Piracić i być przeciw piractwu to dopiero sztuka - TommiK - 8 września 2012

Piracić i być przeciw piractwu, to dopiero sztuka

Sławę w Internecie można zdobywać na różne sposoby. Ostatnie lata pokazały, że również i w tym medium działa zasada, iż najlepszą metodą na szybką (i zwykle krótką) popularność jest zrobienie czegoś głupiego. Jedni wrzucają głupie zdjęcia (nie mylić ze śmiesznymi), inni kręcą filmy jak robią z siebie przygłupa i wrzucają na YouTube. Jeszcze jednym z długiej listy sposobów jest powiedzenie czegoś głupiego i puszczenie w eter. Np. że łamie się zabezpieczenia konsoli, ale jest się przeciwko piractwu.

Ten ostatni patent zastosował Yifan Lu, który w ostatnich dniach zasłynął  na serwisach zajmujących się tematyką konsol. Lu ogłosił, że pracuje nad programem (tzw. loaderem) pozwalającym uruchamiać amatorskie aplikacje (tzw. homebrew software) na pewnej przenośnej konsoli, która miała premierę pod koniec 2011/na początku 2012 roku. Żeby uniknąć łatki hakera, gość podciągnął swoją pracę pod kategorię inżynierii odwrotnej.

Wiadomość szybko rozprzestrzeniła się po serwisach. Wszędzie pisano, że oto konsola została złamana i stanie się kolejną ofiarą krwiożerczych piratów. Oczekiwania zostały jednak ostudzone po zapoznaniu się ze szczegółami: zabezpieczenia handhelda jeszcze nie zostały złamane, wszystko jest na bardzo wczesnym etapie, a Yifan Lu ujawnił informacje o swoich planach po to, by znaleźć wsparcie w dalszych działaniach.

Najciekawszej rzeczy dowiedzieć się można jednak z wywiadu z nim opublikowanego przez PlayStationLifeStyle. Otóż 'inżynier'jest przeciwny piractwu! Co prawda na samym początku rozmowy opowiada o dokonaniach, takich jak złamanie zabezpieczeń czytnika Kindle czy modyfikacje w smartfonie Sony Xperia Play. W przypadku obecnych prac nad handheldem jego celem nie jest piractwo i czerpanie zysku, tylko umożliwienie korzystania z aplikacji homebrew.

Wszystko to wydaje mi się trochę niespójne. Z jednej strony Lu nie zamierza upubliczniać wyników swojej pracy, gdyż jest świadom możliwości wykorzystania ich do dalszego łamania konsoli. Z drugiej strony zamierza dzielić się odkryciami z osobami, które mają mu pomagać, choć zapewnia, że wszyscy deklarują się podzielać jego niby szlachetne podejście.

Pomijając już jego szczegółowe wyjaśnienia o wolności wyboru graczy i pomaganiu domorosłym twórcom gier, każde łamanie zabezpieczeń jest w gruncie rzeczy piractwem, niezależnie jakimi wyższymi celami byłoby tłumaczone. Może za bardzo upraszczam, czegoś nie rozumiem, może mylę się myśląc tymi kategoriami. Jeśli tak, wyprowadźcie mnie z błędu.

TommiK
8 września 2012 - 13:18