodatku Baba Yaga Lara chce pomóc młodej dziewczynie, która stara się odnaleźć swojego dziadka, który poprzysiągł zemstę strasznej Babie Yadze, która zamorodowała mu żonę. W tym celu udamy się do doliny pełenej szaleństwa, gdzie seksowna panna archeolog będzie zmuszona zmierzyć się ze swoimi koszmarami. Ten dodatek nie nalżał do najdłuższych, ale warto go zaliczyć, żeby uzyskać dostęp do stroju Baby Yagi oraz zdobyć nowy łuk, który wywołuje halucynacje. Sprawdza się on doskonale na patrolach wrogich zołnierzy. Jeśli strzelimy do nich trujacą strzałą, to nie zostaną oni zabici tylko zmyleni i zaczną traktować swoich kompanów jak potwory z najgorszych koszmarów, do których zaczną strzelać. W taki oto sposób można doprowadzić do tego, że nasi przeciwnicy sami się pozabijają.

W Posiadłości Croftów poznamy historię miłości rodziców jednej z najlepeij rozpoznawalnych kobiecych postaci świata gier wideo. Może i sama rozgrywka nie jest tu niczym wybitnym, bo polega na przeszukaniu jej domostwa w celu odnalezienia wskazówek potrzebnych do odnalezienia szyfru do sejfu, ale już sama warstwa fabularna bardzo mi się spodobała i to właśnie tu należy szukać przyczyn tego, kim jest młoda poszukiwaczka przygód. Zapewniam Was, że Lara Croft to nie tylko piękna twarz. Bardzo podoba mi się jej przemiana wewnętrza w tej krótkiej historii z kobiety, która nie pamięta i jej nie zależy w kobietę pełną determinacji i świadomości swojej własnej wartości wynikającej z jej przeszłości.

Cold Darkness to historia o nieudanym eksperymencie jednego rosyjskiego naukowca, który chciał przywrócić upadły blask swojej ojczyźnie. Zamiast tego stworzył potężne i śmiertelnie niebezpieczne potwory czyhające w każdym zakamarku i atakujące znienacka w ciemnościach. W tym trybie musimy zniszczyć trzy wieże a nastepnie udać się do ostatniej z nich, żeby doprowadzić do eksplozji, która zniszczy wszystkow okolicy. Oczywiście w grze poza dokumentami i skrzyniami z modyfikacjami znajdziemy także więźniów do uratowania, ale prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy próbujemy wyłączyć jedną z wież. To świetny test na słuchanie ze zrozumieniem. Nasza operatorka, Nadia, zadaje nam pytania dotyczące rur, zaworów, biezpieczników i tak dalej a my musimy sprawdzić prawdziwość jej słów. Jeśli pociągniemy właściwą dźwignię, to wyjdziemy z każdej wieży bez wszczęcia alarmu. Jeśli się pomylimy, to musimy się liczyć z tym, że czeka nas ciężka walka z nieproszonymi gośćmi.

Miałem błąd w tym trybie, gdyż po dotarciu do ostatniego miejsca nie mogłem zniszczyć wszystkich tłoków i wysadzić całej tej instalacji w powoetrze, ale rozpoczęcie gry od nowa wystarczyło, aby kolejnym razem wszystko odbyło się tak jak należy.

Najlepsze zostawiłem sobie na koniec. Mam tu na myśli tryb Endurance i jego kooperacyjną wersję, które są spełnieniem moich najskrytszych marzeń, których nie spełnił reboot z 2013r. Najważniejszą różnicą w tym trybie rozgrywki w stosunku do wątku głównego Rise of the Tomb Raider jest konieczność dbania o to, żeby Lara nie umarła z głodu i z zimna. Przyznam się bez bicia, że to najlepszy tryb survival jaki widziałem w grze od czasu, gdy przechodziłem Fallout: New Vegas w trybie hardcore, w którym gracz był zmuszony do ustawicznego poszukiwania wody i jedzenia.

Żeby przeżyć w tym trybie i ewakuować się bezpiecznie helikopterem Lara musi polować na zwierzęta i szukać ognisk do rozpalenia, podręcznych latarń czy palących się koszów na śmieci z obozowisk, które służą jako prowizoryczne źródło ciepła. Gra w tym trybie nie posiada żadnych punktów kontrolnych, więc wystarczy atak trzech niedźwiedzi z zaskoczenia lub nieumiejętna eksploracja krypt zakończona wejściem w jakąś pułapkę, żeby zginąć na miejscu. Jest to najbardziej wymagający tryb w grze, bo wystarczy plądrować zbyt długo jakiś grobowiec, aby umrzeć z zimna. Świat w trybie wytrzymałosci jest generowany losowo, także nie da się go nauczyć na pamięć. Na pomoc graczowi przychodzą karty, które w znaczący sposób ułatwiają nam życie. Moją ulubioną kartą jest karta Tomb Raider, która z marszu odblokowuje nam dostęp do wszystkich umiejętności Lary, dzięki czemu łatwiej jest przeżyc w tak niekorzystnych warunkach środowiska. Sensowne jest też używanie kart z w pełni odblokowaną bronią lub karty, która sprawia, ze każdy zabity zołnierz przywraca nam minimalnie wskaźnik jedzenia.


