Magic: The Beginning. Jak zacząć grać w MtG? - Buja - 20 września 2013

Magic: The Beginning. Jak zacząć grać w MtG?

W zeszłym tygodniu pisałem o moim powrocie do najpopularniejszej karcianki na świecie. Jeżeli udało mi się wzbudzić wasze zainteresowanie i postawiliście swoje pierwsze medżikowe kroki, to super. Jeśli dalej się wahacie lub nie wiecie jak zacząć grać w MtG, to ten tekst jest dla was.

1. Kup i zagraj w Magic 2014 – Duels of the Planeswalkers.

Rozgrywka w Magic the Gathering może być czasami bardzo skomplikowana. Kiedyś wszystkie zestawy kart dzieliły się na 3 poziomy trudności: Starter, Advanced i Expert. Teraz ten podział zniknął, ale wydawane co roku Core Sety (ostatnie dwa to Magic 13 i Magic 14) zawierają karty o mniej skomplikowanych regułach niż pozostałe dodatki. Dlatego wydaje mi się, że obecnie to z nimi należy zaczynać swoją przygodę.

Wróciłem do MtG dzięki xboksowemu Magic 13 – Duels of the Planeswalkers. To było niezłe zrządzenie losu, bo gdyby ta gra nie została udostępniona za darmo abonentom Xbox Live Gold, to pewnie już nigdy nie wziąłbym kart do rąk. O moim powrocie możecie przeczytać tutaj.

W związku z comebackiem znowu zacząłem wciągać w Magica swoich znajomych. Mój przyjaciel Majku dostał od nas gotową talię dla początkujących. Ani ja, ani drugi ziomek – Czarny – nie nauczymy go grać tak dobrze jak gra komputerowa, której wbudowany tutorial tłumaczy wszystko od podstaw. To po pierwsze. Po drugie, Duels ma fajną funkcję ściągawek z zasadami. To znaczy, że dla każdej karty, która znajdzie się na stole, możemy za pomocą dwóch kliknięć przeczytać wytłumaczone jak krowie na rowie jej właściwości – na przykład co to właściwie znaczy że nasz gryf lata a goblin jest szybszy niż pozostałe karty. Po trzecie, tanim kosztem (na steamie gra kosztuje 13.99 eurasków) mamy możliwość sprawdzenia talie różnych rodzajów i we wszystkich kolorach. To zdecydowanie pomaga w podjęciu decyzji o zakupie pierwszej papierowej talii, bo jesteśmy już pewni, jaki kolor najbardziej odpowiada naszemu stylowi gry.

Prędzej czy później granie z AI i ludźmi po drugiej stronie łącza przestaje wystarczać, a pula kart w grze komputerowej staje się nudna i powtarzalna. To znak, że czas na kupno pierwszych kartoników.

2. Kup Intro Pack

Intro Packi są idealne na start. Nie dość, że dostajemy gotową 60-kartową talię, to jeszcze do tego dwa boostery – czyli 2x15 losowych kart. O samych boosterach trochę później, teraz wystarczy wam informacja, że jest to piętnaście kart, które potencjalnie możecie wykorzystać do rozbudowy decka. Przynajmniej część z nich. Te, które nie będą pasowały z powodu innego koloru albo kiepskiej synergii z pozostałymi kartami w talii, możemy wymienić z innymi graczami na coś co się nam przyda. 40 czy 50 zł wydane na talię i jej dodatkowe wzmocnienie to nie są wielkie pieniądze. Jeżeli Magic szybko się Wam znudzi, a mogę się założyć, że tak się nie stanie, to na pewno nie będziecie żałować tych pieniędzy. Dla porównania przeciętna gra wideo kupiona w dniu premiery za 219zł starcza na 10-15 godzin zabawy, o ile nie okaże się crapem.

Ludzie siedzący w temacie mogą mi wytknąć, że Intro Packi są słabe i lepszym wyborem na start będzie dowolny zestaw Event Deck lub Duel Deck. Event deckowi może i bliżej poziomem do talii turniejowych, ale i tak dostanie łupnia od każdej z nich, więc nie ma szans na sukces w żadnym evencie. Poza tym kosztuje ok. 70 zł i nie ma dołączonych boosterów. Z kolei Duel Deck to zestaw z dwóch talii, a więc 120 kart, ale również bez boosterów. A po co komu na początek dwie talie? Jeżeli mamy z kim grać, to można rozważyć tę opcję i kupić Duel Deck na spółę i jeszcze po boosterze, żeby poczuć magię otwierania paczki z losowymi kartami. Gorzej, jeżeli kolegi brak. Wtedy lepszym wyborem będzie Intro Pack i obowiązkowa lektura kolejnego punktu.

