Seria Art of Murder zawsze kojarzyła mi się z porządną realizacją i wciągającą historią, godną najlepszych przygodówek z Francji. Sztuka Zbrodni, Klątwa Lalkarza i Karty Przeznaczenia to niewątpliwe polskie smakołyki z tegoż gatunku, potwierdzające, iż przy odrobinie wysiłku można celować w światową czołówkę. Jednakże od części czwartej o podtytule Tajne Akta studio City Interactive ewidentnie poszło na łatwiznę stawiając na rozwiązanie typu "hidden object". Polega ono na odnajdywaniu w obrębie pomieszczenia konkretnych przedmiotów z listy, co kończy się zazwyczaj posunięciem akcji (lub fabuły) do przodu. Nie rozumiem, po co sprowadzono Art of Murder do postaci prawie-flashówki niewymagającej myślenia i kojarzenia faktów, aczkolwiek wiem, że najnowsza odsłona wcale nie poprawia tej sytuacji.
Zabójcze Sekrety to cholernie prostacka przygodówka. Zaserwowana intryga szyta jest grubymi nićmi i przypomina moje pierwsze wypracowania w szkole podstawowej. Wcielamy się więc w sympatyczną panią agent Nicole Bonnet, która musi rozwikłać zagadkę śmierci pracownika nowojorskiego antykwariatu. W tym momencie muszę urwać swój wywód opisujący fabułę, gdyż boję się, iż zdradzę zakończenie. Spowodowane jest to długością rozgrywki, która przy naprawdę ekstremalnych problemach z percepcją użytkownika trwać może aż 60 minut. Jest to absolutnie żenujący wynik, nieprawdaż?
Nie usłyszymy tu również dialogów, a przerywniki filmowe są aż dwa, z czego jeden to po prostu 15-sekundowe intro prezentujące zgon ofiary. Brzmi śmiesznie, aczkolwiek mi do śmiechu nie jest bo liczyłem po prostu na kolejną porcję fajnej przygodówki w stylu Still Life. W zamian otrzymałem produkt wybrakowany, który powinien zostać za free dołączony do płatków śniadaniowych, szamponów lub gazety. O grywalności ciężko cokolwiek napisać, bo napisy końcowe ujrzałem bardzo szybko. Niektóre prologi w bardziej wypasionych tytułach są dłuższe od Zabójczych Sekretów.
Za podsumowanie tego bubla niech świadczy motyw, gdy w archiwum policyjnym przed grzebaniem w papierach musiałem kliknąć na żyrafę, żółwia i tort. Niezłą imprezę zorganizowali sobie funkcjonariusze za publiczną kasę, prawie jak City Interactive za wydanie kolejnej części Art of Murder, która psuje dobre imię marki.
BTW. Gra kosztuje 30 złotych. Za tą kwotę można kupić obie części Syberii oraz pierwsze Still Life. Niezłe złodziejstwo.