Recenzja książki: Przy stole z Hitlerem - Froszti - 13 października 2019

Recenzja książki: Przy stole z Hitlerem

Przy stole z Hitlerem to książka związana z tematyką II Wojny Światowej zupełnie inna niż wszystkie. Jest to opowieść o strachu, dumie, obowiązku, miłości, tęsknocie, pragnieniach oraz chęci przetrwania podlana kulinarną otoczką. Tytuł, który może wzbudzać w czytelnikach skrajnie różne emocje, wymuszając na nich chwilę zadumy nad przeszłością.

Bohaterką książki jest Rosa Sauer kobieta, która w wyniku bombardowań Berlina straciła zarówno najbliższą rodzinę, jak i dach nad głową. Przenosi się ona na wieś do rodziców męża, który walczy na froncie wschodnim. Jej z pozoru spokojne wiejskie życie, pewnego dnia zostaje przerwane przez rekrutację do nowej bardzo ważnej pracy. Wraz z grupką innych kobiet zostaje ona przewieziona do Wilczego Szańca, gdzie staje się degustatorką potraw przygotowywanych dla Hitlera. Niemiecki przywódca od zawsze był paranoikiem i dość mocno obawiał się otrucia. Wzorem dawnych starożytnych władców postanowił on utrzymywać stałe grono osób, które jako pierwsze będą sprawdzać jego posiłki.

Tytuł książki może być dość sugestywny i wzbudzać pewne złe wyobrażenie o treści dzieła. Powieść ta nie wiele ma wspólnego z Hitlerem, trudno doszukać się tutaj nawet tematyki czysto wojennej. Niemiecki przywódca przedstawiony jest tu niczym mityczna bestia, potwór, o którym każdy słyszał, każdy go szanuje albo się go boi, ale tak naprawdę mało kto go widział. Rosella Postorino postanowiła stworzyć książę o mało znaczącym wojennym epizodzie, gdzie główną rolę ogrywają kobiety, codziennie ryzykujące życie dla Fűhrera. Główną postacią jest tutaj wspomniana Rosa, ale tak naprawdę każda z degustatorek odgrywa tutaj znacząco rolę i każda ma zupełnie inne podejście do otaczającego ją świata. Jedne oddały się tej pracy ze strachu inne z czysto prozaicznych powodów, jakim bym głód a jeszcze inne były dumne z nowego zajęcia i były gotowe oddać życie za swojego przywódcę. Ich praca nazbyt angażująca nie była, a nawet dostawały za nią sowite wynagrodzenie oraz niekiedy wolne weekendy, ale musiałby być również gotowe na wielkie poświęcenie, nawet jeśli były w danej chwili jedynymi żywicielkami swoich rodzin. Oczywiście teraz z perspektywy czasu można śmiało stwierdzić, że paranoja Hitlera w kwestii otrucia była kompletnie bezpodstawna (na pewno były lepsze sposoby jego uśmiercenia), ale wtedy strach był wszechobecny.

O ile większość degustatorek od samego początku miała jasno określone poglądy dotyczące zarówno wojny, jak i samego Hitlera, to główna bohaterka Rosa, nie jest już taka łatwa do zaszufladkowania. Młoda Niemka będąca dumna ze swojego narodu, dostrzegająca jednak bezsensowność wojny i odczuwająca jej skutki (tak jak wszyscy). Sama do końca nie wie, czy Fűhrer ją fascynuje, czy przeraża, a jej zachowanie jest momentami mocno dziwne. Raz budzi się w niej chęć zobaczenia ponownie męża, zaczyna dostrzegać tragizm tego konfliktu, aby chwilę później wdać się w romans z oficerem SS i pielęgnować w sobie mieszankę strachu i miłości. To, co najbardziej przeszkadzało mi w tej postaci to zbyt często powtarzanie stwierdzenia, że nie była ona dobrą i godną Niemką. W pewnym momencie zaczęło to mieć wymiar próby wewnętrznej rehabilitacji zarówno jej samej, jak i niektórych Niemców, którzy przecież popierali Hitlera i jego wojnę tylko z powodu strachu a tak to byli dobrymi ludźmi. Dodatkowo zupełnie niepotrzebnie autorka umieściła w swoim dziele dość sporo fragmentów, które nie tylko kompletnie nic nie wnoszą do podstawowej treści, ale również dają wrażenie zapchania tematu wojny na drugi, a nawet trzeci plan na rzecz wątków obyczajowych.

Na samym końcu książki możemy przeczytać, że książka inspirowana jest życiem Margot Woelk, która w czasie II Wojny Światowej, była jedną z osób odpowiedzialnych za testowanie posiłków dla Hitlera. Autorka książki nie miała jednak okazji spotkać się ze wspomnianą osobą, a całe jej dzieło oparte jest na dostępnych dokumentach oraz pomocy osób odpowiedzialnych za konsultacje naukowe i historyczne. Należy więc podchodzić do pewnych umieszczonych tutaj treści z pewną dozą niepewności, szczególnie jeśli niektórych faktów nie da się zweryfikować w łatwy sposób. Dodatkowo biorąc pod uwagę styl autorki, są momenty, w których ciężko stwierdzić gdzie kończy się prawda historyczna, a zaczyna fikcja literacka.

Książka ma kilka słabszych momentów oraz chwile, które mogą delikatnie irytować, jednak nadal ma w sobie to coś, co sprawia, że warto po nią sięgnąć. W założeniu ma to być dzieło pokazujące głębszą treść pod płaszczykiem mało istotnych wydarzeń wojennych, które ma wymusić na czytelniku chwilę głębszej refleksji nad przeszłością. Czy sprawdza się w tej roli to już sprawa czysto subiektywna i każdy musi ocenić to samemu.

Radosław Frosztęga



Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Froszti
13 października 2019 - 10:53