3. Znajdź kolegę, z którym możesz grać

Podczas drugiego etapu mojej przygody z MtG, a więc w latach 2003 – 2005, udało mi się wciągnąć dwóch kolegów w Medżika. Przyjaźnimy się do dzisiaj i gra z początku mocno pomagała budować tę więź. I o to właśnie w Magicu chodzi. Wszyscy fani gier planszowych, karcianych i RPG cenią je sobie za możliwość interakcji z żywym przeciwnikiem, ze znajomymi wspólnie uczestniczącymi z nami w zabawie i rywalizacji. Podstawowa rozgrywka w MtG wymaga dwóch osób, choć są też warianty dla większej ilości graczy. Jeżeli nie macie absolutnie z kim grać – kolega, brat, dziewczyna – przejdźcie od razu do następnego punktu.

Jak wciągnąć kogoś do gry? To proste. Pokaż mu karty. Zagraj pierwszą partię. Jeśli nie masz dwóch talii, to daj koledze zagrać w Duels of the Planeswalkers. Albo nawet sprezentuj mu talię czy klucz do wspomnianej gry. Proponuję też podesłanie linka do tekstu :) Tak czy siak, nie spotkałem jeszcze osoby, której nie spodobał się Magic.

4. Wybierz się do lokalnego sklepu

Sklepy z karciankami, planszówkami, bitewniakami i grami planszowymi często skrótowo nazywane są sklepami RPG. W każdym dużym mieście znajduje się przynajmniej jedno takie miejsce, ale i mniejsze miejscowości nieraz mogą pochwalić się fajnymi miejscówkami z dużą ilością stałych bywalców.

Nie myśl o sklepie jako o miejscu, w którym kupuje się karty. To bardziej jak tawerna, w której możesz uzyskać mnóstwo dobrych rad, poznać fajnych ludzi, nauczyć się grać i szlifować swoje umiejętności.

5. Nie kupuj boosterów

Jak już pisałem w punkcie o Intro Packach, booster składa się z 15 kart. Karty dzielimy pod względem rzadkości na 4 rodzaje: common, uncommon, rare i mythic rare. Każdy booster to 1 rare, 3 uncommony, 10 commonów i jeden basic land, czyli w zasadzie też kart. Jeśli się nam poszczęści, to zamiast rare’a trafi się mythic rare. Każda karta może się także trafić w wersji tzw. „foil”, czyli błyszczącej. Są one bardziej pożądane przez graczy ze względu na większą wartość i fajny efekt wizualny. MtG to karcianka kolekcjonerska, a więc całkiem legalny rynek kart tworzony przez graczy i handlarzy wpływa na ceny poszczególnych kartoników. Może się więc okazać, że rare z naszego boostera jest wart złotówkę, ale równie dobrze może to być topowa karta za kilkadziesiąt złotych. Boostery kupujemy za 10-15zł, więc to trochę jak los na loterii, tyle że każdy cośtam wygrywa. W najgorszym wypadku mamy po prostu 15 kart, jeśli dobrze pójdzie to wychodzimy na zero, a jak się poszczęści, to można nawet zarobić.

Mimo tego uważam, że jest to najgorsza z możliwości zdobywania porządnych kart do swojej talii. Szansa, że trafimy na karty, których potrzebujemy jest po prostu zbyt mała. Boostery są fajne jako nagrody w turniejach albo gdy traktujemy je właśnie jako taki los na loterii. Można od czasu do czasu kupić, żeby poczuć dreszczyk emocji.

6. Czytaj forum mtgnews.pl

Forum mtgnews.pl to prawdopodobnie najlepsze miejsce w polskim Internecie, w którym uzyskasz pomoc jako początkujący i wraz z progresem umiejętności będziesz mógł brać udział w dyskusjach z bardziej doświadczonymi graczami. Znajdują się tu między innymi subfora z pytaniami o zasady, klinika talii czy dział służący umawianiu się na wymianę i handel kartami. Poza tym mamy fora regionalne, dzięki którym sprawdzimy gdzie znajdują się najbliższe sklepy i weźmiemy udział w życiu regionalnej sceny MtG. Na forum panuje względnie duży ruch, ale jeżeli wam mało, to jest jeszcze angielski discussion board serwisu MTG Salvation.

7. Poćwicz on-line

Czasami najwygodniej jest po prostu usiąść w fotelu, odpalić któryś z programów i rozegrać kilka partyjek z internetowymi przeciwnikami. Zaoszczędzimy czas na jazdę do sklepu i nie musimy umawiać się z kolegami, a zabawa jest prawie taka sama. W grze on-line mamy dwie możliwości. Albo korzystamy z Duels of the Planeswalkers i gramy kartami z puli tej gry albo instalujemy jeden z darmowych programów, a razem z nimi paczki ze zeskanowanymi kartami. To daje nam bazę wszystkich kart, jakie zostały wydane, więc jest z czego wybierać. Ja polecam programik OCTGN, ale dużym uznaniem cieszą się również Cockatrice oraz Magic Workstation. W ciągu ostatnich dwóch tygodni spędziłem kilka długich wieczorów ćwicząc przed jutrzejszym turniejem prerelease nowego dodatku, co w moim mini rankingu po Halo 4 czyni z MtG drugą co do ilości spędzonego z nią czasu grę multiplayer tego roku.

