Kontynuacja w rytmie dubstepu - recenzja filmu Deadpool 2 - eJay - 20 maja 2018

Kontynuacja w rytmie dubstepu - recenzja filmu Deadpool 2

Sukces Deadpoola został oparty na kilku fajnych pomysłach, które przyklepał Marvel do spółki z Foxem – drzemy łacha ze swoich komiksów ile wlezie, scenariusz wypełniamy po brzegi „brzydkimi wyrazami”, ze scen akcji nie usuwamy krwi i dajemy się wyszaleć przed kamerą Ryanowi Reynoldsowi. Proste?

Sequel to dokładnie to samo, ale podkręcone o 150% i pozbawione już kreatywnej iskry, jaką charakteryzowała się pierwsza odsłona. Nie zmienia to jednak faktu, że mąż Blake Lively oraz autor filmu, w którym zabili psa Johna Wicka, dostarczyli do kin zabawny i przyjemny koktajl sporządzony z tych samych składników.

Forma filmowego superbohatera w drugiej części to jeden wielki zestaw wzlotów i upadków, który połączony ze znanym powszechnej publice dystansem Deadpoola do wszystkiego (w tym do samego siebie) daje okazję do nawalania w widzów potężną ilością humoru. Jest to w pewnym sensie mocno przewidywalne – zwłaszcza gdy część dowcipów to recykling pomysłów z oryginału - ale na dłuższą metę funkcjonujące bez zarzutu. Metagagów i nawiązań do hitów kinowych jest tutaj od groma, a to przecież Deadpoolowi wychodzi najlepiej - gdy jedzie równo z ziemią po swojej konkurencji.

O ile sam początek kontynuacji jest dość rwany i brakuje mu odpowiedniego tempa, tak w momencie poznania dzieciaczka o potężnych mocach oraz pojawienia się na ekranie Cable'a zdecydowanie rozkwita i daje okazję zasmakować całej tej heheszkowości bez hamulców. Dzieciak dzieciakiem (mi osobiście mocno wadził), ale Cable jest bardzo dobrym czarnym charakterem, który moim zdaniem zasługuje na osobny film osadzony w poważniejszych klimatach. Ten rok dla Josha Brolina jest w ogóle ciekawy, ponieważ za nim już 2 fajne, komiksowe role szwarccharakterów, a przed nim jeszcze sequel Sicario. Chłopie, nie zmieniaj swojego agenta!

Cable to twardy przeciwnik - źródło: Hollywood Reporter

Filmowi nie brakuje również momentów, w trakcie których można ze śmiechu wyrzygać własne płuca i żołądek (byłoby to w klimacie komiksu :)). Należy do nich oczywiście wątek tworzenia ekipy X-Force oraz pierwsza wspólna akcja nowej drużyny, powstałej na bazie szydery z politycznej poprawności i równouprawnienia – to, co się tam odwala przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Z mniejszych (aczkolwiek licznych!) perełek na pewno warto zwrócić także uwagę na bekę z dubstepu. Było to po prostu doskonałe.

Na tle tak porządnie skleconego 2 aktu słabiej wypada za to końcówka, w której znowu potraktowano bez pomysłu jednego z lepszych bohaterów z kart komiksu (skrzętnie ukrywanego w trailerach). Z pewnych względów należało się kilku rzeczy spodziewać (wiadomo – kasa musi się zgadzać), ale i tak zabrakło scenarzystom w tym fragmencie większej odwagi. Całość nadrabiają jednak sceny w trakcie napisów końcowych – jedna z nich jest po prostu NIEZIEMSKO śmieszna.

Niektóre dowcipy są naprawdę "meta", trafia się też Czarnej Panterze - źródło: Bright Cove

Werdykt jest oczywisty - Deadpool 2 to kawał dobrej zabawy, skrojonej wprost pod gusta i potrzeby fanów tej postaci. I choć brakuje tutaj świeżości oraz ciekawszej fabuły (tak, pierwszy Deadpool był fabularnie lepszy), to już zacieram rączki w perspektywie kolejnej odsłony. Może i kotlet, ale odsmażony na oleju wysokiej jakości.

OCENA 7+/10

Z czego się pośmiałem:

- to ten sam dobry Deadpool, ale jeszcze bardziej jajcarski i wygadany

- Cable

- scena z X-Force, wszystko co związane z X-Force w ogóle

- dubstep

- dużo udanych gagów

- sceny w napisach końcowych

Co nie zagrało:

- dzieciak

- ponowne słabe wykorzystanie pewnej postaci z uniwersum X-Man

- część dowcipów prezentuje czerstwy poziom

- fabularna słabizna

Ciekawostka dla ciekawych - nawet nie myślcie o tym, że ten kawałek Celine Dion pominięto w końcowym filmie ;)

eJay
20 maja 2018 - 17:23