Premiera Rycerza z Arkham czyli pierwszy poważny test dla zwrotów na Steamie - Michał [MSTAT] - 24 czerwca 2015

Premiera Rycerza z Arkham, czyli pierwszy poważny test dla zwrotów na Steamie

Wszyscy fani Batmana zaznaczyli sobie w kalendarzu 23 czerwca. Zapewne podobnie było z osobami po prostu czekającymi na dobre gry, które zaczęły lubić Batmana dopiero po wyjściu Arkham Asylum, a z komiksami do tej pory mieli niewiele wspólnego. Oczekiwania wobec Rocksteady były duże, wielu spodziewało się, że ich nowa produkcja dołączy do wyścigu o tytuł gry roku goniąc m.in. będącego od przeszło miesiąca na rynku Wiedźmina 3, który też nie oparł się "problemom" (downgrade, rasizm, mizoginia itd.). Premierowe recenzje potwierdziły aspiracje Rocksteady. Oceny były wysokie, trafiały się nawet dychy np. od ukochanego przez Polaków Polygonu czy Videogamera. Z rodzimych mediów branżowych Gacek największe  wrażenie zrobił na Mateuszu Wawrzyniaku z gram.pl, który wycenił go na 9,5. Okazało się jednak, że nie bez powodu do recenzentów dostarczone zostały wyłącznie wersje konsolowe. Optymalizacja Rycerza Arkham na komputery osobiste to jest jakaś tragedia. Porównywalna do tego co w poprzednim roku zrobiło Assassin's Creed Unity. Jedyna różnica jest taka, że gra od Ubisoftu miewała problemy również na konsolach, gdzie Batman daje radę. Z drugiej strony, komputery, na których Unity działało znośnie nie są w stanie płynnie odtwarzać gry Rocksteady. Jaka w tym "zasługa" samego studia, które do tej pory nigdy nie zaliczyło takiej wpadki? Jakie stwarza to szanse dla społeczności i co może się dzięki tej akcji zmienić w branży biorąc pod uwagę niedawno wprowadzone zwroty na Steamie? Pospekulujmy.

forbes.com

Jak donoszą media, za port Batmana na pecety nie odpowiadało bezpośrednio Rocksteady, a małe Iron Galaxy, w którym podobno pracowało nad portem 12 osób. Studio niezbyt doświadczone, ale pomagające przy niektórych elementach np. Bioshocka Infinite, Arkham Origins czyli grach opartych na Unreal Engine 3. Oczywiście Arkham Knight wycisnął z niego niemal ostatnie soki, ale to wciąż ten sam silnik. Mimo podawania tej informacji przez portale "growe", łatki związanej z tą porażką Rocksteady już się nie pozbędzie, bez względu na to jakie będą tłumaczenia. Na ich nową produkcję na pewno niejeden gracz spojrzy z podejrzliwością.  Co ciekawe, edycja komputerowa Batmana, w przeciwieństwie do wielu innych gier, pozbawiona była niektórych efektów graficznych, które otrzymały konsole oraz dostała locka na 30 fpsów. Z reguły wyglądało to dokładnie odwrotnie - to wersje na PC wyglądały nieco lepiej lub, w najgorszym przypadku, były identyczne co konsolowe. Swoje do stabilności rozgrywki dorzuciły też graficzne bajery od Nivdii takie jak zaawansowany dym czy "rozszerzony" deszcz, które tradycyjnie krztuszą karty od AMD, a w przypadku nowego Batmana często i te od Zielonych (na szczęście można je wyłączyć co poprawia wydajność). Generalnie mam złe doświadczenia z takimi eksperymentami i zarówno hiper-włosy Geralta jak i dym z batmobila najczęściej pozostają wyłączone, bo dość mocno obniżają płynność rozgrywki, a wnoszą niewiele. Co ciekawe, port jest dość bezpośredni, o czym świadczą bardzo uproszczone ustawienia graficzne. Tak naprawdę niewiele można tam zmienić, a edytowanie pliku z rozszerzeniem ini nie jest polecane przez wydawcę. :)

