Tenisowej FIFY wciąż brak - Brucevsky - 18 sierpnia 2011

Tenisowej FIFY wciąż brak

Co roku w recenzjach Pro Evolution Soccer jako jedną z głównych wad podaje się nielicencjonowane kluby, reprezentacje i rozgrywki. Zawsze przy tej okazji porównuje się tytuł od Konami z FIFą, która ma mnóstwo praw do wykorzystywania wizerunków drużyn, lig i zawodników.  

Ostatnio zaczęło mnie zastanawiać, czemu nikt nie wspomina o niewielkiej liczbie prawdziwych tenisistów w kolejnych produkcjach o tej dyscyplinie. Electronic Arts zapowiedziało Grand Slam Tennis 2, w którym ma znaleźć się dwudziestu najlepszych graczy. Bardzo miło z ich strony, ale w rankingach klasyfikowane są setki, a tutaj dostajemy tylko kilkunastu dobranych według różnych kryteriów tenisistów. W Virtua Tennis 3 z 2007 roku też znajdziemy tylko dwadzieścia kojarzących się fanom nazwisk. Smash Court Tennis z tego samego roku też chwali się tylko szesnastoma znanymi z ekranów telewizyjnych i kortów personami. Czemu tak mało?

Wydaje się, że zdobycie praw od każdego zawodnika przekracza umiejętności producentów i wydawców. Może też być tak, że po prostu dodawanie Agnieszki Radwańskiej, Franceski Schiavone, czy Marii Kirilenko nie ma sensu, bo i tak niewielu chciałoby nimi grać. Inna sprawa, że idąc tym tokiem myślenia, równie niepotrzebne powinny być też ekipy Racingu Santander, FC Koeln i Brescii w kolejnych edycjach gier piłkarskich. Przecież i tak większość wybiera FC Barcelonę, Bayern Monachium i Inter Mediolan.

Zawsze, gdy czytam zapowiedzi kolejnych tenisowych projektów na konsole i komputery robię się lekko rozdrażniony, gdy twórcy chwalą się kilkoma znanymi nazwiskami na licencji. Według mnie to marny powód do dumy. Pytanie do Was, czy niewielka liczba znanych nazwisk w grach tenisowych Was nie denerwuje? Może nawet jej nie zauważacie, bo jak większość tworzycie własnych tenisistów i tenisistki, którymi wspinacie się na szczyty rankingów?

Brucevsky
18 sierpnia 2011 - 07:03