Piękno życia w drodze - Into the Wild - Grins - 10 października 2012

Piękno życia w drodze - Into the Wild

Gdy słyszę słowo biografia, na myśl przychodzą mi ludzie i ich historie. Ludzie wielcy, jak i ludzie mali. Ci nieznani i Ci popularni. Osoby, które doczekały się przedstawienia swojego portretu na wielkim ekranie oraz Ci, po których zostały tylko książki. Przychodzą mi na myśl przede wszystkim ludzie, którzy swoją historią zaprowadzili mnie tam, gdzie kończy się powierzchowność i płytkość, a zaczyna się dobra, a nawet wyśmienita historia.

Biografie powinniśmy podzielić na kilka grup. Przede wszystkim powinniśmy stworzyć grupę, w której znaleźliby się celebryci. Tu znalazłby się np. Justin Bieber ze swoim „Never Say Never”. W kolejnym worku znalazłyby się osoby ze świata sportu i kultury. Ostatnio popularne stały się książki opisujące historie wielkich piłkarzy. Doszło nawet do tego, że w biedronce w cotygodniowej ofercie znalazła się książka opowiadająca o Zlatanie Ibrahimovicu. Do trzeciej grupy wpisałbym ludzi, którzy już odeszli, jednocześnie dzieląc ten worek na dwie pod części: celebrytów i  zwykłych osób. Posłużę się przykładem Amy Winehouse, która z dnia na dzień stała się uwielbiana i kochana przez miliony. Oczywiście nagła zmiana spowodowana była śmiercią artystki. Natomiast ostatnia grupa byłaby grupą ludzi kompletnie nieznanych, nie szukających rozgłosu. Codziennych bohaterów to za duże słowo – po prostu ludzi, którzy żyli razem z nami i wybijali się ponad poziom.

[Tekst może zawierać nieliczne spoilery]

Żadne słowa nie oddadzą w pełni obrazu tego filmu. Gdy słyszę słowo biografia, pierwszą rzeczą o której myślę jest film „Into the Wild”. To jedna z tych historii, w której człowiek podąża za marzeniami. Postać Christophera McCandless’a (w tej roli Emile Hirsch) to przedstawienie osoby, która dążyła do spełnienia marzeń niemożliwych do zrealizowania. W marzeniach tego chłopaka nie było granicy, która oznaczałaby osiągnięcie celu. Nikt nie wyznaczył mu poprzeczki, nic nie stało na drodze w podnoszeniu i zawyżaniu celu. Gdyby Christopher wyznaczył sobie poprzeczkę, jego marzenia natknęłyby się na ograniczenia, które utrudniały dotarcie do niemożliwego.

Chris miał idealne życie, pieniądze które zapewniłyby mu dobrą przyszłość. Posiadał idealne perspektywy. Dostał się na studia. W jednym momencie zrezygnował z tego wszystkiego na rzecz realizacji marzeń. Film to opowiadanie, które opiera się w połowie na opisie wrażeń i przeżyć pisanych w trakcie wędrówki przez chłopaka. Druga połowa należy do opowieści siostry – otrzymujemy w ten sposób idealny obraz każdej ze stron. Christopher wyrusza w podróż, która ma go zaprowadzić do bycia człowiekiem bardziej niż to możliwe. Chce wyjść naprzeciw naturze, spotkać się z dziką Alaską i spełniać się duchowo. Chłopakiem kieruje kompletna anarchia, o jego życiu decydują książki, prawa natury, to co otrzymuje po drodze. Pieniądze czynią ludzi ostrożnymi – właśnie w taki sposób zapatruje się na wartości materialne. W całej jego podróży, we wszystkich przeżyciach i przygodach najwspanialszym elementem jest on sam. Jego odwaga, radość z życia oraz niemożliwy cel sprawiają, że widz czuje się zupełnie niepotrzebny, aczkolwiek głodny jego historii i planów. Chris zmienia się w kogoś o przydomku Alexander Supertramp. Swoją dusze wyrzuca na wierzch, pojawia się prawdziwy człowiek, który nie akceptuje wielu zachowań. Ucieka od cywilizacji, która dąży do autodestrukcji i go wyniszcza.

