Czy pustkowia są fajne? - eJay - 14 września 2010

Czy pustkowia są fajne?

eJay ocenia: Fallout 3
75

Fallouta 3 najlepiej ocenia się kilkanaście miesięcy po premierze. Takie gry potrzebują czasu na dojrzewanie, drugą szansę na oszacowanie tego, co przygotowała Bethesda. A jest tego naprawdę sporo, zarówno dobrego i złego. Fallout 3 stał w moim mniemaniu jedną z największych kontrowersji ostatnich lat. Łatwo można go zjechać, trudniej pochwalić.

Świat - w Falloucie pierwszym i drugim zawsze był wypieszczony do ostatniej strefy. Z jednej strony futurystyczny, z drugiej trochę retro, zacofany, z elementami s-f, ale i nawiązujący do historii współczesnej. Postapokalipsa w wykonaniu Black Isle zawładnęła moim sercem, stała się wzorem do naśladowania. Po wizycie w Hub, Klamath, Vault City czy New Reno już nic nie było takie same. Poziom degeneracji społeczeństwa w Falloutach uważam za moco zaawansowany. Alkohol, narkotyki, broń palna, choroby, mutacje, okazyjny seks w domach publicznych... Jak na tym tle wypada Fallout 3? Daje radę, choć brakuje w nim trochę cięższych klimatów. Niewątpliwie świetnie wypada pierwsza wizyta na pustkowiach, kiedy mijamy wraki samochodów, zniszczone budynki to autentycznie staje przed oczami historia tego miejsca. Niestety czar pryska szybko, bo okazuje się, że cała mapa to jedna wielka piaskownica, w której poszczególne lokacje leżą obok siebie. Tu Megatona, tam jaskinia radskorpionów, potem hipermarket, a po drugiej stronie rzeki zniszczony statek. Wizualnie wszystko dopięte na ostatni guzik, ale z rozplanowaniem... cóż, trochę lipa.

Część trzecia posiada jednak ogromny plus, który winduje jej ocenę w rejony wybornej "dziewiątki". Questy, w jakich miałem przyjemność brać udział okazały się fantastycznie skleconymi, zamkniętymi historiami. Były oczywiście zadania lepsze i gorsze (tu kłania się wątek wampirzej rodziny - Bethesda troszeczkę zaszalała), ale w gruncie rzeczy trzymały poziom bardzo wysoki. Zawsze sądziłem, że w Fallouta lepiej wsadzić 20 dobrych questów niż 200 nijakich. Cieszę się, że się nie myliłem.

Grafika? Dla mnie nie jest najważniejsza. Pierwsze dwie części przechodziłem kilka razy, ostatnio bodajże 2 lata temu i oprócz problemów z odświeżaniem obrazu nie odczuwałem dyskomfortu z powodu braku 3D. Bethesda przyłożyła się do roboty i podobnie jak w przypadku questów, wykazała się solidnością w kreowaniu charakterystycznych miejsc. Naturalnie szlajać się można po mapie do woli, ale i tak wiadomo, że to, co najważniejsze w fabule - rozegra się przy jakimś zabytku, wieży etc.

Fallout 3 mógł być znacznie lepszy (tak samo jak znacznie gorszy) gdyby tylko twórcy nie marnowali całej pary w budowę świata. Dialogi są ledwie poprawne, umiejętności właściwie nie mają wielkiego wpływu na nasze poczynania tzn. grę można przejść na zasadzie "wielkiego guna trzymanego w wielkiej łapie imbecyla". Tak, z F3 można zrobić FPS'a. I to trochę mnie razi, bo system VATS sprawuje się jak marna podróbka turowych walk z poprzedników. No i te zwolnienia czasu... po 30 minutach ziewałem, co za dużo to niezdrowo.

Reasumując, Fallout 3 to całkiem fajny action-crpg-fps, ale wyraźnie odstający od serii. Na jesieni wychodzi New Vegas i poważnie zastanawiam się nad zakupem, bo gra niebezpiecznie skręca w rejony, których nie cierpię. Poczekamy, zobaczymy.

eJay
14 września 2010 - 22:17