Warto wspomnieć również o oficjalnej platformie Wizards of the Coast (firma stojąca za karcianką ale też np. Dungeons & Dragons), czyli Magic Online. Kiedyś nawet miałem tam konto, ale grałem tylko casualowo i zajmowałem się drobnym handlem. Żal mi było ładować pieniędze w karty, które moje są tylko wirtualnie. Czasami jest to zaleta – na przykład kiedy w naszej okolicy nie ma żadnego sklepu. Ja tego problemu nie mam i zdecydowanie bardziej wolę namacalne kartoniki.

8. Weź udział w prerelease

Wspomniany w poprzednim punkcie turniej prerelease to jeden ze stałych punktów w corocznym kalendarzu imprez MtG. W ciągu roku swoją premierę mają trzy dodatki oraz nowy Core Set i każda z premier to okazja do wzięcia udziału w kilku eventach. Turnieje przedpremierowe są organizowane przez sklepy, zawsze tydzień przed pojawieniem się nowych produktów na rynku. W 2005 byłem na takich dwóch i liczba uczestników wtedy to było coś w okolicach 30 osób. Teraz na wrocławskich „pre” pojawia się nawet pod setkę osób. Mimo wartościowych nagród gracze nie są zdeterminowani aby wygrać za wszelką cenę, między innymi ze względu na obecność wielu świeżaków. Wydarzenie ma przyjazną atmosferę, sędziowie oraz inni gracze chętnie pomagają w razie jakichkolwiek wątpliwości.

Jak to wygląda organizacyjnie? Każdy z graczy otwiera 6 boosterów i spisuje ich zawartość na specjalnej checkliście. Następnie odbywa się swap. Otwarte zestawy lądują z powrotem w puli i wędrują do innych, losowo wybranych uczestników turnieju. Szybka matematyka podpowiada, że w otrzymanych paczkach dostaniemy 6 kart Rare/Mythic Rare, 18 Uncommon i 60 Common. 6 lądów idzie do puli dla tych graczy, którzy nie przynieśli na turniej swoich. Z tych 84 kartoników i własnych lądów składamy 40-kartową talię, którą potem gramy wszystkie rundy w turnieju. Dla mnie jest to super sprawa, bo oprócz umiejętności grania sprawdza się też skill w tworzeniu talii. Bonusem jest dodatkowa, foliowana karta promo (rzadkość Rare), którą również możemy wsadzić do talii.

Prerelease’y trwają dwa dni, to znaczy w sobotę i niedzielę mamy dwa odrębne turnieje i nic nie stoi na przeszkodzie żeby zagrać w obu. Jutrzejszy turniej we Wrocławiu kosztuje 80 zł. Wszystkie karty zatrzymujemy dla siebie i moim zdaniem ta impreza jest warta każdej spośród tych 80 złotówek, nawet jeżeli nie czujemy się pewnie ze swoimi umiejętnościami. To najlepszy event na turniejowy debiut.

9. Graj na proxach

W dziesiątym punkcie piszę o grze w turniejach i to co napiszę w tym ma nas do tego turnieju przygotować. Ciężko zdecydować się na złożenie jakiejś konkretnej talii, jeżeli zbudowanie porządnej talii turniejowej to wydatek od dwustu złotych w górę. Dlatego uważam, że najrozsądniej jest wydrukować sobie karty na zwykłym papierze, wyciąć je i powkładać do koszulek razem z innymi kartami, które będą robić w tym wypadku za swoiste podkładki. Oczywiście tak sfabrykowanymi kartonikami nie można grać w turniejach, ale w testowaniu nowego decka ta metoda sprawdza się świetnie. Podobnie zresztą jest z rozbudową już posiadanej talii – po co zamawiać w ciemno cztery sztuki jednej karty, jeśli okaże się, że kompletnie nie będzie się sprawdzać i po kilku dniach gry wymyślimy coś lepszego na jej miejsce?

10. Weź udział w turnieju constructed

Constructed to typ gry, w której używasz własnej, przygotowanej przed turniejem talii. Prerelease to gra typu Limited.

Nie musi to być duży turniej jak na przykład eliminacje do Grand Prix albo mistrzostwa kraju (Nationals). Zapytaj się w sklepie, czy organizują w nim turnieje Friday Night Magic albo czy gracze sami nie robią własnych eventów. Czasem wystarczy osiem osób, zrzuta na boostery dla podium i już można grać. Zapewniam was, że emocje są dużo większe niż w grze casualowej. Nawet jeżeli nie masz świetnej talii, to warto jest przyjść i spróbować swoich sił, żeby zaznajomić się z organizacją takiego wydarzenia. Poza tym możesz zobaczyć z jakich talii korzystają inni gracze, co jako-tako pozwala oszacować jaka talia najlepiej radziłaby sobie w takim środowisku.


To by było na tyle. Jeżeli macie jakieś pytania albo uwagi – piszcie w komentarzach. I trzymajcie kciuki za mnie i za dwóch moich kumpli, którzy razem ze mną startują jutro w ich pierwszym turnieju!

Buja
20 września 2013 - 19:27