Kosmici atakują East London - recenzja Attack the Block - eJay - 19 listopada 2011

Kosmici atakują East London - recenzja Attack the Block

Attack the Block to film, w którym banda blokersów z Londynu przeciwstawia się armii kosmitów atakujących ich ukochane miejsce zamieszkania. Do walki z obcą formą życia używają bejsbola, katany, tasaka, kija i fajerwerków. Brzmi śmiesznie? No raczej. Ale to wszechobecny „lajt” powoduje, że seans mija szybko i na dodatek miło. Gdyby ktoś delikatnie zabrudził taśmę, dodał skwierczący dźwięk i nagrał na kasetę VHS pomyślałbym, że to naprawdę produkt minionej epoki.

Co mi się spodobało? Przede wszystkim to, że międzygalaktyczny konflikt sprowadzono do bitwy o dzielnicę. Bez generałów, amerykańskiej flagi, dzielnych żołnierzy (stróżów prawa potraktowano bardzo ostro!) i męskich, nieoogolonych herosów. Kosmici trafiają pod zły adres, bo okolica, w której chcą się porozmnażać należy do różnorakich gangsta, na dodatek spod znaku mieszanki etnicznej. Ktoś, kto próbował przejść nocą okrytymi złą sławą ulicami Londynu wie jaki opór czeka na słabą jednostkę. Na podobny hardkor natrafiają potwory i nie jest niespodzianką, że jest przez to śmiesznie.

Film Joe Cornisha to nie tylko zgrywa z gatunku science-fiction, ale z ziomalskiego klimatu w ogóle. Główni bohaterowie posługują się slangiem niezrozumiałym dla osoby, która mieszka 2 bloki obok, a jaranie zielska wydaje się być zupełnie normalną zabawą dla 12-latka, który podrywa studentki. Jest też kilka motywów z HWDP i okresem dojrzewania. Coś takiego jak szkoła po prostu nie istnieje. Zapomnijcie też o uczciwej pracy, w grę wchodzą tylko napady i kradzieże. I właśnie w takie środowisko wpadają włochaci kosmici. Środowisko, które jest w zasadzie małą armią gotową obronić swój teren.

Sporo żartów sytuacyjnych i żartów nie zostało spalonych, co się ceni. Co prawda bohaterowie nie grzeszą inteligencją, ale zwalam to na karb ich młodzieńczej fantazji i spontanicznego planu zarąbania „gorylo-wilko-pojebusów”. A jeżeli już jestem przy kosmitach to dodam, że ich design jest tak prosty, że aż genialny. Prawdziwym deserem dla nerdfanów będzie drugoplanowa rola Nicka Frosta. Facet jak zwykle pozytywnie rozwala swoim nastawieniem do życia.

Attack the Block to niezłe połączenie komedii, akcji i science-fiction, które pobieżnie dotyka także współczesnych problemów społecznych. Z mojej strony mogę tylko seans polecić, bo to rozrywka w najczystszej postaci. Jeżeli lubicie twórczość Edgara Wrighta i Quentina Tarantino to film Joe Cornisha pochłonie Was od pierwszej sekundy. Brytyjczycy odwalili kawał dobrej roboty. Teraz pora na...Nas?

OCENA 7/10

eJay
19 listopada 2011 - 14:31