Gem set mecz - recenzja gry Top Spin 4 - ElMundo - 4 marca 2012

Gem, set, mecz - recenzja gry Top Spin 4

ElMundo ocenia: Top Spin 4
85

Co prawda tenisowy sezon dopiero nabiera rumieńców, ale tegoroczne Australian Open pokazało, że możemy liczyć na naprawdę udane kolejne kilka miesięcy z największymi gwiazdami w roli głównej. Fani tej dyscypliny nie muszą z utęsknieniem patrzeć w kalendarz i odmierzać czas do kolejnego Wimbledonu czy Rolanda Garrosa. Wystarczy, że odpalą Top Spin 4.

Produkcja 2K Czech miała za zadanie kontynuować chlubne tradycje swoich poprzedniczek i – przede wszystkim – pokazać miejsce w szeregu konkurencyjnej Virtua Tennis, która najlepsze lata ma już chyba za sobą. Projektantom zza naszej południowej granicy udało się wykonać plan niemal w całości – Top Spin 4 nawet po kilkunastu miesiącach od premiery wciąga niemiłosiernie i ogromną ilość sportowych emocji.

Choć oczywiście sednem gry jest możliwość rozgrywania zaciętych, tenisowych pojedynków, twórcy postarali się o opakowanie właściwej zawartości w bardzo przyjemną otoczkę. Oprócz zwykłego meczu towarzyskiego możemy również spróbować sił w meczu deblowym (z komputerem bądź innym graczem) lub mikście, a gdy mamy ochotę na więcej, zawsze pozostaje wzięcie udziału w całym turnieju. Oczywiście nie zabrakło tutaj miejsca również dla rozbudowanego trybu kariery, w którym spędzimy długie godziny na rozwijaniu naszej postaci i robieniu wokół naszego zawodnika szumu medialnego. Swoją postać możemy stworzyć dzięki zaprojektowanemu ze sporym rozmachem kreatorowi pozwalającemu z powodzeniem stworzyć wirtualną kopię własnego ego lub też popuścić nieco wodze fantazji. Potem zostaje nam tylko zacząć żmudny marsz w górę rankingów – rozpoczynamy od amatorskich pojedynków z nikomu nieznanymi zawodnikami (wśród kilkudziesięciu tenisistów znajdziemy kilkanaście licencjonowanych gwiazd) przebijając się przez mało prestiżowe turnieje, by wraz ze wzrostem pozycji w hierarchii sportowego światka otwierać sobie dostęp nie do challengerów, lecz do imprez rankingowych. Nasze postępy przynoszą również ustawiczny rozwój możliwości stworzonego zawodnika – zarobione punkty doświadczenia wymieniamy na różne zestawy cech umiejętności, które wpływają na możliwości ofensywne, defensywne oraz sztukę dobrego serwisu  i woleja. Nie brakuje również czysto technicznej strony zawodniczej kariery – negocjujemy ze sponsorami, przebieramy w trenerskich ofertach i w wolnych chwilach dobieramy odpowiednie fatałaszki. Właściwie pozostaje nam już tylko i wyłącznie wycieczka na kort centralny w Melbourne…

… ale najpierw kilka słów o najważniejszym – rozgrywce w czystej postaci. Szczerze mówiąc obawiałem się, czy twórcy poradzą sobie z odpowiednim obłożeniem przycisków na padzie – na szczęście takie obawy okazują się bezzasadne już po chwili rozgrywki. Cieszy duże zróżnicowanie serwisów – możemy zarówno huknąć z całej siły w narożnik pola serwisowego, jak i precyzyjnie podkręcić piłkę w okolice linii centralnej kortu. Krótko czy długo, mocno czy delikatnie, w róg czy w sam środek – wybór należy tylko do nas. Świetnie rozwiązano kwestie mocy uderzeń podczas wymiany – podania dzielą się na standardowe, kontrolowane i mocne, a wybór danego zagrania determinuje długość przytrzymania odpowiedniego przycisku. Gra zwraca uwagę na precyzję czasową – każda piłka posyłana na drugą stroną kortu jest okraszona odpowiednim komentarzem pozwalającym określić odpowiedni moment odbicia. Oczywiście nie brakuje specjalnych i bardzo widowiskowych zagrań – na nieudany i lekki serwis możemy odpowiedzieć potężnym returnem, a nieprecyzyjny lob szybko zamieniamy punkt za pomocą mocnego smeczu. Miłośnicy sztuki tenisowej z pewnością często skorzystają z efektownych dropszotów czy lobów, które zawsze wzbudzają spontaniczną reakcję publiki. Bardzo dobrze odwzorowano również sposób poruszania się zawodników po korcie – na ich zwinność mocno wpływa rodzaj nawierzchni oraz styl rozgrywki. Szybkie przebieżki po polu gry i nieustanne gonitwy od siatki do linii końcowej wyczerpują możliwości fizyczne zawodnika, co podczas długich wymian często okazuje się kluczowe. Nie sposób też, w stylu znanym z Virtua Tennis -  rzucać się po korcie i odbić z pozoru nieosiągalne dla zwykłego śmiertelnika zagrania. Komputerowi przeciwnicy umiejętnie szafują siłami i potrafią niejednokrotnie zaskoczyć precyzyjnym podaniem w przeciwległy kraniec kortu.

Jeśli jeszcze jakimś cudem pogrywacie w najnowszą, tenisową produkcję SEGI, jak najszybciej to zmieńcie – Top Spin 4 to gra o klasę lepsza od swojej rywalki, otwierająca przed graczem sporo możliwości i przede wszystkim dająca masę radości z każdej wygranej piłki czy ważnego przełamania serwisu rywala. Na korty marsz!

ElMundo
4 marca 2012 - 14:23