16 powodów dla których nie warto grać w Middle-Earth: Shadow of Mordor - Piras - 8 grudnia 2014

16 powodów, dla których nie warto grać w Middle-Earth: Shadow of Mordor

Śródziemie: Cień Mordoru nie jest grą słabą. Suma ocen, recenzji i opinii graczy pozwala nawet twierdzić, że to gra wyjątkowa, zaskakująca i fenomenalna. Dołączając do tego osobistą opinię nie mogę w pełni zgodzić się z powyższymi przymiotnikami, ale pokłony dla studia Monolith Productions należą się bez wątpienia.

Pierwszy raz bowiem dostaliśmy do rąk grę dziejącą się w tolkienowskim świecie, która swoją jakością do prawdy imponuje. I to nie tylko wzglądem innych poświęconych wspomnianej tematyce produkcji, ale i gier akcji w ogóle. Miodna rozgrywka, przepiękna oprawa wizualna, gdzie szczególną uwagę skupia praca świateł, jakość detali postaci, czy szereg pięknych krajobrazów. Dochodzi do tego płynność, która z uwagi na powyższe słowa utwierdza w przekonaniu o genialnej optymalizacji.

Niestety, Cień Mordoru przepełniony jest kilkunastoma mniej lub bardziej irytującymi elementami i faktami, które są w istocie są zauważalnymi minusami tej produkcji. Ciężko bowiem uznać tę produkcję za rewolucyjną, zważywszy na to, że wszelkie mechaniki i pomysły zostały skopiowane z pionierów TPP, a to nie jedyna zauważalna wada, która wycieka z owego tytułu. Na niektóre z nich należy wziąć poprawkę, bo to przecież subiektywne wydłubywanie tego co mi nie pasuje, a nad innymi warto się poważnie zastanowić.

  1.    Ulepszenia i runy są tak zbędne i mało wpływają na walkę, że wraz z progresem szkoda czasu na ich dodawanie. Jest ich naprawdę sporo, a ich właściwości przedstawione na dodatek w skali procentowej, w praktyce niewiele się od siebie różnią.
  2.    Schematyczne wykonywanie misji. Istnieje kilka modelów zadań i przez całą grę powtarzamy te same schematy. Oczywiście w misjach uznawanych za główne cele są różne, ale konstrukcja wciąż niezmienna.
  3.    Bohater jest nijaki i kiepsko przedstawiony. Podczas gry nie wtrąca swoich komentarzy, a i w czasie cutscenek rzadko zabiera głos. W istocie poza tym, że pragnie zemsty niewiele o nim wiemy, a to co wiemy rzuca go w świetle nijakim. To z kolei sprawia, że nie ma mowy o imersji czy utożsamieniu się z protagonistą.
  4.    Po aktywowaniu misji pobocznej, której początek wyznaczony został w konkretnym miejscu, następuje automatyczne dostosowanie otoczenia pod realia tej właśnie misji. Znaczy to, że w momencie gdy zaczniemy misję, zostajemy w tym samym miejscu, ale nagle spawnuje się –dziesiąt orków na potrzeby tego zadania.
  5.    Krew wygląda jak jelito grube ;)
  6.    Wszędzie identyczna struktura otoczenia. I choć następuje zmiana docelowej lokacji po pierwszej połowie gry, zachowana jest identyczna struktura. Dolina pośrodku i ulokowane na wzgórzach wszelkie lokacje czy zabudowania.

  7.    Zamknięty otwarty świat. Nie ma tutaj typowo otwartych przestrzeni, jakie kojarzymy z sandboxami. Są struktury otoczenia wszędzie załadowane orkami i ich siedliskami. Gdy chcemy się od tego uwolnić i wybiec na pustą, klimatyczną przestrzeń, okazuje się, że z jednej strony ograniczą nas ogromne góry, a z drugiej przepaść.

  8.    Brak przywiązania do postaci pobocznych. Podobnie jak w przypadku głównego bohatera, twórcy nie skupiali się na przedstawieniu ich charakteru czy cech szczególnych. I o ile z głównym bohaterem jesteśmy do końca, tak postacie poboczne znikąd się pojawiają i ni stąd ni zowąd znikają i w sumie nie robi to nas żadnego wrażenia.
  9.    Mnóstwo walk grupowych, a ciosów obszarowych jak na lekarstwo.
  10.    Wątek główny jest raczej jednym dużym challengem, niż faktycznym wątkiem fabularnym. Ogólna koncepcja w stosunku do istoty rozgrywki ma tutaj sens, ale nie czuć tu przywiązania do głównej treści, ciężko przez to również się zaangażować i traktować jako fabułę coś, co jest zlepkiem kolejnych zadań.
  11.    Audio. Za mało tutaj typowych, klimatycznych dźwięków czy utworów, które przez kino kojarzymy ze światem tolkienowskim. Kilka razy usłyszałem jak Orki zwoływały się przy użyciu trąb i wtedy doceniłem jak wyjątkowa była to chwila na tle innych, bardziej współczesnych, obecnych tutaj dźwięków.
  12.    Zero oryginalnych pomysłów na rozgrywkę. Wszelkie mechaniki, sposoby na rozgrywkę, drobne elementy, czy chociażby nawet drzewsko skilli, wszystko to zlepek Assassin’s Creeda, Batmana, a nawet Far Cry’a
  13.    Wątek fabularny niewiele różni się od misji pobocznych. Zaciera się granica między misjami pobocznymi, a głównymi przez co do tego faktycznego „wątku” podchodzi się z zupełną obojętnością.
  14.    Brak pojedynków z bossami. Na to ma wpływ idea gry, bo mini-bossami są tu coraz wyższej rangi orkowie, niemniej w tak efektownej i efekciarskiej grze akcji – dziejącej się na dodatek w takim, a nie innym uniwersum – chciałoby się powalczyć z dużymi, potężnymi bestiami.
  15.    Sumą powtarzalności i takiego a nie innego scenariusza jest monotonia i co  za tym idzie – nuda, która objawia się zbyt szybko.
  16.    Tysiące ludzi pewnego dnia automatycznie straciło save’y z gry i mimo, że wina leży najprawdopodobniej po stronie Steama, mimo wielu tematów na stronie, twórcy przeszli obok tego obojętnie. W wyniku tego sporo ludzi nawet gry nie skończyło – bo chcieli mieć wszystko wymaksowane- i 30/40h gry poszło na marne, a nikt z góry tym się nie przejął.

Świadom jestem, że trochę późno na takie treści, bo gra debiutowała przecież w październiku. Te minusiki ciążyły mi jednak ten czas i miały być wykorzystane w nieco inny sposób, ale ostatecznie postanowiłem przelać je do tej formy.

Mam profil na facebooku i mimo, że nie zmieni to twojego życia, możesz dać lajka.

Piras
8 grudnia 2014 - 20:46