Zaledwie dwudziestoletni chłopak spotyka na swojej drodze ludzi, którzy próbują wpoić mu swoje przekonania i poglądy. Każda osoba, którą spotkał Alex kończyła w ten sam sposób – zostawała w miejscu, w momencie gdy on szedł naprzód. Alex rozumie, że pytania stawiane od wieków – czym jest życie? Kim jest człowiek? – mają swoją odpowiedź w kolebce. Żeby pójść dalej trzeba się cofnąć do samego początku.

Siostra Christophera opisuje go jako człowieka dzikiego, od zawsze tłamszącego swoją prawdziwą twarz na rzecz udawania przed całym światem. Ona jedyna widzi w nim wolność i pragnienia. Dziewczyna opisuje zmiany jakie następowały po ucieczce brata. Zmienili się rodzice, ona sama i otoczenie. Sam Chris jak i jego siostra widzą jak długą drogę przebywają marzenia od narodzin do realizacji. Ucieczka jest niewyobrażalnym aktem odwagi. Nie pozostaje po nas nic, żyjemy tylko w pamięci ludzi. Całą otoczkę dramatu ucieczki tworzy myśl o powrocie. Każdy powinien zadać sobie pytanie – a co później?. Chris ukończył szkołę, traktował ją jako obowiązek. Zdecydował moment i realizacja stała się faktem. To właśnie kieruje ludźmi, którzy wspominają o ucieczce. Chęć pozostawienia po sobie czegoś więcej, ciągła myśl, że nie zrealizowaliśmy się w pełni, a po powrocie nie zostaniemy zaakceptowani. Uciec gdzieś daleko, jednocześnie będąc w szkole, na studiach – edukując się – to głupota. Gdy zapragniemy powrotu zostaniemy bez niczego. Uciec gdzieś daleko, jednocześnie będąc osobą pracującą – głupota, w końcu mamy własną rodzinę, rozumiemy wartość pieniędzy i znamy gorzkość życia. Gdy przejdziemy na emeryturę ucieczka nie będzie miała wiele wspólnego z oczekiwaną wolnością. Właśnie na tych trzech etapach decyzja Chrisa nabrała kolorów. Choć twierdzi, że umiera szczęśliwy, doskonale wie, że szczęście może istnieć, jeżeli będzie z kimś dzielone. Te magiczne słowa padają dopiero, gdy jego refleksje dobiegają końca - zbyt późno by móc coś naprawić.

W historii kina brakowało mi takich biografii jak „A Beautiful Mind”, „Pianista”, „Nietykalni” czy „Step Cross the Border”. Into the Wild to film teoretycznie młody – na ekrany kin trafił w 2007 roku. W praktyce to produkcja zapomniana, przez wielu pomijana, oceniana zbyt pochopnie. Warto usiąść na dwie godziny przed monitorem, telewizorem czy w fotelu w kinie by posłuchać i obejrzeć w akcji człowieka, który zbliżył się do podstaw bardziej niż niektórzy z nas zbliżą się przez całe życie. Ta opowieść pokazuje jak piękny jest akt realizacji i samospełnienia.

"Dwa lata wędruję po świecie. Żadnego telefonu, żadnego basenu, żadnych domowych zwierzaków, żadnych papierosów. Totalna wolność. Esteta, podróżnik którego domem jest droga. Uciekł z Atlanty. Nie będziesz powracał, pamiętaj sobie, najlepiej jest na zachodzie. Teraz, po dwóch latach wędrówki, nadchodzi najważniejsza i największa przygoda. Ostateczny bój, aby zabić fałszywe istnienie wewnętrzne i zwycięsko zakończyć rewolucję duchową. Dziesięć dni i nocy w pociągach towarowych i autostopem przywiodło go na wielką, białą północ. Nie będzie już zatruwany przez cywilizację, od której ucieka; wchodzi samotnie w krainę, by zagubić się w dziczy. Alexander Supertramp, maj 1992"

Grins
10 października 2012 - 20:35