Lasagna Cat czyli jak Garfield zrobił się śmieszny - Pita - 7 lipca 2012

Lasagna Cat, czyli jak Garfield zrobił się śmieszny

Jest pewna niepisana zasada mówiąca, że czegokolwiek nie zrobi się z Garfieldem on i tak będzie śmieszniejszy niż w oryginale. Akcje takie jak popularny Garfield bez Garfielda, czy zremisowany Garfield to doskonale udowadniają, choć ma się rozumieć, że nie są dla każdego.

Więc, jakoś tak się złożyło, że to dopiero pokazany mi przez mojego przyjaciela Alexa (pozdrawiam!) Lasagna Cat mnie naprawdę rozbawił. Lasagna Cat bowiem wznosi całość na zupełnie nowy poziom humoru, parodiowania na wyżynach geniuszu. Po prostu nareszcie się śmieję z rudego kota. Wcielanie się aktorów w postaci z popularnego i jakże uroczo nie-śmiesznego komiksu, nie tylko bawi, lecz wręcz surrealnie wciąga ze względu na budowę iście na wzór lazani – naśmiewa się z Garfieldowego humoru, naśmiewa się z tego, że ludzie się śmieją, naśmiewa się samo z siebie i naśmiewa się z różnych trendów, które wyraża poprzez piosenki. Odcinki to „aktorskie” wersje stripów oddane w przerażająco szczegółowy sposób (co, w połączeniu z mimiką głównego aktora daje zabójczy efekt) i piosenki z fantastycznymi teledyskami nawiązujące do tego co zobaczyliśmy przed chwilą.

Jakoś tak się złożyło, że także najpopularniejszym odcinkiem jest ten nawiązujący do gier wideo – w tym przypadku Final Fantasy VI:  

Więc, nawet jeżeli papierowy Garfield śmieszy Was do łez to koty z lazanią warto zobaczyć, ponieważ w zasadzie nikogo nie obrażają, a są kawałkiem świetnej roboty choćby w kwestii przebrań i montażu „teledysków”.  

Pita
7 lipca 2012 - 11:40