Josh Freese - człowiek-automat perkusyjny - fsm - 27 stycznia 2011

Josh Freese - człowiek-automat perkusyjny

Josh Freese, znany w niektórych internetowych kręgach jako Josh "Fucking" Freese, to wysłany z innego wymiaru robot ukrywający się wśród nas pod postacią perkusisty. Pan Freese to muzyk sesyjny i koncertowy, który swą obecnością zaszczycił takie grupy jak Nine Inch Nails, A Perfect Circle, Devo, Guns'n'Roses (wszystkie zarówno w studio, jak i na żywo), a także pomógł stworzyć niezliczone ilości płyt przeróżnym innym artystom (w tym także Miley Cyrus - pieniądz nie śmierdzi). Czyli zajęty z niego gość. Po co o nim pisać? Bo uważam, że jest a) bardzo zdolny b) bardzo sympatyczny c) ma poczucie humoru d) naparza w te bębny jak szatan (więc części z Was na pewno się spodoba).

Sednem wpisu są trzy filmiki, na których Josh prezentuje się, za przeproszeniem, w akcji. Podczas występów z NIN umieścił wokół swej perkusji kilka małych kamerek pokazującej jego robotyczną perfekcję i radochę ze wspomnianego naparzania. Pierwszy odcinek perkusyjnej pornografii znajduje się tutaj:

Prawda? A dodatkowo nagrał półtora roku temu solową płytę - niestety nie była ona najlepsza. Za to najlepszy był sposób jej sprzedaży. Otóż pan Freese postanowił zaoferować gawiedzi swoje dzieło w 11 różnych wersjach. Od kosztującego 7$ pakietu plików mp3 i filmików, przez kosztujący 50$ zestaw CD/DVD + mp3 + telefon od Josha (gadaj z nim o czym chcesz przez 5 minut), a także pakiet za 1000$ (płyty + mp3 + koszulka + podpisany talerz, naciąg perkusykny i pałeczki + Josh umyje twój samochód lub zrobi ci pranie + obiad z Joshem na pokładzie Queen Mary + upicie się i obcinanie włosów na parkingu przed sądem w Long Beach), aż po jeden zestaw za 75000$, w którym znajdują się (prócz płyt i koszulki): wyjazd na trasę koncertową z Joshem, stworzenie przez Josha 5 utworowej EP-ki o twoim życiu, możliwość zabrania jednego całego zestawu perkusyjnego, zjedzenie grzybków i wożenie się lamborghini, którego właścicielem jest Danny z zespołu Tool, Josh dołączy do twojego zespołu na kilka dni - a jesli nie masz zespołu, to będzie twoim osobistym asystentem, pojedziecie do Tijuany sprawdzać "pewne rzeczy", a także weźmiecie razem z Robinem Finckiem lekcję latania na trapezie i pojedziecie na lasagne do domu Robina). Szalony i fantastyczny koncept, a o wszystkich opcjach możecie przeczytać sobie choćby tutaj. Przez kilka długich tygodni Josh gadał z fanami przez telefon i jadł z nimi lunche/obiady. Najdroższą paczką, jaka została sprzedana była ta o wartości 20000$. Chyba sukces?

Ale dosyć gadania. Jeszcze dwa filmiki, ze szczególnym akcentem położonym na ten ostatni - rock'n'roll, prędkość i precyzja! Go, Mr. Freese!

fsm
27 stycznia 2011 - 14:33