Cheaty wstyd i przyjemne granie - sakora - 29 kwietnia 2013

Cheaty, wstyd i przyjemne granie

Cheaty to oszustwo, powiedzą growi puryści. Cheaty to ułatwienie powiedzą sfrustrowani gracze. I każdy z nich będzie mieć rację. Nie każdy cheat to oszustwo, czasami jest on jedynie narzędziem do spokojnego i pozbawionego niepotrzebnych nerwów przejścia gry. Cheaty w grach były kiedyś wszechobecne. Każde growe czasopismo miało specjalną rubrykę, gdzie umieszczało najnowsze kody. Do dziś można kody do starszych gier znaleźć w sieci. Podobnie jak wielkie ilości trainerów, najczęściej zawirusowanych, do nowych tytułów. Jednak nie da się ukryć, że cheaty w tej formie praktycznie zniknęły. Po co one właściwie istnieją?

GTA 3 / Take 2 Interactive / Rockstar


Ukończenie określonego tytułu nie zawsze oznacza odkrycie wszystkich jego sekretów, sposobów prowadzenia rozgrywki i otrzymania platynowego pucharka. Często chodzi tylko o to, żeby skończyć grę. Żeby bezproblemowo ją doświadczyć. Takie podejście obecnie jest dość powszechne, szczególnie kiedy mówimy o zbyt łatwym poziomie trudności. Tylko, że to obniżenie poziomu rozgrywki nie obniża od razu poziomu jakości samej gry. Kiedyś cheaty były naprawdę potrzebne, kiedy gry rzeczywiście przesadzały z poziomem wyzwania. Dziś otrzymujemy w grze od razu poziom niedzielny spacerek i możemy cieszyć się grą bez nerwów. Oczywiście, nie neguje to grania na poziomie piekielnego hardcoru, jednak jeśli kiedyś miałem czas na przesiadywanie z grą do woli, dziś wolę czerpać z gry inne przyjemności.

Nie oznacza to wcale, że gra przestaje być wyzwaniem. Zmienia się jedynie postrzeganie rozgrywki. Jest ona ułatwiona, ale nie wykastrowana z doznań. Mając naście lat, cheaty używałem głównie dla zabawy, żeby się rozerwać i zrobić coś, na co normalnie gra nie pozwalała. Czasami jednak gra wymagała innego wspomagania jak na przykład kodu na broń czy apteczkę. Nie czułem się z tym dobrze, jednak swoisty wstyd, że nia dałem rady czegoś przejść normalnie, nieraz poświęcając wiele godzin na przejście kłopotliwego elementu, przegrywało z radością, że mam już to wreszcie za sobą.

Pokonanie trudnego elementu w grze daje przyjemność, jednak czy śrubowanie poziomu trudności zawsze podwyższa jakość rozgrywki? Nie mówię tu o grach celowo nastawionych na trudne granie jak Dark Souls czy MeatBoy, a o grach kierowanych do szerszej publiki. Jednak i te pop-ularne tytuły mogą być dla mniej doświadczonego gracza zbyt trudne na normalnym poziomie trudności. Ten najłatwiejszy poziom trudności przejął obecnie rolę cheatów. Szczególnie w przypadku konsol.

Standardowe powiedzenie, daj przejdę ci poziom, nadal jest obecne. Pomoc czasami jest wskazana, a patrząc na Playstation 4, która ma mieć możliwość przekazania na jakiś czas rozgrywki innemu graczowi, jest nowoczesnym sposobem do cheatowania. Nie gwarantuje to jednak, że osoba, której wirtualnie przekazaliśmy naszego bohatera, zrobi to dobrze.

Doom II Hell on Earth / id Software

Nie oznacza to, że typowych cheatów czy hacków nie ma. Nadal wiele z nich można znaleźć w sieci, sporo z nich jest zawirusowanych, a za inne trzeba płacić. Dlaczego gracze potrzebują wszelkiej maści cheatów i trainerów? Skoro tyle ich powstaje, najwyraźniej popyt na nie jest. Wiele z nich było kiedyś wbudowanych w grę, a miały nawet swoje własne menu. Zazwyczaj pozwalały na użycie wybranych opcji po zakończeniu właściwej rozgrywki, tak żeby dodatkowo się wyszaleć. Ile czasu spędzimy jednak w takiej zmodyfikowanej rozgrywce? Nie jest ona jedynie dodatkową, krótkotrwałą przyjemnością?

Są jednak gracze, którzy potrafią grać tylko na włączonym godmode. Czy to ich dyskwalifikuje w oczach innych graczy, czy też jest bezproblemowym podejściem do rozgrywki, pozbawionej części zmartwień, pozwalającą skupić się na historii i innych zadaniach, a nie na nieustannej walce o przetrwanie? Nie widzę w tym problemu. Nikomu to nie szkodzi, a gracz jest zadowolony.

Jednocześnie cheaty czasami są bardzo potrzebne, szczególnie w chwili, gdy postać zablokuje się w kluczowym momencie na przeszkodzie, a nieprzeniknięcie za pomocą noclip przez wiązałoby się ze zbyt dużymi stratami. Podobnie jak z użyciem teleportu, kiedy przebycie drogi z jednej części mapy do drugiej jest koszmarnie nudne i męczące. W takim przypadku oszustwo ratuje rozgrywkę, czy jednak nadal jest oszustwem, a może koniecznością zmierzenia się z niedoskonałością gry?

Max Payne 3 / Rockstar Games

Inna sprawa to rozgrywki multi, gdzie cheaterzy są plagą. Tutaj nie ma przebaczenia. Albo masz skilla, albo nie istniejesz. Niestety co rusz okazuje się, że ktoś używa cheatów, trainerów, skryptów czy innego wspomagania. Tylko że tu, w przeciwieństwie do singla naszym przeciwnikiem nie jest sama gra, a człowiek, który mozolnie szlifuje swoje umiejętności. Kiedy spotyka na swojej drodze oszusta, jest to niewybaczalne, karygodne i wkurzające. Zbanowanie takiego delikwenta jest obligatoryjne. Dlatego podoba mi się inicjatywa, pojawiająca się ostatnio coraz częściej, z serwerami dedykowanymi tylko dla takich graczy. Mam nadzieję, że nauczą się tam, że taka gra nie jest przyjemna, a frustrująca i nieoferująca nic w zamian.

Gameingowi puryści powiedzą, że gry przechodzi się tylko na hardcorze, a wszelkie cheaty są po prostu obłożone klątwą. Jednak nie zawsze ma się czas na przechodzenie jednego poziomu przez 3 dni, kiedy tych poziomów w grze jest kilkadziesiąt. Nie każdy ma tyle czasu na grę, a w takim przypadku najważniejsza jest sama przyjemność z grania, chęć przejścia gry, a nie tylko mozolnego i powolnego wymasterowania jej. W single nie ma problemu, w multi są serwery dla cheaterów. Pozwólmy każdemu grać tak, jak chce, o ile to nie szkodzi innym.

     

     

Śledź mnie na Twitterze!

     

sakora
29 kwietnia 2013 - 08:34