Recenzja filmu Na noże - ożywcza kinowa śmierć od twórcy Ostatniego Jedi - fsm - 10 grudnia 2019

Recenzja filmu Na noże - ożywcza kinowa śmierć od twórcy Ostatniego Jedi

Rian Johnson, gdy nie zajmuje się niszczeniem Gwiezdnych wojen (ja tak nie uważam, ale jeszcze dużo czasu minie, nim niektórzy zapomną Ostatniego Jedi), robi ciekawe, autorskie kino, na które trudno się złościć. Jako autor scenariusza i reżyser Johnson stworzył właśnie swój czwarty, pomijając Star Wars, pełnometrażowy film. Tak samo, jak poprzednie produkcje, Na noże to kino gatunkowe, poruszające się w obrębie jednego wyraźnego stylu opowiadania historii. W tym wypadku mamy do czynienia z typowym "kto zabił" wzorowanym na klasycznych literackich wzorcach.

Scenariusz filmu Na noże wrzuca do jednego wora ograne motywy: śmierć bogatego seniora rodu, walka o spadek, rodzina będąca grzeczną tylko na pierwszy rzut oka, kilkoro podejrzanych, ograniczona ilość miejsc akcji i genialny detektyw szukający rozwiązania zagadki. Na szczęście gotowa produkcja z łatwością przeskakuje takie określenia jak "ograny", "nudny" czy "przewidywalny" i dostarcza rozrywki na bardzo wysokim poziomie.

Harlan Thrombey to mistrz kryminałów, który na swoje (nie)szczęście spłodził ambitne, ale leniwe, dzieci. Te dzieci mają już swoje dzieci i swoje sprawy, ale wszystko jest związane z fortuną Harlana. Zatem gdy tuż po swoich 85. urodzinach milioner zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie, robi się gorąco. Pierwszy rzut oka mówi, że to samobójstwo. Ale skoro tak, to dlatego policja zadaje tyle pytań pod dyktando eleganckiego pana z silnym akcentem? Kto miałby motyw, by zabić? Służąca? Wyrodny wnuk? A może najstarsza córka, która chyba dogadywała się z tatą najlepiej, czyli musi być najgorsza z nich wszystkich?

Johnson świetnie snuje swoją intrygę wrzucając częściowe rozwikłanie zagadki w sam środek opowieści, co w najmniejszym stopniu nie odbiera mocy niespodziankom pojawiającym się w finale. Historia jest zagmatwana i gęsta od emocji, będąc przy tym bardzo zabawną. Świetny scenariusz daje pole do popisu rewelacyjnej obsadzie. Takiej gromady znanych nazwisk zazdrościć może każdy filmowiec - Daniel Craig jako detektyw Benoit Blanc, śliczna i zdolna Ana de Armas w roli pielęgniarki Harlana, Jamie Lee Curtis i Michael Shannon jako dzieci milionera, Chris Evans czy znany z To Jaeden Martell jako wnuki... Wszyscy mają sporo do robienia nawet na drugim, czy trzecim planie, i każdy wywiązuje się ze swojego zadania śpiewająco.

By mówić o prawdziwej rewelacji lub arcydziele trochę zabrakło. Momentami tempo nieco siada, a żaden element bardzo rzetelnej strony realizatorskiej (zdjęcia, muzyka montaż) nie chwyta za serce. Jeśli jednak jesteście spragnieni dobrej intrygi z wieloma fałszywymi tropami, która na pewno będzie równie ciekawa podczas drugiego seansu, to Na noże zdaje się być najlepszym tego typu filmem w ostatnich latach. Bardzo dobra robota, lub, jeśli wolicie cyferki, 8 na 10.

fsm
10 grudnia 2019 - 22:11