Postrach Nocy - Colin Farrell gryzie małolaty - fsm - 6 września 2011

Postrach Nocy - Colin Farrell gryzie małolaty

Na samym wstępie muszę zaznaczyć, że oryginalny Fright Night z 1985 roku w mojej świadomości nie zaistniał i generalnie mam wrażenie, że raczej specjalnie popularny to film w naszym kraju nie był. Z tego też powodu premiera remake'u raczej mnie nie obeszła. No ale przeczytałem jedną recenzję, drugą, trzecią... Wszystkie pozytywne. Trzeba pójść. I co? I recenzje nie kłamały.

Postrach Nocy oceniał będę oczywiście bez porównań do oryginału - ale potrzeby takowej nie ma, bo jestem przekonany, że film Craiga Gillespie obroni się sam. Rzecz dzieje się na cudownie kanciastym osiedlu niedaleko Las Vegas. Sceneria zacna - klejnot pustyni lśni na horyzoncie, osada domków jednorodzinnych przytulona jest do szosy, a w koło nic. Pustka. W tej scenerii pojawia się Charley (Anton Yelchin), młody koleżka chodzący do liceum jakich wielu. Ma nowych, durnych kumpli, ma przyjaciela z dzieciństwa, z którym już się nie zadaje (bo nie chce, by jego nerdowska przeszłość zaszkodziła nowym relacjom) i ma śliczną dziewczynę Amy. Tata opuścił jego mamę lata wcześniej, ale wszystko wydaje się być jak najbardziej ok. No, prawie. Koledzy z klasy znikają, dziewczęta z okolicy również. No ale przecież w domu obok zamieszkał młody przystojniak Jerry (Colin Farrell, który jest, kurde blaszka, zdolnym aktorem). Czy fakt, że lubi wychodzić nocą i ma zaklejone wszystkie okna może mieć z tym coś wspólnego?

Oczywiście, wszak Jerry jest wampirem. Tak, Jerry to durnowate imię dla wampira. Ale bohaterowie to zauważają. Zauważają też, że Zmierzch jest do dupy. I generalnie zabawny to film jest i o zaskakująco lekkim (miejscami) tonie. Postrach Nocy to horror komediowy - prawdziwego strachu nie ma, donośnego rechotu też. Jest za to atmosfera i dużo uśmiechu. Dialogi Charleya i Eda (Christopher Mitnz-Plasse, który na zawsze pozostanie McLovinem) są wyluzowane, wyśmiewająca Crissa Angela postać Petera Vincenta zapewnia sporo tzw. comic relief, a i sam Farrell daje radę jako 400-letni wampir, który wie wszystko i zrobi wszystko, by dopiąć swego. Zły jest, ale na swój sposób sympatyczny. Ale głównie zły.

Film ogląda się bardzo miło i w zasadzie tylko w środku traci nieco pary, by całkiem szybko powrócić do solidnego poziomu dobrego kina rozrywkowego. Historia jest względnie przewidywalna, a scenariuszowe zaskoczenia są dwa - jedno w zasadzie przewidywalne, ale istotne fabularnie, drugie zaś zaskoczyło mnie stuprocentowo, choć było w zasadzie tylko efektem specjalnym atakującym znienacka. Odpowiednie wymieszanie radochy z horrorem dla nastolatków (choć przeklinania i krwi nie brakuje, oj nie) wyszło reżyserowi bardzo solidnie. Postrach Nocy to miła niespodzianka i dobry wybór na weekend, pod warunkiem, że chcecie się po prostu dobrze bawić.

PS. Na szczęście nie musiałem oglądać wersji 3D, więc nie jestem w stanie powiedzieć, czy warto (ale pewnie nie :P)

fsm
6 września 2011 - 10:34