Recenzja: Ptyś i Bill. Bill na psa urok. - Froszti - 2 kwietnia 2020

Recenzja: Ptyś i Bill. Bill, na psa urok.

Kolejny tomik serii „Ptyś i Bil” właśnie pojawiła się na naszym rodzimym rynku. Komiks dedykowany każdemu, kto szuka albumu przesiąkniętego masą humoru, który poprawi nastrój czytelnika, nawet jeśli ma za sobą naprawdę ciężki dzień.

Tytułowy Ptyś to mały figlarny chłopak, dla którego ważna jest dobra zabawa i poświęcenie jak najmniejszej ilości czasu na naukę. Bill to mocno niesztampowy spaniel, który potrafi być niebywale złośliwy, a jedyne o czym marzy to błogie lenistwo i dobre jedzonko. Wymieniona dwójka to nie wszyscy bohaterowie, który pojawiają się na łamach komiksu. Czytelnik będzie miał jeszcze okazję poznać tutaj rodziców chłopaka, przyjaciół zarówno Billa, jak i Ptysia oraz żółwicę Karolinę. Przygody całej tej ferajny tworzą niesamowite dzieło, obok którego trudno przejść obojętnie.

Kilka zdań wyjaśnienia czym jest seria dla kogoś, kto nie miał z nią nigdy wcześniej do czynienia. Ptyś i Bill to zbiór krótkich jednoplanszowych historii, których zadaniem jest dostarczyć odbiorcy należytą dawkę relaksu. Całość jest skonstruowana w taki sposób, że z lektury powinien być ukontentowany zarówno młodszy, jak i starszy czytelnik. Przedstawione tutaj perypetie nietuzinkowych bohaterów poruszają zarówno błahe oraz bardziej złożone problemy „życiowe”, a wszystko to dodatkowo podszyte jest sporą dawkę ironicznego humoru.

Plansze będące częścią składową recenzowanego albumu są w całości tworem Jean Roba, czyli autora owej serii. Będzie miało to ogromne znaczenie dla wielbicieli jego twórczości, tym bardziej że wcześniej wydane komiksy składały się z prac jego kontynuatorów. Tomik zawiera w sobie trzy oryginalne tomy: Bill, na psa urok; Bill zbzikował; Globtroterzy. O ile dwa pierwsze tytułu to klasyczne krótkie historyjki, to trzecia część stanowi dłuższą opowieść, o tym jak główni bohaterowie serii zwiedzają najdalsze zakątki świata i nie tylko (niczym szalone wakacje Griswoldów).

Pod względem wizualnym również jest bardzo dobrze i kompletnie nie ma się do czego przyczepić. Cartoonowe rysunki są stosunkowo proste, ale nie brakuje w nich pewnych detali nadających poszczególnym kadrą wymaganej głębi. Całość doskonale wpasowuje się w typowy europejski komiks humorystyczny.

Na słowa uznania zasługuje również wydawnictwo Egmont za bardzo udaną rodzimą wersję komiksu. Poprawne tłumaczenie, dobrej jakości papier, przykuwająca w oko oprawa, a wszystko to w mocno niewygórowanej cenie.

Najnowsza szóstka już część przygód Ptysia i Billa to naprawdę świetny tytuł, który powinien znaleźć się w posiadaniu każdego, kto poszukuje czegoś, co stosunkowo prostego i taniego, a jednocześnie zapewniającego niesamowitą dawkę rozrywki. Chyba najlepszym podsumowaniem albumu będzie stwierdzenie, że o ile kociarze mają swojego Garfield, to miłośników psów na pewno urzeknie Bill.

Radosław Frosztęga



Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Froszti
2 kwietnia 2020 - 11:01