Wybuchowa jemioła mordercza marchewka oraz krzew gorejący. Zbrodnie roślin Amy Stewart - Klaudyna - 14 listopada 2012

Wybuchowa jemioła, mordercza marchewka oraz krzew gorejący. Zbrodnie roślin, Amy Stewart

Od dziecka wmawia się nam, że z natura trzeba obchodzić się delikatnie – nie wolno deptać trawników, zrywać określonych gatunków kwiatów, łamać gałęzi. Uczą nas, że rośliny to samo dobro – dzięki nim żyjemy, oddychamy, mamy co jeść. Zatem powinniśmy wiedzieć, by roślinom nie wchodzić w paradę. I dobrze. Gdyby rośliny zyskały świadomość, umiejętność spiskowania, knucia, nikt nie wyszedłby z tego żywy. Dlaczego? Wystarczy sięgnąć po książkę Amy Stewart Zbrodnie roślin (z uroczym podtytułem Chwast, który zabił matkę Abrahama Lincolna i inne botaniczne okropieństwa), by przekonać się, że i to uniwersum pełne jest złoczyńców.

Amy Stewart jest amerykańską pisarką oraz dziennikarką, zafascynowaną światem przyrody. Swoimi książkami o zabójczych roślinach czy też upiornych robakach sprawia (podobnie jak horrory o opętanych telefonach, telewizorach i innych przedmiotach codziennego użytku), że człowiek przestaje się czuć bezpiecznie, zaś patrząc na florę i faunę, przechodzi go dreszcz. Zbrodnie roślin można traktować zarówno jak roślinną kartotekę wywrotowców, jak i nietypowy, pięknie zilustrowany zielnik. Za graficzną oprawę książki odpowiada Briony Morrow-Cribbs. Każdą stronę zdobią piękne czarno-białe akwatinty. Prócz obrazków, nazw i szczegółowych opisów roślin znajdziemy tutaj mnóstwo anegdotek na temat kogo i w jaki sposób te potwory wykończyły.

Trupi kwiat - wygląda spektakularnie, śmierdzi rozkładającym się ciałem

Zacznijmy od najlżejszej kategorii przestępczej. W przyrodzie można spotkać dziwadła, które nie zagrażają życiu, lecz bywają uciążliwe. W jaki sposób terroryzują otoczenie? Są takie, które nie pachną najładniej. Dziwidło olbrzymie ze względu na zapach nazywane jest trupim kwiatem, przypomina woń rozkładającego się ciała. Raflezja Arnolda wypluwa z siebie opary gnijącego mięsa, zaś grewilla – aromat brudnych, starych skarpet. Innym przykładem są rośliny specjalizujące się w strzelaniu. Jemioła karłowata pozwala swoim owocom dojrzewać przez rok, następnie bez ostrzeżenia uwalnia zawarte w owocach nasiona – wystrzeliwuje je z prędkością 100km/h. Natomiast kolcolist zachodni, spotykany w okolicach Szczecina, pod wpływem ciepła uwalnia nasiona zawarte w strąkach w sposób iście spektakularny. Strąki pod wpływem temperatury pękają z hukiem porównywalnym do wystrzału z broni palnej. W tym zbiorze osobliwości znajdzie się również miejsce dla, występującego na Wyżynie Śląskiej oraz Małopolskiej, krzewu gorejącego (to nie ten biblijny). Dyptam jesionolistny w ciągu nocy wydziela bardzo dużą ilość olejków eterycznych. Gdy nieświadomie zbliżmy się do niego z płonącą zapałką, przez chwilę roślinę obejmie błękitny płomień, pozostawiając krzew nienaruszony.

Gympie gympie - wygląda niewinnie, jednak samo dotknięcie może zabić.

