Record Store Day i maksymalnie słabe świętowanie w Krakowie - Słowo na niedzielę(13). - Bartek Pacuła - 1 grudnia 2013

Record Store Day i maksymalnie słabe świętowanie w Krakowie - Słowo na niedzielę(13).

W naszym kraju często śmiejemy się z polskiej rzeczywistości w jakiej przyszło nam żyć. Czasami mam wrażenie, że żarty te są niesprawiedliwe bądź grubo przesadzone, lecz po zobaczeniu, jak w Polsce(a przynajmniej w Krakowie) obchodzone jest prawdziwe święto fanów muzyki i nośnika winylowego – Record Store Day – muszę stwierdzić jasno – żarty nie kłamią; żyjemy w dziurze i grajdole. Zapraszam na opis tego niezwykłego przedsięwzięcia, jakim jest RSD oraz krótką relację prosto z Krakowa!

Logo Record Store Day.

Record Store Day to inicjatywa wymyślona w 2007 roku, która wystartowała rok później i obchodzona jest w kwietniu każdego następnego roku. Jest to święto fanów muzyki, które ma celebrować czarne płyty jako niezwykły nośniki dźwięków. Święto to obchodzone jest przez artystów, wielbicieli muzyki oraz przez mnóstwo sklepów muzycznych, szczególnie tych bardziej elitarnych i „insajdowych”. Inicjatywa ta cieszy się ogromnym światowym zainteresowaniem, również artystów(Jack White jest np. oficjalnym ambasadorem Record Store Day).

Ambasador Record Store Day.

Co ważne – z tej okazji wychodzi wiele limitowanych edycji różnych albumów i singli, które charakteryzują się ograniczoną liczbą sztuk oraz często specjalnymi okładkami i kolorami samych winyli – od białych, przez różowe, po winylowe picture disc. W tym roku z okazji tzw. Czarnego piątku, czyli dnia po amerykańskim Święcie Dziękczynienia, w którym ludzie w USA szturmują sklepy, które przeceniają wiele towarów, RSD odbyło się również w ten weekend, a człowiek szybko się mógł napalić, gdy czytał jakie specjalne edycje wyjdą z tej okazji. A było ich sporo. Np. czteropłytowa edycja Through the Never, z różnokolorowymi winylami. Albo specjalna edycja In Utero Nirvany ze specjalną czarną okładką. Lub też singiel Hendrixa z festiwalu z Miami, na którym znalazł się jego jeden z największych przebojów, czyli Foxey Lady.

Edycja specjalna In Utero.

Jest to absolutny szał dla fanów muzyki umieszczonej na winylach, a więc także dla mnie. Dlatego też postanowiłem wybrać się do trzech krakowskich sklepów, które były wymienione na stronie RSD, jako te, które biorą udział w akcji – Rock-Serwis, Music Corner oraz Records Dillaz. Jednak zawczasu postanowiłem się przygotować i zacząłem się dowiadywać, czy w ogóle takie coś się w tych sklepach odbędzie. Sklepy Music Corner i Records Dillaz, choć trochę zmieszane i niepewne, potwierdziły swój udział w akcji. Jako dzień wypadu wybrałem piątek i wtedy też zadzwoniłem do Rock-Serwisu, by potwierdzić ich udział. Od Pani informującej mnie dowiedziałem się, że(cytuję): „Niby coś tam jest, ale dosłownie parę płyt na krzyż”. Hmm… średnie to celebrowanie, ale pocieszyłem się myślą, że pozostałe dwa sklepy miały brać w tym udział. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy po dotarciu do Records Dillaz Pan sprzedawca powiedział mi, że sklep o RSD sobie zapomniał(!) i że może być coś limitowanego z tej okazji, ale dopiero w następnym tygodniu. Kiedyś miałem okazję przeczytać w Gazecie Wyborczej o tym sklepie, który został opisany dosłownie jako Mekka dla wielbicieli winyli, ale Mekką tą chyba nie jest, jeśli właściciele i pracownicy sklepu zapominają o największym święcie czarnych płyt.

Edycja specjalna singla Hendrixa.

W tym momencie byłem już dość zmartwiony, gdyż naprawdę zależało mi na kupnie singla Hendrixa, mój tata towarzyszący mi miał całą dłuuuuugą listę zakupów, również mój kolega Maciej(ten od relacji z Cave’a) planował dokonać zakupów. Na liście krakowskich sklepów został więc tylko jeden – Music Corner na ul. Tomasza, tuż obok krakowskiego rynku. Gdy weszliśmy tam wyraźnie czuć było atmosferę dosłownie wszystkiego, tylko nie Record Store Day, a gdy zapytaliśmy się pracownika, czy mają coś specjalnego z tej okazji, to trzeba mu było powtórzyć tę nazwę TRZY RAZY, a gdy widać już było, że nie ma pojęcia o co chodzi, to wyjąkał tylko, że nie. I to już. Tyle. Tyle z obchodzenia RSD w Krakowie. Nie wiem jak było w innych częściach naszego kraju, mam nadzieję, że było lepiej(to chyba nietrudne), bo to co działo się w moim mieście to była kpina. Po pierwsze – zostałem okłamany przez dwa sklepy, które zapowiedziały czynne uczestnictwo w akcji. Po drugie – jako fan muzyki i winylów zostałem przez nie olany i to naprawdę niemiło. Po trzecie – Record Store Day to również święto takich sklepów, których teraz w Polsce jest niewiele, bo mało który przetrzymuje starcie z Empikami, Saturnami i Media Marktami. To właśnie takimi wydarzeniami i imprezami sklepy te powinny przyciągać ludzi, tymczasem nie działo się kompletnie nic, co sprawiło, że nie tylko nie dziwie się, czemu takie miejsca upadają, ale też nie jest już mi ich żal. Pozostaje mi tylko trzymać kciuki za „normalną” edycję w 2014 roku, która odbędzie się w drugiej połowie kwietnia. Bo szkoda by było, żeby cały świat muzyki cieszył się Record Store Day, podczas gdy my, Polacy, nie dostajemy nic. 

Edycja specjalna płyty The Doors.

Zapraszam do przeczytania moich poprzednich wpisów z niedziel: 

Relacja z hostessami z Audio Show 2013: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81310

Czy Rocksmith jest pomocny w nauce gry na gitarze: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81460

Z czego wolimy korzystać – winyle, CD, pliki czy Spotify i dlaczego?: https://gameplay.pl/news.asp?ID=81623

Bartek Pacuła
1 grudnia 2013 - 23:35