Recenzja: Blue Period #2-#5 - Froszti - 23 czerwca 2022

Recenzja: Blue Period #2-#5

Pierwszy tom serii Blue Period zauroczył i zaciekawił czytelników nietuzinkowym pomysłem na fabułę. Niewiele jest bowiem mang, które skupiają swoją uwagę na „sztuce” i starają się wprowadzić czytelnika w mocno złożony świat malarstwa i artystów. Czy kolejne wydane tomy są równie intrygujące i czy seria rozwija się w dobrym kierunku? O tym można się przekonać, czytając poniższą recenzję części #2-#5.

Świat sztuki chwycił nastolatka Yaguchi Yatoro w swoje ręce i nie ma zamiaru go puścić. Bohater został na tyle zafascynowany malarstwem, że zamierza mu poświęcić całą swoją przyszłość. W tomie drugim obserwujemy więc jego determinację do zdania egzaminu na wybrane studia. Zanim jednak to nastąpi, czeka go jeszcze długa i wyboista droga. Jej początkiem jest przekonanie rodziców do swojego „życiowego planu”, którym niespecjalnie podoba się decyzja syna. Musi on również poprawić swoją technikę i uzupełnić wszelkie braki w wiedzy. Pomocna w tym będzie szkoła przygotowawcza, gdzie w towarzystwie innych pasjonatów sztuki, konsekwentnie będzie on przezwyciężał swoje kolejne ograniczenia.

Twórca dużo uwagi w tomiku poświęca na ukazanie wewnętrznych rozterek nastolatka. Miesza on tutaj obawy i niepewność Yatoro o przyszłość i jego niesprecyzowane jeszcze postrzeganie sztuki. Oba wątki są dobrze i ciekawie poprowadzone. Zapewniają one czytelnikowi zarówno solidną dawkę emocji, jak i mocno zachęcają go do dalszego śledzenia opowieści. Odpowiednio zaprezentowano tutaj również środowisko, w którym bohater stopniowo będzie ewoluował. Chodzi o szkołę przygotowawczą, w której konfrontuje on swoje poglądy i możliwości z innymi ludźmi. Postaciami, które różnią się od siebie charakterem, sposobem postrzegania sztuki, stylem artystycznym, własnymi problemami. Jednocześnie wszystkich ich łączy ta sama pasja i chęć realizacji własnych marzeń.


Dla nikogo nie powinno być zaskoczeniem, że trzecia część serii ponownie koncentruje się na głównym bohaterze i jego podróży w odkrywaniu świata sztuki (w której mamy okazję uczestniczyć). Na kolejnych stronach widzimy intelektualne i artystyczne etapy tworzenia dzieła. Możliwość prześledzenia drogi od momentu pomysłu do ostatecznej realizacji (stworzenia obrazu) jest nie tylko ciekawe, ale również mocno fascynujące. Obok czysto rozrywkowego charakteru mangi mamy więc tutaj również do czynienia z pewną wartością dydaktyczną, która nie jest czymś, co często spotyka się w komiksach. Yatoro w serii nie jest pokazany jako „wielki artysta”. Wręcz przeciwnie ciągle obserwujemy jego braki warsztatowe, które musi niwelować ciężką pracą. Jego eksperymenty, nieudane próby, testowanie różnorakich stylów, wszystko to zaskakująco mocno potrafi pochłonąć czytelnika.

Jedyną wadą trzeciego tomu serii, do której można się przyczepić, to mocniejsze zepchnięcie na dalszy plan innych bohaterów. Tym razem nie mają oni okazji odpowiednio zabłysnąć i głównie pojawiają się w rozmowach prowadzonych z Yatoro. Co do dialogów są one napisane poprawne, chociaż w kilku momentach nie wnoszą one nic istotnego do fabuły i mogą troszkę nużyć (są to jednak pojedyncze przypadki).


W czwartym tomie widzimy jak Yaguchi Yatoro zbliża się do swojego wielkiego dnia, czyli egzaminu na upragnione studia. Jego technika i styl znacząco się poprawiły, nadal jednak ma on swoje pewne słabości, które musi szybko poprawić. Jego niedociągnięcia prezentuje mu jego nauczycielka plastyki, która stara się w ten sposób jeszcze lepiej przygotować go do egzaminów. Odnosi to jednak odwrotny skutek do zamierzonego i zbyt mocno przytłacza nastolatka. Zaczyna go zjadać coraz większy stres, który przekłada się na kolejne popełniane przez niego błędy. Nadal drzemie jednak w nim ogromna determinacja, która nieustannie pcha go do przodu.

Tomik bardzo mocno naznaczony jest napięciem i szeregiem różnorakich emocji. Kolejne kadry to bardzo sugestywnie zaprezentowany stres, który odczuwają studenci przed zbliżającym się dla nich ważnym okresem w życiu. Autor nie zapomina jednocześnie o prezentacji szeregu innych problemów przedstawionych postaci. Tematyka ta odpowiednio łagodzona jest przez obraz rozwijającej się przyjaźni oraz kolejną dawkę „dydaktycznej” treści, która pozwala czytelnikowi jeszcze lepiej poznać i zrozumieć świat sztuki.


Wątpliwości bohatera w swoje możliwości częściowo zostają rozwiane w tomie piątym. Yatorze udaje się bowiem ukończyć ważny dla niego obraz i dzięki temu może się on w pełni skupić na dalszym etapie egzaminu. Pojawiają się jednak pewne kłopoty, które zaburzają te przygotowania. Związane jest to z Ryujim, o którym można było już troszkę zapomnieć. Postać ta ponownie znajdzie się na pierwszym planie opowieści i na pewno nie zabraknie całej masy różnorakich emocji piętrzących się wokół niego.

Tym razem na dalszy plan zsunięta zostaje „sztuka”. Sercem opowieści jest trudna relacja bohaterów. Opowieść jest dosyć nieliniowa i w kilku momentach potrafi ona naprawdę mocno zaskoczyć. Twórcy kolejny raz udaje się w subtelny i zarazem sugestywny sposób zaprezentować problemy i wewnętrzne rozterki wykreowanych postaci. W opowieści nie brakuje całej masy niuansów, które należy samemu wyłapywać, aby móc w pełni zrozumieć przemyślaną fabułę.

Seria Blue Period jak na razie jest więc nadal mocno intrygująca i „artystycznie” zachwycająca. Tomiki #2-#5 utwierdzają czytelnika w przekonaniu, że jest to pozycja, którą warto śledzić, jeśli tylko lubi się coś nietuzinkowego naznaczonego wyrazistymi emocjami.

Sztuka i emocje stanowiące spójną podstawę ciekawie prezentującej się fabuły, która ma do zaoferowania czytelnikowi naprawdę wiele dobrej popkulturowej rozrywki.

Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.

Froszti
23 czerwca 2022 - 09:33