Gra na Facebooka która zabrała mi kilkaset godzin życia - Czarny Wilk - 12 lipca 2014

Gra na Facebooka, która zabrała mi kilkaset godzin życia

Marvel: Avengers Alliance to dość typowa turówka, której główną zaletą jest bogate wykorzystanie komiksowego uniwersum. Baaardzo bogate – dostępnych jest koło setki postaci, stale dochodzą nowe - wraz z nowymi misjami, zadaniami i opcjami. Twórcy bardzo dbają o swoje dzieło. I o to, by zawsze było coś nowego do zdobycia, choćby i się grało po pięć godzin dziennie, codziennie. Dokładnie taki los spotkał mnie – założony cel zdobycia wszystkich postaci kosztował mnie całe miesiące zabawy i okazyjnych frustracji, a kiedy w końcu stwierdziłem, że to bez sensu i rzuciłem grę w trzy diabły, miałem za sobą całe miesiące gry. I może jedną trzecią dostępnych wówczas bohaterów.

Najgorsze, że ciężko mi nawet AA nienawidzić, bo jak na produkcję free2play jest zrobiona całkiem uczciwie. Dostępnych opcji jest sporo, praktycznie wszystko da się prędzej czy później zdobyć bez płacenia, a energia używana do walk odnawia się na tyle szybko, że spokojnie starcza jej na kilka godzin zabawy dziennie. Frustracje wywołują jedynie okazjonalne bugi i własne błędy, głównie związane z nierozważnym dysponowaniem niezwykle cennym złotem.

Podstawę rozgrywki stanowią walki trzyosobową drużyną. W jej skład wchodzi awatar gracza, agent S.H.I.E.L.D., którego możemy levelować i odpowiednio ekwipować, oraz dwójka wybranych komiksowych bohaterów. Każdy z nich reprezentuje jedną z kilku klas mających specjalne bonusy oraz słabości względem innych. Oprócz tego wszyscy posiadają swoje własne umiejętności, poziomy rozwoju i ewentualnie dodatkowe stroje, które jeszcze bardziej je dopakowują. Opcji jest naprawdę dużo, podobnie jak samych bohaterów, wśród których znajdują się nie tylko szeroko znane postacie, ale również trzecioligowcy, których zna i z których obecności cieszy się tylko taki komiksowy zapaleniec jak ja. Problemem natomiast jest kiepskie zbalansowanie, które boli zwłaszcza w trybie player versus player – niektóre postacie są obiektywnie lepsze od innych i w pojedynkę potrafią zmasakrować całą drużynę wrogiego gracza. Nie da się też walczyć ze znajomymi, jesteśmy zawsze skazani na przeciwników o podobnym poziomie wybranych przez system.

Dosyć kiepsko radzi sobie też sztuczna inteligencja, która często popełnia głupie błędy, nie używa oczywistych w danej sytuacji umiejętności i generalnie rzecz biorąc, lami. Gdy z naszą drużyną walczą inni gracze, to steruje nią komputer, i utrzymywanie się w czołówce rankingu, nawet posiadając naprawdę potężny skład, bywa niemożliwe, o ile nie siedzimy nad AA prawie cały czas.

Lepiej wypadają tryby fabularne, podzielone na główne, dostępne zawsze misje, oraz specjalne, okresowe, nazywane „Spec ops”, których ukończenie nagradzane jest nową postacią. W jednych i drugich sporo jest komiksowych smaczków, widać, że twórcy siedzą głęboko w temacie. Choć fabuła nie jest najwyższych lotów i stanowi głównie pretekst, to i tak uprzyjemnia rozgrywkę. Szkoda tylko, że im dalej w las, tym rzadziej wykonujemy nowe misje, a więcej uwagi poświęcamy grindowaniu na najbardziej opłacalnych zadaniach, w kółko klepiąc tych samych przeciwników. Wyzwania w tym większego nie ma.

Avengers Alliance bardzo szybko uzależnia i ani się obejrzymy, a wszystkie wolne chwile poświęcamy na rozwijanie bohaterów i zbieranie na kolejnych. Jednocześnie denerwujemy się, gdy z dziennej loterii znowu dostaliśmy jakieś śmiecie, gdy nie otrzymaliśmy upragnionej nagrody za misję i gdy widzimy, że przez noc spadliśmy o kilkaset miejsc w rankingu PVP. Denerwujemy się, ale gramy dalej, bo przecież X-23 to świetna postać i musimy ją mieć w drużynie. Podobnie jak Daredevil, Wolverine, Rocket Racoon… gramy więc dalej. Nowe postacie dochodzą, więc ciągle mamy powód, by bawić się dalej. I tak cały czas, przynajmniej dopóki sami nie powiemy sobie, że już dość i nie rzucimy tego w trzy diabły. Mnie to zajęło kilka miesięcy. Których się wstydzę.

Tekst powstał w ramach inicjatywy Temat Tygodnia: Gry, których się wstydzimy.

 Jeśli spodobał Ci się mój wpis, byłoby miło, gdybyś zalajkował/a moją stronę na FaceBooku. Pojawia się tam sporo zawartości, która Jaskinię omija. Za korektę odpowiada Polski Geek, zachęcam też do odwiedzenia jego serwisu.

Czarny Wilk
12 lipca 2014 - 20:52