Recenzja: Hernan Cortes i podbój Meksyku - Froszti - 3 września 2022

Recenzja: Hernan Cortes i podbój Meksyku

Wielki strateg, wierny poddany króla, zdobywca Meksyku i człowiek, którego ręce splamiła krew zarówno jego przeciwników, jak i wielu niewinnych osób. Tym kimś był Hernán Cortés, któremu poświęcono album, który w odświeżonej formie po wielu latach ponownie powrócił na nasz rynek.

Album Hernan Cortes i podbój Meksyku otrzymany z Taniejksiazki.pl to pozycja, która ma już swoje lata na karku. Tytuł miał okazje dwukrotnie pojawiać się na naszym rynku (w latach 80-tych). Musiało więc minąć naprawdę wiele lat, aby współczesny miłośnik komiksów mógł zakosztować dzieła duetu Jerzy Wróblewski -Stefan Weinfeld.

Komiks przedstawia historię jednego z najbardziej znanych konkwistadorów, czyli Hernána Cortésa. Przedstawiona w albumie fabuła skupia się na latach 1513 (moment podbicia Kuby) – 1547 (jego śmierć). Autor stara się więc przedstawić czytelnikowi dość szeroki zakres czasu. Największą uwagę skupia on jednak na tytułowym podbiciu Meksyku. Podboju, który przeszedł do historii i jednocześnie mocno naznaczył Cortésa krwią zabitych Indian.

Mamy więc tutaj do czynienia z komiksem historycznym, w którym scenarzysta stara się w jak najlepszym stylu zaprezentować szereg realnych wydarzeń wraz z osobami biorącymi w nich udział. Decydując się sięgnąć po ten tytuł, należy jednak brać pod uwagę jego objętość (60 stron z dodatkami). Przekłada się to oczywiście dość bezpośrednio na scenariuszową głębię i pewne umowne szafowanie faktami. Tytuł najlepiej jest więc określić ciekawą „przystawką” dla pasjonatów historii przed dalszym dokładniejszym zgłębianiem tematu.

Co do narracji i prezentowania faktów, nie można mieć tutaj żadnych poważnych zastrzeżeń. Stefan Weinfeld bardzo duży nacisk kładzie tutaj na „widowiskowość” i rozmach scen batalistycznych. Dzięki temu album nie ma żadnych niepotrzebnych przestojów scenariuszowych, a całość czyta się szybko z niekłamaną przyjemnością. Jedynym elementem scenariusza, do którego można się jakoś doczepić (dość na siłę) to pewne ugrzecznienie postaci głównego bohatera. Twórca stara się być neutralny w swojej fabule, prezentuje mocno krwawe oblicze podboju, jednocześnie w kilku momentach odnosi się wrażenie jakby próbował „wybielać” głównego bohatera (odczucie może być subiektywne).

Wspomniana „widowiskowość” historii przekłada się również na oprawę graficzną. Rysunki Jerzego Wróblewskiego naprawdę bardzo dobrze oddają klimat dzieła, nacechowane są sporą dawką brutalności, jednocześnie potrafią pokazać emocje towarzyszące konkretnym postaciom. Nie jest to oczywiście współczesna kreska, a szczegółowość kadrów nie zawsze jest perfekcyjna. Niemniej jednak całość pasuje do fabuły i staje się jej nieodzownym uzupełnieniem.

Hernan Cortes i podbój Meksyku jest więc wartym uwagi komiksem, który ciągle potrafi zaciekawić czytelnika i zapewnić mu chwilę intensywnej rozrywki. Największą frajdę z lektury tego dzieła będą mieć jednak starsi odbiorcy, szczególnie jeśli pamiętają oni pierwsze oryginalne wydania. Zachęcam również do sprawdzenia innych komiksów i nowości w księgarni Taniaksiazka.pl.

Solidny kawał dobrego komiksu „retro”, który powinien zachwycić starszych czytelników będących pasjonatami historii.
Froszti
3 września 2022 - 10:48