Moją ulubioną kategorią są najwięksi przestępcy, perfidni zabójcy. Upodobałam sobie mordercę z Australii o nazwie gympie gympie. To niepozorne drzewko z owocami przypominające maliny, jednak to nie one stanowią broń. Cała roślina pokryta jest malutkimi krzemionkowymi włoskami, zawierającymi bardzo trwałą i silną neurotoksynę. Włoski są drobne, przenikają przez każdy rodzaj odzieży, zaś pod wpływem wiatru odpadają, więc wraz z powietrzem mogą się dostać do płuc bądź oczu. Co zatem się dzieje, gdy dotkniemy gympie gympie? Cóż, znane są przypadki, że szok spowodowany przeogromnym bólem jest tak wielki, że prowadzi do zawału serca. Tym, którzy przetrwają pierwszy kontakt, pozostają długie miesiące cierpienia, gdyż ból może się utrzymywać przez rok. Żołnierz, który wpadł na drzewo całym ciałem popełnił samobójstwo z powodu ciągłego nieustępliwego bólu. Nie mniej podstępny jest coyotillo, porastający zachodnią część USA. Toksyna zawarta w nasionach i liściach powoduje paraliż, poczynając od kończyn, na układzie oddechowym kończąc. Paraliż zazwyczaj dopada ofiarę z zaskoczenia, gdyż od kilku dni do kilku tygodni po kontakcie z rośliną.

Fragment grafiki rącznika pospolitego okiem Briony Morrow-Cribbs.

Inne rośliny zyskały sławę, dzięki zaangażowaniu się w konflikty polityczne. 1978 roku na jednym z londyńskich przystanków autobusowych zatrzymał się bułgarski dysydent Georgi Markow, chwilę później poczuł kłucie w łydce, gdy się odwrócił, jakiś dżentelmen, przepraszając oddalał się z parasolem w ręku. Po trzech dniach niewyjaśnionych cierpień zmarł w wyniku krwotoku z każdego organu w ciele. Historia ta jest znana jako zabójstwo bułgarskim parasolem. W trakcie sekcji zwłok okazało się, że wszystkiemu winna była malutka kulka w łydce zwierająca wyciąg z rącznika pospolitego – rycynę. Zamachu na życie Markowa dokonało KGB. Za pomocą roślin wojował również Hannibal w 200 p.n.e.. Twierdzi się, że jako pierwszy zastosował broń biologiczną. Wraz ze swoim wojskiem wycofał się z Kartaginy, zostawiając na widoku dużą liczbę beczek z winem. Wojsko wroga skusiło się na poczęstunek, nie zdając sobie sprawy, iż wino zostało doprawione mandragorą, która wywołuje śpiączkę.

I bądź tu człowieku mądry. Na górze od lewej: barszcz Sosnowskiego, szalej, szczwół plamisty. Na dole od lewej: pietruszka, marchewka i koper ozdobny.

A co ciekawego możemy znaleźć w polskim ogródku? Rośliny z gatunku selerowatych uwielbiają upodabniać się do swych jadalnych kolegów. Dla nieobeznanego oka lekcja ogrodnictwa może okazać się śmiertelna. Mimo pięknych fioletowych kwiatów tojad mocny ma korzeń, który z wyglądu może być pomylony z korzeniem chrzanem czy pietruszki. Na czym polega różnica? Tojad zawiera akonitynę, która paraliżuje układ nerwowy, obniża ciśnienie tętnicze, a nawet zatrzymuje pracę serca. Korzeń szczwołu plamistego natomiast przypomina korzeń pietruszki. Delikwent po spożyciu złudnej pietruszki zachowuje się jak pijany – zatacza się, chwieje i na tym podobieństwo się kończy. Później przychodzi paraliż kończyn, zatrzymanie pracy płuc i serca. Liście szaleju podobne są do kolendry, pasternaku i marchewki, pachnie jak pietruszka, korzeń ma słodki i dobry w smaku. Niestety i po obiadku z szaleju, przygoda może się skończyć porażeniem oddechowym. Z rodziny selerowatych pochodzi jeszcze jedna osobliwość zagrażająca zdrowiu zwierząt i ludzi, która chętnie porasta polskie łąki – barszcz Sosnowskiego. Osiąga 3 metry wysokości i bardzo drażniący sok.


To tylko kilka przykładowych historii, jakie można znaleźć w książce Amy Stewart. Jeśli jesteście ciekawi, co zabiło matkę Lincolna, co opętało młode dziewczęta w Salem oraz chcecie się dowiedzieć, dlaczego wizja Ptaków Hitchcocka jest całkiem możliwa, dlaczego nie należy spożywać dużych ilości selera przed solarium – jest to książka dla was. Jednak zdecydowanie nie są to bajki do poduszki...

Klaudyna
14 listopada 2012 - 18:28