Radiant Historia (NDS, Atlus, 2011r.)

Po skończeniu Persony 5 dalej twierdzę, że nie wiem zbyt wiele o grach tej japonskiej firmy. Mój osobisty ranking ulubionych gier Atlua uległ oczywiście zmianie i dziś prezentuje się mniej więcej tak:

  1. Persona 3 FES (PS2)
  2. Persona 4 (PS2)
  3. Persona 5 (PS4)
  4. Tokyo Mirage Sessions #FE (WiiU)
  5. Persona 4 Arena Ultimax (PS3)
  6. Shin Megami Tensei: Lucifer's Call (PS2)
  7. Shin Megami Tensei: Digital Devil Saga (PS2)
  8. Shin Megami Tensei: Devil Survivor (NDS)
  9. Catherine (PS3)

To wciąż za mało. Może gdyby ta lista miała dwadzieścia pozycji, to uznałbym, że wiem wystarczająco dużo na temat ich gier. Dziś myślę jednak zupełnie inaczej. Nie będę się powtarzał, że próbuję przejść Radiant Historię od kilku lat i uwielbiam kompozycje muzyczne Yoko Shimomury, która popisała się swoimi zdolnościami przy tym tytule. Lepiej tego zwyczajnie w świecie posłuchać.

Nie zamierzam też pisać kolejny raz dyrdymałów, że nie potrafię znaleźć czasu na ukończenie tego kieszonkowego jrpga. Uważam, że do tej pory brakowało mi po prostu do tego determinacji. Wiadomo, że gdy dany rok ma się ku koncowi, to robimy jego podsumowania. Ja już jedno zrobiłem, ale dotyczyło ono jedynie gier wydanych w 2017r. Nie są to wszystkie gry, które ukończyłem, więc prawdopowdonie popełnię drugi taki tekst i możliwe, że przyznam jakieś nagrody swoim ulubionym grom, żeby nie rozpaczać jak wielu graczy po podaniu wyników w kolejnych plebiscytach na najlepsze gry danego roku, bo jakaś ulubiona tego a tego gracza nie zdobyła nagrody w danej kategorii a przecież powinna. 

Patrzę na gry z innej perspektywy, swojej, czyli z takiej, z jakiej patrzy każdy gracz i nie pytam się innych graczy czy wolno mi chwalić daną grę lub ją krytykować. Skoro poswięcam im swój wolny czas, to mam prawo o nich mówić i pisać co mi się podoba. To moje podejście.

Gdzie w tym wszystkim jest Radiant Historia? To klucz. Klucz do realizacji mojego przyszłorocznego postanowienia. Mam w głowię pewien projekt, który zamierzam zrealizowac i jeśli nie uda mi się tego zrobić, to uznam, że zawiodłem kolejny raz swojego bliskiego kolegę.

Tak, moi mili. Pomimo tego, że bawiłem się wyśmienicie z wieloma grami w 2017r. nie mogę pozbyć się wrażenia, że zawiodłem pewną osobę. Postanowiłem, że zrobię wszystko, aby wynagrodzić jej w jakimś stopniu wszystko to, co zrobiła dla mnie dobrego. Zostanę za to rozliczony przez swoje sumienie. Od tego zależy mój honor! 

Gdy grałem ostatni raz w Radiant Historię, to dotarłem do wioski Cornet. Mam sie tutaj spotkać z sołtysem, który pomoże mi w podjęciu kolejnych kroków. Niewiele wiem o tym miejscu, ale obiecuję Was poinformować o rozwoju wypadków przy okazji kolejnego odcinka w co gracie w weekend.


 Sega Mega Drive Ultimate Collection (PS3, Backobone Entertainment, 2009r.)

W poprzednim odcinku w co gracie snułem wielkie plany odnośnie trzeciej części chodzonej bijatyki utrzymanej w klimatach fantasy pt. Golden Axe III, ale wszystkie one wzięły w łeb przez Larę. Sami chyba rozumiecie, że takim kobietom trzeba poświęcić całą uwagę. 

Nasze rozstanie jest już przesądzone i trochę mi smutno z tego powodu. Muszę się wyżyć na jakichś jaszczurach, szkieletach, grubasach z maczugami i małych, niewinnych goblinach. Rąbanie tego wszystkiego tałatajstwa nie sprawi oczywiście, że zapomnę o szlachetnie urodzonej pannie archeolog, ale chcę zobaczyć krew (ok, w tej grze nie ma krwi) albo chociaż upadek jakiegoś władcy ciemności i jego sługusów. Żarty się skończyły. W ten weekend daję czadu. Te głupie przerośnięte jaszczury nie mają sznas z moją panterzą zwinnością i ostrymi szponami. Miejscie się na baczoności, ohydne kreatury. Będzie bolało.


Na dziś starczy. Do zobaczenia w kolejnym odcinku.

squaresofter
16 grudnia 2017 - 00:36