Demoniczna miłość. Recenzja mangi Herezja miłości - Froszti - 18 maja 2019

Demoniczna miłość. Recenzja mangi Herezja miłości

Odwieczna walka dobra ze złem, anioły i demony prowadzące niekończącą się wojnę o duszę człowieka. Potyczka, w której żadna strona nie chce odpuścić, szczególnie jeśli nagrodą jest krystalicznie czysta dusza. Czy człowiek, będąc w samym środku takiej wojny, ma szanse na przetrwanie i szczęście?

Yoshino to urocza młoda osóbka, która od momentu poczęcia miała wiele szczęścia. Jego nadmiar w pewnym momencie musiał się jednak kiedyś wyczerpać. Jej kochający rodzice zginęli w wypadku, z którego ona wyszła bez uszczerbku na zdrowiu. Od tego momentu zaczęło się jednak jej pasmo cierpień. Tułanie się po krewnych, którzy niekoniecznie chcieli mieć dodatkową „gębę” do wykarmienia, a w niektórych przypadkach z trudem trzymali swoje ręce przy sobie (tym bardziej że 13-latka odznaczała się niebywałą urodą). W końcu musiało doprowadzić to dorastającą dziewczyną na skraj załamania. Nie widziała ona już dalszego sensu egzystowania na tym paskudnym świecie. Wszystko zmienia się jednak pewnego dnia, kiedy odnajduje ona w antykwariacie tajemniczą księgę, dzięki której może przyzwać demona. Nieświadoma zagrożenia wywołuje ona Beliala, upadłego anioła, z którym podpisuje cyrograf. Demon wpatrzony w jej krystaliczną duszę jak w najsmakowitszy kąsek, postanawia stać się jej opiekunem i cierpliwie czekać aż owoc dojrzeje na tyle, aby móc go zerwać. Do momentu, kiedy jej dusza wzbogaci jego kolekcję, będzie on spełniał jej życzenia w zamian za „chwilę przyjemności”.

Jednoznaczne przypisanie mangi do jednego nurtu, nie jest w tym przypadku takie łatwe. Jedni określają ją jako seinen a inni zaś kategoryzują ją w grupie shōjo lub josei (każdy ma to części rację).  Zastosowanie trzytomowej konstrukcji dzieła sprawiło, że tytuł jest jednym z niewielu przedstawicieli mang wielogatunkowych, które mogę spodobać się naprawdę szerokiej grupie odbiorców. Tom pierwszy to przyjemne shōjo ze specyficznym humorem  i kilkoma bardziej pikantnymi scenami. Druga część to już dość mroczna opowieść z pogranicza fantastyki, w której autorka pozwoliła sobie na odrobinę więcej (wilgotne wargi, giętkie języki i mocno wyczuwalny zapach pożądania). Trzeci ostatni tom, jest zaś typowym przedstawicielem josei, gdzie „miłość” odgrywa najważniejszą rolę. Całość tworzy spójną historię z wątkiem „miłosnym” odgrywającym znaczącą rolę.

Pod względem fabularnym jest naprawdę ciekawie. Co prawda nie ma tutaj nic odkrywczego i innowacyjnego, czego czytelnik nie widziałby w innych wydanych mangach, jednak całość czyta się z niekłamaną przyjemnością. Autora stworzyła wielowątkową historię z licznymi retrospekcjami pozwalającą poznać dokładnie zarówno głównych bohaterów, jak i pobudki nimi kierujące. Nic nie jest  tutaj nazbyt oczywiste i dopiero trzeci tom rozwiewa wszelkie wątpliwości, kończąc wszelkie napoczęte wątki.  „Herezja miłości” to zamknięta historia niepozostawiająca czytelnika z niedosytem i tysiącem pytań w głowie. Całość jest jednak tak skonstruowana, że niewiedzę przeszkód, aby w przyszłości autorka mogła powrócić do kontynuacji swojego dzieła.

Obok wątku miłosnego przetaczającego się przez całe trzy tomy i mniej lub bardziej mrocznej fantastyki (związanej z walą dobra i zła, anioły i demony), mamy tutaj również do czynienia z bardziej „pikantną” treścią. Nie zgodzę się jednak, że stwierdzeniem krążącym w sieci, że momentami podpada to pod „porno”. Owszem są sceny/rysunki, w których cielesność i pożądanie mocno wybija się na plan pierwszy, jednak nadal mamy do czynienia z produktem popkulturowym kierowanym do szerszego grona odbiorców, więc nie może być mowy o przekroczeniu pewnej granicy. Jest „ostrzej” niż w typowym przeciętnym ecchi, jednak nadal nie ma tutaj niczego co mogłoby zgorszyć osobę powyżej 18-go roku życia a sam „podtekst sekularny” jest tutaj obecny bardziej w dialogach. Jeżeli jednak ktoś będzie czuł się skrępowany lub oburzony widokiem narysowanych piersi, kobiecej bielizny czy gorących pocałunków, powinien unikać tego tytułu jak ognia.

Znośnie prezentuje się warstwa humorystyczna. W większości przypadków mamy tutaj do czynienia ze „sprośnym poczuciem humoru”. W niektórych momentach on bawi a w innych przechodzi się obok niego bez żadnych emocji.

Jeśli chodzi o formę artystyczną dzieła, prezentuje się ona naprawdę okazale. Mowa tutaj zarówno o szczegółowych tłach, jak i rysunkach postaci. Mężczyźni o pociągłych rysach (choć przyznam, że w paru momentach wygląda to dziwnie) i urodziwe kobiety o nadmiernych walorach estetycznych, wylewających się nie tylko z przyciasnych ubrań, ale i kadrów komiksu – to znak rozpoznawczy autorki. Już kilka pierwszych kadrów sprawia, że przypomina się inna manga autorki Hrabia Monte Christo. Taki styl rysunków może niekoniecznie przypaść każdemu do gustu, jednak na pewno jest na tyle efektowny i specyficzny, że zapada w pamięć.

Spora ilość dialogów w mandze sprawia, że czcionki w rodzimym wydaniu musiały być odpowiednio pomniejszone. Nadal jest to wielkość, która umożliwia stosunkowo wygodne czytanie, jedna o wiele lepiej sprawdziłoby się powiększenie formatu tomików. Jest to jednak wyłącznie kwestia czysto estetyczna, która nie ma aż tak dużego wpływy na odbiór całości.

„Herezja miłości” to przyjemnie czytający się romans z domieszką „erotyki”, który może przypaść do gustu zarówno męskiej, jak i damskiej grupie odbiorców.

Radosław „Froszti” Frosztęga


 

Za udostępnienie tytułu do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.

Froszti
18 maja 2019 - 10:40