Billy Summers najnowsza książka Stephena Kinga to nie horror ale kryminał. Co to będzie? - hongi - 1 grudnia 2021

Billy Summers najnowsza książka Stephena Kinga, to nie horror, ale kryminał. Co to będzie?

Najnowsza książka Stephena Kinga nie jest horrorem, nie ma w niej żadnych nadnaturalnych mocy, ani żadnego czającego się w ciemności potwora. Billy Summers jest rasowym kryminałem, hołdem Kinga dla starych pisarzy gatunku. Przynajmniej tak twierdzi. Dla mnie osobiście jest wielkim zaskoczeniem, gdyż mam bardzo mieszane uczucia odnośnie do tej książki. Zapraszam na Inny Regał #29 gdzie opowiem trochę o książce Billy Summers Stephena Kinga.

Książka ukazała się trzeciego sierpnia roku covidowego 2021 i stała się jak zwykle hitem na skalę światową. Nie spodziewałem się tego, że promocja tej książki będzie, aż taka wielka, i będzie po prostu wszędzie. Ja zamówiłem normalnie przez Internet, ale jeśli ktoś tankował akurat na stacji Orlen, mógł zakupić sobie bez problemu książkę razem z gazetą Newsweek (w dobrej, konkurencyjnej cenie) razem z podwójnym hot-dogiem, gazem i benzyną 95. W sumie nigdy wcześniej nie kupiłem sobie książki na cepeenie. Kto kupuje książki na stacji paliw? Muszę to kiedyś zrobić, by sprawdzić, jakie będą reakcje osób pracujących tam. Czyli jak można było dostać książkę na stacji to zapewne też w każdym saloniku prasowym w całej Polsce. Maksymalna promocja.

Wszystko to spowodowane tym, że Stephen King nie napisał kolejnego horroru, ale kryminał. Nieraz w jego książkach pojawiali się gangsterzy, ale nigdy nie poświęcił całej historii takiemu brudnemu typowi. A tym bardziej zrobić z płatnego mordercy głównego bohatera (no ok, jest opowiadanie Pole Walki, ale to było tyle lat temu, że się nie liczy). Sam też wpadłem po uszy tej solidnej propagandzie, ale jak zawsze w przypadku książek autora, którego czytam od najmłodszych lat, postanowiłem dać mu kredyt zaufania (choć ostatnio z twórczością Kinga jest różnie — patrzę na was książki Jest Krew oraz Uniesienie), ale podszedłem do tego kryminału z większą powściągliwością, niż sama książka na to zasługiwała. A wypowiedzi Kinga i zwiastuny, nic konkretnego nam nie mówiły.

Billy Summers jest byłym snajperem, który z powodu zrządzenia losu zostaje płatnym mordercą, ale zabija tylko złych ludzi. Zatrzymajmy się na chwilę i popatrzmy na ten piękny haczyk całej opowieści. Autor robi wszystko, byśmy polubili głównego bohatera. Przedstawia go jako ten zły, bo zabija ludzi, ale więcej pokazuję nam go jako tego dobrego, czułego sąsiada, który pomaga innym i umawia się na randki. Niestety to tylko przykrywka. King powtarza te zabiegi kilkakrotnie i my jako czytelnicy nie mamy wyboru, jak uwierzyć pisarzowi. Billy jest dobrym mordercą i kropka. I tak się dzieje, choć na początku po zapowiedziach, myślałem — eee to nie może się udać. Przed lekturą nie mogłem tego załapać i bardzo chciałem dowiedzieć się, jak to się rozwinie, gdyż dla mnie zabijanie samo w sobie jest czymś złym. I nie ma tutaj usprawiedliwiania, że zabijanie złych ludzi jest czymś dobrym. Oczywiście nic nie jest takie proste, podczas czytania książek Stephena Kinga. Drugim powodem, była chęć dowiedzenia się, czy tak naprawdę jest to typowy kryminał, czy jednak autor nie ukrył gdzieś jakiegoś niewielkiego potwora, w którymś z gangsterów.

Cała historia została spisana na około 600 stronach. Ale Boże, jak to się czyta. Po prostu leci się przez to, na pełnej piździe, czyli naprawdę szybko i sprawnie. Poznajemy naszego bohatera, podczas ostatniego zlecenia, a później koniec, ślus i na zasłużoną emeryturę. Ale… Zawsze jest jakieś, ale. Nasz bohater musi udawać pisarza i wtopić się w tło, co udaje mu się, aż nadto. Postanawia to wykorzystać, by napisać swoją biografię, której nikt nigdy nie zobaczy. Taka spowiedź mordercy i podsumowanie starego życia, by móc wkroczyć w nowe z czystym sumieniem. Ale jest jeszcze drugie, ale i większe, głębsze i fajniejsze trzecie dno całej historii. To, co wcześniej wymieniłem, w większość znajduję się w pierwszej połowie książki, druga połowa to zagadka, i jeśli ktoś chce ją odkryć, musi sięgnąć po książkę. Nie chce tutaj wam spojlerować, gdyż jest to zaskakujące, a cała promocja, reklama i sam autor, sprytnie o tym nie wspominają. Fantastyczna zagrywka przez wydawców, ku uciesze oczywiście czytelników. Dlatego sięgając po Billy Summersa, wypatrujcie drugiej połowy historii, gdyż ona jest dużo fajniejsza i wywraca poukładane życie naszego bohatera na drugą, jak nie trzecią stronę.

Powtórzę się, żeby była jasność — nie ma tutaj potworów i horroru. Książka jest kryminałem bardziej przypominający obyczaj. Choć jest jedno mrugnięcie do czytelnika, które udało mi się wychwycić i pochodzi ono z książki Lśnienie. Przez chwilę myślałem, że pojawią się zaraz duchy z hotelu, ale na szczęście, było to tylko skromne mrugnięcie do fanów, które nie popsuło reszty książki. Może jest tych nawiązań więcej, ale ja nie przeczytałem wszystkich książek autora i trudno mi wychwycić coś więcej. Choć bardzo się staram od wielu lat zamknąć całą bibliografie Kinga i chyba jestem na dobrej drodze, gdyż mam w swojej kolekcji większość jego historii. Samą książkę Billy Summers może udałoby mi się wcisnąć w pierwszą trzydziestkę ulubionych książek autora. W dwudziestkę sam nie wiem. Ale Boże, jak to jest fajnie napisane i przetłumaczone. Istne cudo. Brawo dla Stephena Kinga za napisanie oraz dla pana tłumacza Tomasza Wilusza, za genialną pracę, jaką wykonał.

Podsumowując. Billy Summers dostaje ostatnie zadanie i chce iść na emeryturę. Czy mu się uda, co stanie się w połowie książki i zmieni jego życie? Tego, jak zawsze musicie dowiedzieć się sami, gdyż ja wam nie zdradzę. Sam już wiem i bardzo polecam ten kryminał króla horrorów, na jesienne wieczory. W sam raz, by odpocząć od potworów i poczytać sobie o czymś zupełnie innym, ale napisane tym samym charakterem pisma.


hongi
1 grudnia 2021 - 08:47