Wtosięgrało # misja snajperska z Call of Duty 4: Modern Warfare - barth89 - 5 kwietnia 2013

Wtosięgrało # misja snajperska z Call of Duty 4: Modern Warfare

Każdy z nas ma jakieś swoje wspomnienia związane z grami. Przeważnie dotyczą one starszych gier, w które graliśmy ładnych kilka(naście) lat temu. W większości przypadków z tymi grami wiążemy miłe dla nas chwile i wspomnienia. Wtosięgrało to cykl felietonów, który przywodzi starsze produkcje, pojedyncze misje czy momenty, które przeszły do historii elektronicznej rozgrywki. Wtosięgrało to sentymentalny powrót do przeszłości i gier, które lata świetności mają już za sobą, ale o których wciąż pamiętamy. Dziś przypomnimy sobie pewną misję z Call of Duty 4: Modern Warfare. Misję, która zapoczątkowała pewien trend i na dobre zapisała się w historii elektronicznej rozgrywki.

Call of Duty 4: Modern Warfare z 2007 roku było pierwszym nowoczesnym Call of Duty. Nowoczesnym nie tylko z punktu widzenia grafiki i realiów, ale także z punktu widzenia swoistej filozofii gry. Najeżona momentami, pełna skryptów akcja powodowała opad szczęki u wszystkich, którzy w tamtym czasie mieli okazję przyjrzeć się bliżej genialnej produkcji Infinity Ward. Co prawda godnych zapamiętania momentów w pierwszym Modern Warfare było co nie miara, ot chociażby wybuch bomby nuklearnej czy będąca jednym wielkim skryptem ewakuacja z tonącego okrętu, jednak w moim odczuciu w pamięci graczy największe piętno odcisnęła misja snajperska w Prypeci. Zobaczmy:

Genialne, prawda? Choć dziś ta scena nie robi już takiego wrażenia, prawie 6 lat temu mieliśmy do czynienia z absolutnym przełomem. To było coś, czego gracze się nie spodziewali. Spokój kontrastujący z pełnymi wybuchów i chaosu scenami z pozostałej części gry, a także to, że tak naprawdę nie dzieje się nic, a zarazem dzieje się tak wiele... W 2007 roku nie byliśmy przyzwyczajeni do tego, że kiedy wykonamy polecenia prowadzącego nas przez misję towarzysza to nic nam się nie stanie. Kiedy czołgaliśmy się między beztrosko przechadzającymi się wrogimi żołdakiami, napięcie sięgało zenitu. Jak to wygląda dziś? Kiedy 'prowadzący' każe nam się schować, spokojnie kucamy i, popijając herbatkę, czekamy na dalszy rozwój wydarzeń. Dlaczego? Nie dlatego, że tego typu sceny są źle zrobione. Pewnie są i lepsze. To po prostu my się do nich przyzwyczailiśmy. Snajperska misja w Prypeci była czymś przełomowym.

Właśnie ta misja zapoczątkowała pewien trend w pierwszoosobowych strzelaninach, a mianowicie "przerywniki na szynach". Czym one są? To chwile oddechu, odsapnięcia od ciągłej akcji, wybuchów, wystrzałów i krzyków, zastąpione szeptem, ciszą i powolnym rozwojem wydarzeń. Przechodzą się właściwie same i, choć proste, sprawiają masę radości i najczęściej są najbardziej zapadającymi momentami w całej grze. Jeśli we współczesnej pierwszoosobowej strzelaninie nie znajdziemy tego typu przerywnika, rozpatrywać to można dwojako: gra jest albo zacofana, albo ma na tyle silne inne argumenty, że tego typu zabieg nie jest jej potrzebny. To chyba najlepiej dowodzi, jak ważnym punktem w historii elektronicznej rozgrywki była snajperska misja w Prypeci z Call of Duty 4: Modern Warfare?

A jak wy wspominacie tę misję? A może jednak jesteście z obozu wybuchu nuklearnego?


W to też się grało:

# momenty z Mafii

# multiplayer z Call of Duty


<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>

barth89
5 kwietnia 2013 - 20:15