Szalona historia Wilka z Wall Street - Norek - 5 sierpnia 2014

Szalona historia Wilka z Wall Street

Seks, narkotyki, piękne kobiety oraz pieniądze. Dużo pieniędzy. Wszystko przyprawione potężną dawką humoru oraz wariactwem w czystej postaci. Czy to przepis na udaną książkę lub film? Pewnie tak. Dla niektórych był to jednak przepis na życie – zagłębmy się choć trochę w historię Jordana Belforta, znanego szerzej jako Wilk z Wall Street.

Historia Belforta to prawdziwa jazda bez trzymanki. Tego, jak wyglądało jego życie, dowiadujemy się z pierwszej ręki, a dokładniej z dwóch napisanych przez niego książek – „Wilka z Wall Street” oraz „Polowania na Wilka z Wall Street”. W starszej pozycji opisane zostały głównie szalone wyczyny, których dopuszczał się Wilk – malwersacje giełdowe, ćpanie na potęgę, uprawianie seksu z prostytutkami, a na dodatek zatopienie drogiego jachtu, należącego kiedyś do Coco Chanel. Druga opisuje mniej udaną część życia Belforta – obławę na jego osobę, rozstanie się z żoną, współpracę z władzami, a w końcu wyrok trzyletniego więzienia. Obie pozycje uzupełniają się znakomicie i obie czyta się z zapartym tchem.

Giełdowa kariera Wilka z Wall Street rozpoczęła się w latach 80, a jej początków na pewno nie można zaliczyć do najłatwiejszych. Już pierwszego dnia, po zdaniu egzaminu maklerskiego, załamała się giełda, a Belfort wyleciał z pracy, którą de facto dopiero rozpoczął. Jako człowiek przedsiębiorczy znalazł on zatrudnienie w firmie zajmującej się sprzedażą groszowych akcji, gdzie odkrył, że można się na nich nieźle wzbogacić, a jedyne, co trzeba zrobić, to umiejętnie rozmawiać z klientem (czyli, potocznie mówiąc, „wciskać mu kit”). Dzięki swej kreatywności zaczął zarabiać spore pieniądze, jednakże nie zaspokajało to apetytu późniejszego Wilka. Belfrot założył więc własne przedsiębiorstwo, w którym osobiście szkolił swoich ludzi. W szybkim czasie zbił fortunę i rozpoczął „życie przez wielkie Ż”. Okazały styl bycia, masa narkotyków, ekskluzywne (choć nie tylko takie) prostytutki oraz szalone imprezy. I coraz większa żądza pieniędzy, która ostatecznie doprowadza go przed sąd – z samej góry prosto na dół. Jak na rollercoasterze.

To właśnie opis wystawnego życia zajmuje większą część pierwszej napisanej przez niego książki. I trzeba przyznać, że jest to opis niesamowicie barwny – Belfort dowodzi, że jest nie tylko świetnym biznesmenem, ale także umiejętnym pisarzem. Swoje wspomnienia przedstawia w przezabawny sposób, a czytając historie, które mogłyby budzić zgorszenie, nie można się nie uśmiechnąć. Warto dodać, że są to historie nie byle jakie – chyba mało kto może pochwalić się takim życiorysem, jak Belfort. Ciekawe są nie tylko opisy jego szaleństw, ale także wyjaśnienia niektórych giełdowych aspektów oraz odtwarzanie rozmów z współpracownikami. Wszystko to opisane językiem potocznym, często wulgarnym, idealnie pasuje do nakreślonej opowieści. Wystawne życie dobiega jednak końca, a sam Belfort zostaje oskarżony o liczne, finansowe przekręty. Opis jego kooperacji z władzami oraz upadku (rozstanie z żoną, odwrócenie się przyjaciół) rozpoczyna się pod koniec pierwszej z książek, a swoją kontynuację ma w „Polowaniu na Wilka z Wall Street”. Część ta wydaje się bardziej stonowana od swojej poprzedniczki, dzięki opisowi licznych przemyśleń możemy mocniej wczuć się w Belforta i poznać go od nieco innej strony. Dowiadujemy się o jego pierwszych biznesach, poprzednim małżeństwie, a najwięcej o współpracy z władzami i ludziach, z którymi robił przeróżne przekręty. Nie myślcie jednak, że sprawia to, iż owa pozycja jest nudna – nie brakuje tu szaleństwa oraz humoru, charakterystycznego dla części pierwszej.

Mimo, że napisane przez tą samą osobę, obie książki nieco się różnią – w pierwszej mamy dużą dozę szaleństwa, natomiast w drugiej jakby nieco więcej Belfrota – jego przemyśleń, zwierzeń i wynaturzeń. Pozwala nam to poznać go nie tylko od strony zwariowanego, zepsutego bogacza, ale także jako człowieka z problemami oraz genialnego biznesmena (w „Polowaniu na Wilka z Wall Street” Jordan Belfort opowiada między innymi historię swoich pierwszych, nie do końca udanych, przedsięwzięć). Warto przeczytać obie pozycje, niejako w pakiecie „wszystko albo nic” – nie wyobrażam sobie, aby po „Wilku…” nie zainteresowało Was „Polowanie…” lub na odwrót: gdy najpierw sięgniecie po część drugą, nie znając jeszcze historii opisanej w „Wilku…”. Po lekturze warto zafundować sobie również film Martina Scorsese – ogląda się go bardzo dobrze i mimo pewnych różnic w stosunku do książki, klimat szaleństwa i degrengolady został w nim wiernie zachowany. Jako ciekawostkę dodam, iż występuje w nim prawdziwy Jordan Belfort – zapowiada on wchodzącego DiCaprio w ostatniej scenie filmu.

Wspomnienia Belforta to nie tylko ciekawa i zabawna, ale również wartościowa lektura. Nie było to zapewne głównym celem autora, jednakże w obu książkach można doszukać się pouczających ostrzeżeń oraz motywacji do działania (w końcu Jordan, mimo oszustw finansowych, zdobył olbrzymi majątek głównie dzięki swojemu uporowi w dążeniu do celu). Sam finał historii jest dość przykry, na szczęście Wilk potrafił podnieść się po swoim upadku. Już samo to pokazuje, że zawsze można wyjść z dołka, nawet będąc bliskim utraty wszystkiego. Ten drugi walor obu powieści, nieco ukryty, niech będzie dodatkową zachętą do wgłębienia się w zwariowany świat Jordana Belforta.


PS. Obrazki pochodzą oczywiście z filmu "Wilk z Wall Street". Również polecam.

Norek
5 sierpnia 2014 - 17:03