Złośliwe problemy dorosłych graczy i inne świąteczne wpadki - sakora - 30 grudnia 2013

Złośliwe problemy dorosłych graczy i inne świąteczne wpadki

Gracze w święta, jak głosi wieść gminna zawsze chcą nadrobić zaległości w graniu. Poza tym chcą znaleźć pod choinką nową, ulubioną grę. Problem, że ani jedno, ani drugie nie wychodzi nikomu na dobre.

Na przestrzeni lat widziałem już niejedną sytuację, kiedy zdrowo nakręcony na świąteczne atrakcje gracz, pełen werwy i chęci do grania padał jeszcze przed świętami ofiarą zatrucia lub choroby. Przekładało się to na zupełnie odmienne wrażenia od tych planowanych. Trudno przy spazmatycznych wymiotach trzymać pad lub nie kichać smarkami w monitor.
Granie w święta stawało się męką.

Z drugiej strony obserwując własny przypadek i wielkie, świąteczno urlopowe plany zastanawiam się, dlaczego ukończyłem w tym okresie swiątecznym tylko jedną grę, a drugą rozgrzebałem do połowy? Niby czas był dobrze zaplanowany, jednak ciągle sabotowany był przez dzieci (tato, zbuduj mi...), żonę (obejrzyjmy coś razem...) czy przyjazdy i wyjazdy do rodziny (mamy tyle jedzenia, musicie nam z tym pomóc...). Tak też czas świąteczny pożytkowany był zgodnie z harmonogramem świątecznym: rodzina-jedzenie-film. Trudno się temu oprzeć, szczególnie mając perspektywę wolnych dni i nielimitowanego, przynajmniej pozornie, czasu. Zawsze można pograć później i odespać następnego dnia. Przynajmniej w teorii.

Niestety dzieci też chcą wykorzystać świąteczny okres na granie. Jeśli mają własny sprzęt, nie ma sprawy, bo jedyne z czym będą musieli się zmierzyć to półdobowe maratony grania i odpowiednie na to reakcje ich rodziców. Jeśli sprzętów do grania w domu jest wiele, problem jest zgoła inny, bo niby każdy może grać w coś innego, tyko dlaczego wszyscy w jednej chwili w to samo na tym samym sprzęcie? I nie chodzi o żadne multi na kanapie.

Jednak nieraz można zmierzyć się z zupełnie innym problemem świątecznym. Gra pod choinką to nieraz zakup wspomagany przez specjalistę z supermarketu, który wcześniej przeczytał hasła reklamowe na opakowaniu, po czym postanowił przekonać obdarowującego, że to będzie właściwy problem dla obdarowywanego (pomijając cenę premierową na grę sprzed dwóch lat, która zamiast hitem okazała się crapem). Tak też obdarowanie gracza grą przez osobę mie mającą pojęcia o graniu, a zawierzającej wybór specjaliście, daje tylko jeden wynik: zgrzyt gotowy.

Jednak może być jeszcze gorzej, kiedy mąż widzi kolejne znikające w świątecznym amoku zera z konta. Żona go uspokaja, że są to wydatki konieczne, bo święta i prezenty kosztują. Jakoś to przełyka, ale kiedy przychodzi chwila rozpakowywania prezentów okazuje się, że pod choinką zabrakło najnowszej odsłony Battlefielda. Kwas na święta gotowy. Mina nie obdarowanego meża, bezcenna. Rodzina ma ubaw, a on nie, a do tego jeszcze będzie musiał pogadać z żoną o wydatkach. Prawie mu współczułem. Prawie.

Nie ma chyba gorszej rzeczy niż awaria konsoli/komputera/tv (niepotrzebne skreślić, potrzebne dopisać) w same święta. Wszystko pozamykane, serwis nie odpowiada na telefony, a innego sprzętu nie ma skąd brać. Taka sytuacja dopadła już każdego. Jeśli natomiast jesteś szczęśliwcem, który tego nie przeżył, to wiedz jedno: nigdzie się przed tym nie schowasz, w końcu każdego to trafi. Szlag przy tym też.

Jest jeszcze tez złośliwy bratanek. Który  zauważa w twojej kolekcji swoje ulubione mordobicie. Ustepujesz i za namową tego małego leszcza dajesz się mimo woli sklepać na oczach całej rodziny. Po czym w ramach rewanżu spuszcza ci jeszcze jedno epickie lanie. Cóż, tak to jest, kiedy ma się wolne popołudnia, a nie trzeba zajmować się wieloma innymi sprawami. Jest natomiast szansa, że twoje dzieci za kilka lat, w ramach zemsty i odpowiedniego ukierunkowania sklepią swojego kuzyna, najlepiej na oczach jego  dziewczyny. Zawsze można pomarzyć.

Jaki z tego morał? Pewnie żaden, poza tym, że jeśli masz więcej czasu, to nie znaczy, że dobrze go wykorzystasz. Ale zawsze możesz próbować. No i nigdy nie niedocenia młodszego przeciwnika. Może i masz dłuższy staż w graniu, ale on ma więcej czasu po szkole. Jedyne co możesz zrobić, to kupić mu grę. Taką z marketu. I odpowiednio edukować jego rodziców, jakie gry powinni mu kupować. Może granie mu samo jakoś zbrzydnie ;)

     

     

Śledź mnie na Twitterze!

     

sakora
30 grudnia 2013 - 18:13