Podobno główni winowajcy. A może tylko chłopcy do bicia?
źródło: dsogaming.com


Vox populi, vox Dei, czyli w wolnym tłumaczeniu zwroty Steam głosem społeczności

No okej, Arkham Knight nie działa. Co możemy zrobić, aby chociaż na chwilę pokazać deweloperom, że nie będziemy łykać wszystkiego co nam rzucą, jak spragnione młode pelikany? Przede wszystkim masowo zwracać grę, która zadebiutowała na 1 miejscu na liście najlepiej sprzedających się gier na Steamie. Niech teraz będzie pierwsza na liście najczęściej zwracanych w ramach Steam Refunds. O akcji związanej z wprowadzeniem tego systemu swego czasu na gameplayu pisał z perspektywy małego studia niezależnego w tym artykule Brucevsky. Wiadomo, nigdy nie uda się zrobić systemu idealnego i zawsze będzie mniejsza lub większa grupa poszkodowanych. Jednak moim zdaniem zwroty są jedną z niewielu broni przeciwko dużym korporacjom jakie otrzymaliśmy od, nomen omen, korporacji. Nawet poddało to w wątpliwość hasło "nigdy nie kupuj preorderów". Teraz jak najbardziej można to robić (tylko i wyłącznie na Steamie czy innych platformach umożliwiających zwroty) i jeśli efekt końcowy nam nie odpowiada lub gra nie działa na naszym sprzęcie, po prostu ją oddajemy. Jeśli chodzi o Steam i graczy, to sytuacja win-win. My zwracamy  crapa a Volvo i tak wychodzi na swoje, bo pieniądze otrzymujemy do portfela Steam, więc prędzej czy później i tak wrócą do Gabena. Można na tę formą zwrotu narzekać, jednak jak to się mówi: lepsze coś takiego niż użeranie się z gniotem, który będzie załatany w bliżej nieokreślonej przyszłości. Albo w ogóle, bo przecież trzeba trzaskać DLC. Większy problem mają ludzie, którzy zakupili Batmana w pudełku. Steam przewiduje oddawanie tylko tytułów zakupionych bezpośrednio w ich sklepie. Co prawda pecetowy Rycerz Arkham został dzisiaj wycofany ze sprzedaży i teoretycznie można go odnieść do sklepu, jednak jeśli pudełko odpakowaliśmy i spróbowaliśmy szczęścia, to ze zwrotem może być problem. Cenega ma dzisiaj wydać oświadczenie w tej sprawie.

Celowo pominąłem kody Nivdii, bo są one formą gratisu do kart graficznych, a to że ze sprzedaży tych kodów zrobił się niemały biznes to inna sprawa, więc statystyczny kupujący nową kartę powinien się cieszyć, że dostał do niej grę. Bo przecież nikt nie wybiera danej karty tylko dlatego, że dostanie jakiś głupi kod, prawda? ;]

Na pewno wycofanie ze sprzedaży to dobry ruch WB Games, jednak trochę za późno się za to wzięli najpierw rewidując wymagania sprzętowe. Odraczanie premiery bywa dla graczy denerwujące, jednak na pewno nie aż tak jak niedziałająca w dniu premiery gra. Taki Wiedźmin 3 i GTA V, z najświeższych przykładów, całkiem nieźle poradziły sobie z premierą, głównie właśnie dzięki jej przełożeniu i odpowiedniemu doszlifowaniu optymalizacji. W przypadku nowego Batmana wydawcy chyba za bardzo skupili się na tym, żeby wydać go przed sezonem ogórkowym przez co nie byli w stanie dopilnować żeby wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Więc zwracajmy na potęgę (jeśli tylko możemy), a Arkham Knight kupmy na humblebundle  w progu dolarowym. W pełni załatane i w wersji GOTY. ;] Pokażmy deweloperom, że nie damy się robić w bambuko i za odwalenie fuszerki będą musieli zapłacić. 

Szkoda tylko, że takie deklaracje mogę sobie co najwyżej wrzucić do worka z pobożnymi życzeniami. Społeczność graczy już nie raz pokazała, że nie przeszkadza jej bycie wykorzystywanym (i jeszcze za to dopłacają ;]). Ten czarny scenariusz rozgania u mnie tylko myśl, że to te przebrzydłe zachodnie społeczeństwa obrośnięte tłuszczem i upasione przez ogromne korporacje raz po raz nabijają im kabzę. O tak, to na pewno ci sami, którzy czepiali się rasizmu w Wiedźminie. Codziennie czytają Polygon i są fanami Feminist Frequency. ;] A jak ta cała akcja wygląda z waszej perspektywy?  Ktoś kupił Batmana, ktoś inny zwrócił? A może komuś wbrew temu medialnemu szumowi gra chodzi?

Jeśli jesteś zainteresowanym nowymi rzeczami ode mnie - mam twittera, można obserwować. :)

Michał [MSTAT]
24 czerwca 2015 - 23:01