Co robił Steve Carell zanim został gwiazdą? - fsm - 9 marca 2012

Co robił Steve Carell zanim został gwiazdą?

Amerykańska telewizja to kopalnia komediowych (i nie tylko) talentów, które często efektownie wkraczają na wielki ekran. Jakiś czas temu napisałem o znanym z Kac Vegas Zachu Galifianakisie, który wcześniej brylował jako komik (m.in. w Saturday Night Live), a dodatkowo prowadzi serię dramatycznie durnowatych wywiadów z gwiazdami. Dzisiaj przyszła kolej na Steve'a Carella - obecnie gwiazdę filmową, aktora komediowego, okazjonalnie dramatycznego, który początkowo dał się poznać jako jeden z prowadzących w programie The Daily Show. Słyszeliście o takim śmiesznym tworze, jak Even Stepvhen?

O właśnie. To są chłopaki. Ten z lewej to Stephen Colbert (szalenie zabawny facet, który opuścił The Daily Show by rozbawiać lud w swoim autorskim programie), a ten z prawej to oczywiście Steve(n) Carell (szalenie zabawny facet, którego większość z nas zapewne zobaczyła po raz pierwszy w filmie Bruce Wszechmogący). Różne zapisy ich imion dały nazwę kilkuminutowemu segmentowi puszczanemu w trakcie The Daily Show. Założenie: dwóch dojrzałych analityków dyskutuje na jakiś bardzo aktualny temat. Ale tak naprawdę szczerze się nienawidzą i szybko przechodzą do obrzucania się wyzwiskami. Urocze :)

Even Stepvhen zaczął się 1999 roku i funkcjonował przez kilka lat, aż do odejścia Carella z programu. W odmętach sieci istnieje kilka odcinków, którymi pragnę ubarwić Wasz piątek. Zacznijmy od mojego ulubionego: Islam konta chrześcijaństwo (oczywiście: inglisz rikłajerd).

Po tak poruszającym początku czas na coś spokojniejszego - omówienie problematyki związanej z wybuchem programów typu "reality tv".

I znowu mocne uderzenie: "archiwalne" nagranie tuż przed wojnąw Iraku.

Teraz przestroga dla młodych: pijcie alkohol odpowiedzialnie.

A na koniec jednorazowa próba wskrzeszenia programu po odejściu Carrella, z gościnnym udziałem Eda Helmsa, który nam jest najbardziej znany z obydwu Hangoverów.

Jeśli uznacie, że to za mało, możecie sięgnąć po:

Tak, to wszystko jest poniekąd humorem polityczno-obyczajowym, ale dzięki wyjątkowo absurdalnym założeniem bawi mnie szalenie. Mam nadzieję, że ktoś się również uśmiechnął, wszak nadchodzi weekend. A w następnym "odcinku", za kilka tygodni, Will Ferrell (którego też bardzo lubię).

fsm
9 marca 2012 - 12:04