Recenzja The Walking Dead 400 Days czyli zombie w konserwie - sakora - 4 lipca 2013

Recenzja The Walking Dead 400 Days, czyli zombie w konserwie

sakora ocenia: The Walking Dead: 400 Days
68

The Walking Dead było jedną z największych growych niespodzianek 2012 roku. W oczekiwaniu na drugi sezon Telltale Games wypuściło fabularne DLC skupiające się na pięciu postaciach. Jest to jednak pełnoprawna gra czy jedynie wymuszona zajawka kolejnego sezonu?

Stojąc w zajeździe łączącym wszystkie postacie, widzimy ich imiona i zdjęcia przytwierdzone do tablicy zaginionych. Wybierając poszczególne wizerunki, wchodzimy we fragmenty ich życia, poznając kluczowe zdarzenia, które w istotny sposób wpłynęły na ich los. Jednak to my stajemy się głosem ich sumienia i to my wybieramy za nich, chociaż tak do końca nigdy nie mamy pewności, czy podejmujemy właściwe decyzje, ani jakie będą konsekwencje naszych działań, Wybieramy mniejsze zło, chociaż stojąc w więziennym autobusie obleganym przez zombie, kiedy trzeba szybko decydować, wybór pomiędzy złem a złem jest wręcz porażający...

Historie poszczególnych postaci: Vinca, Sheili, Wyatta, Russela i Bonnie przenikają się na kilku płaszczyznach. Widzimy różne fragmenty układanki, na które jeden z bohaterów nie potrafi znaleźć odpowiedzi, a inna postać jest tego świadkiem lub winowajcą. Mimo krótkiej niespełna dwugodzinnej opowieści zostajemy przynajmniej kilka razy zaskoczeni, jednak widać, że położono duży nacisk na suspens, który powoduje, że ten specjalny epizod jest raczej zbiorem bardzo dramatycznych dwóch, trzech wyborów przypadających na postać, niż spójną historią. Czuje się pewien przymus i brak swobody w podejmowanych wyborach.

The Walking Dead: 400 Days / Telltale Games


Stajemy przed różnymi opcjami, które czasami nie do końca odzwierciedlają nasze stanowisko, przez co nieustanna walka o zachowanie człowieczeństwa jest jeszcze trudniejsza. Jest to raczej niedociągnięcie ze strony twórców, chcących silnie ukierunkować poczynania gracza, co powoduje momentami ucieczkę od odpowiedzialności, a chyba o nie takie wybory w tej grze chodzi. Widać to szczególnie w chwili rozmowy ze staruszkami lub po ukończeniu piątej opowieści, kiedy stajemy się świadkiem finału, a szczegóły łączące postacie wydają się jakby były wrzucone na siłę, co jednak nie odbiera im pewnej dozy dramatyzmu. Powoduje to dziwny niesmak, a gra pozostawia zmieszanym.

Mamy też małe alizje do pierwszego sezonu The Walking Dead, chociaż rzucone są one wprost, bez zbytecznych ceregieli. Nie ma tu Lee, nie ma Clementine, jednak w przypadku Vinca i Becki widać pewne podobieństwa. Także w 400 Days widzimy, jak różne grupy starają się żyć jak najnormalniej, radząc sobie ze zgniłą rzeczywistością przepełnioną brakiem zaufania i świadomością, że to ludzie są tu większymi potworami niż zombie, a za okazane zaufanie przyjdzie nam nieraz drogo zapłacić.

The Walking Dead: 400 Days / Telltale Games

DLC tak samo jak podstawka, której wymaga do uruchomienia, to nieustanna, bardzo (tu nawet bardziej) skondensowana walka o przetrwanie. To impulsywne działanie na granicy paniki, co dobrze podkreślają nowe sposoby interakcji takie jak bieg, zmodyfikowane chowanie się czy ciągnięcie rannej osoby. Podobnie warstwa graficzna uległa polepszeniu, szczególnie w przypadku postaci, a także w sposobie przedstawianie akcji. Jeśli te drobne zmiany w animacji i kadrowaniu pojawią się w drugim sezonie, wyjdzie to tylko cyklowi na dobre.

Takie też jest całe The Walking Dead 400 Days. To mocno skondensowana walka o zachowanie resztek człowieczeństwa. To wybór pomiędzy zaufaniem odpowiednim osobom a ceną, jaką przyjdzie nam za to zapłacić. Tu nie ma czarnobiałych wyborów. Tutaj wszystkie wybory są szaroczerwone. I wstrząsające. Fani będą zachwyceni, inni raczej zmieszani. Jednak to DLC daje nadzieję, że ciąg dalszy będzie naprawdę dobry, o ile wyeliminuje się kilka małych usterek.

     

     

Śledź mnie na Twitterze!

     

sakora
4 lipca 2013 - 16:14